Ewa Kasprzyk: jeśli nie ma przyjaciela w matce, to w kim można go mieć?

Matka to dla każdego dziecka najważniejsza osoba na świecie. Choć różni je charakter, podejście do wychowania i rozumienie miłości, to wszystkie chcą tego samego – dobra swoich pociech. Na co dzień troskliwe, opiekuńcze i wzorowe matki pokazują „pazur”, kiedy ktoś wchodzi im w drogę. Wówczas ujawniają nieznane dotąd oblicze, są wyrachowane i… zdolne do wszystkiego. Jaka jest relacja matki z dzieckiem? Czy związek mamy z córką należy do najtrudniejszych? Jak dziecko zmienia kobietę i jej życie? O swoich doświadczeniach opowiada nam wybitna aktorka Ewa Kasprzyk, która przy okazji najnowszego programu pt. „Mamuśki z piekła rodem”, mogła obserwować zachowania różnych mam i porównać je ze swoją praktyką.

Ewa Kasprzyk: jeśli nie ma przyjaciela w matce, to w kim można go mieć?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Paulina Ermel

Paulina Żaglewska: Podobno relacja matki z córką należy do najtrudniejszych.

Ewa Kasprzyk: Jest w tym dużo racji. Wynika to między innymi z tego, że obie są kobietami. Z jednej strony matki bardzo często chcą się przeglądać w swoich dzieciach – przez niezrealizowanie własnych marzeń czy ambicji. Z drugiej strony, trudno jest wpoić dziecku, aby myślało tak, jak chce mama - żeby się nie buntowało, nie szukało swoich dróg i nie aspirowało do czegoś. Trzeba uszanować ambicje dziecka i jego wybory. Sądzę, że najpiękniejszy wiek dziecka to taki, kiedy jest jeszcze ono uległe – kiedy się urodzi i jeszcze nie mówi. Do trzech lat jest słodkie, później zaczyna się kształtować, wchodzi w okres dojrzewania i wszystko staje się w tej relacji trudne. Ciężko jest znaleźć receptę na to, jak uniknąć błędów, jak bezboleśnie przejść przez ten etap. Porozumienie osiąga się metodą prób i błędów – sprawdza się, czy dziecko lepiej się zachowuje, kiedy mu się czegoś zakaże, czy odwrotnie. Wydaje mi się, że jest to bardzo delikatna materia.

PŻ: Pani jest aktorką, osobą publiczną. Gosia, nie dość, że jest rozpoznawalna przez to, że jest pani córką, odnalazła się w branży muzycznej, śpiewa. Chciała pani, żeby poszła w stronę showbiznesu?

EK: W ogóle nie wiedziałam, że Gosia śpiewa. Chodziła na zajęcia muzyczne, grała na instrumencie, ale nigdy nie wyrażała chęci występowania solo w tym charakterze. Dlatego było to dla mnie duże zaskoczenie – wybrała też studia w zupełnie innym kierunku – anglistykę na wyższej szkole psychologii. Wydawało mi się, że ewentualne odradzanie wejścia do showbiznesu mam z głowy i nie będę musiała się martwić o córkę, przez to, że to tak ciężki kawałek chleba. Tak się niestety nie stało, ale obrót sytuacji przyjęłam z dużą radością – w końcu Gosia ma duży talent i jesteśmy sobie tak naprawdę jeszcze bliższe, pokrewne. Córka często nie rozumiała moich decyzji czy też tego, że wracałam z pracy zmęczona, bo dwie godziny stałam na scenie, odgrywając ciężką rolę. Teraz wie, co to znaczy przeżywać stres czy mieć tremę związaną z występowaniem, przygotowaniem, przebiciem się i utrzymaniem z tego. Rozumie też, jak ciężko być córką Ewy Kasprzyk.

PŻ: A czy bazuje na pani nazwisku?

EK: Ma przede wszystkim inne nazwisko - zawsze chciała się odciąć. Uniemożliwiają jej to dziennikarze - bardzo rzadko mówią o niej Małgosia Bernatowicz – najczęściej jest córką Ewy Kasprzyk. To na pewno nie pomaga, a w jakiś sposób blokuje młodego człowieka. Mam wrażenie, że dzieciom znanych rodziców zawsze jest trudniej. Ciężko jest się odciąć od tego, co wypracowali rodzice przez trzydzieści lat pracy. Gwiazdą z prawdziwego zdarzenia nie zostaje się z dnia na dzień. Tak się zostaje tylko gwiazdą sezonową. Wiadomo natomiast, że każda matka zrobi dla swojego dziecka wszystko – oczywiście zdarzają się matki wyrodne, ale tutaj o nich nie mówimy. Są mamy nadmiernie opiekuńcze, przesadne. Nie potrafimy pogodzić się z tym, że dzieci odchodzą. A one muszą w którymś momencie pójść własną drogą i tak było w przypadku Małgosi. Córka do mnie wraca – nasza więź jest bardzo silna, wręcz niezwykła. Do dzisiaj nie mogę się pogodzić z tym, że moja mama odeszła. Bardzo bym chciała zamienić z nią jeszcze parę słów.

Obraz
© mwmedia

PŻ: Przyjaźnicie się z córką czy jest to bardziej relacja oparta na schemacie nauczyciel-uczeń?

*EK: * Jeśli nie ma się przyjaciela w matce, to w kim można go mieć? Jeżeli w matce nie ma oparcia, to gdzie go szukać? Myślę, że matki wypierają świadomość tego, że dziecko może zrobić coś złego. Nie wierzą w jego złe czyny, nawet jeśli siedzi w więzieniu. Matki wyznają zasadę, że ich dziecko jest najlepsze i na pewno nie dopuściłoby do pewnych zachowań. Matka jest po to, żeby być przyjacielem, żeby chronić. A nie żeby je dodatkowo stresować. Oczywiście powinna wyegzekwować od podopiecznego dyscyplinę – jeśli dziecko się do czegoś zobowiąże, powinno to zrobić. Najzdrowsze jest, kiedy dziecko w którymś momencie zaczyna odciążać matkę i przejmuje jej obowiązki.

PŻ: Dziecko przejmuje rolę rodzica.

EK: Taka pomoc się przydaje, kiedy człowiek jest stary i niedołężny. Tak naprawdę między rodzicami a dziećmi istnieją najróżniejsze związki – ile ludzi, tyle relacji. Zdarzają się patologie, które działają w obie strony – łatwo przegapić moment, kiedy opiekuńczość wymyka się spod kontroli lub wręcz odwrotnie - kiedy w ogóle tej opieki nie ma. Ta pierwsza sytuacja to wyraz miłości. Matki, które będziemy mieli okazję obserwować w programie „Mamuśki z piekła rodem”, też robią różne rzeczy ze względu na miłość do swoich dzieci.

PŻ: Podchodzą do nich głównie emocjonalnie.

*EK: * W rodzinach wielodzietnych nie odczuwa się tego w ten sposób. Jeżeli ma się dziecko, którego się bardzo pragnęło, to później człowiek sobie z tym nie radzi. Wszystko chce dać dziecku - w szczególności to, czego się samemu nie miało. Przywozi się mu niedostępne tutaj ubrania, stara się dać do jedzenia coś wyjątkowego, najlepszego. Coś o tym wiem, bo sama mam jeszcze jedno dziecko w domu - psa Shakirę – którą niestety rozpieszczam… niepotrzebnie. Na planie "Mamusiek" dawałam jej wyszukane smakołyki i od tamtej pory nie chce jeść swojej karmy (śmiech). Nie unikniemy takich zachowań, nie jesteśmy nieomylni.

Obraz
© Materiały prasowe

PŻ: A jak to jest z kobietami, które nie chcą mieć dzieci? Nigdy o tym nie myślały.

EK: To wybór kobiety. Nie każda musi mieć dziecko i czuć instynkt macierzyński. W końcu, kiedy dziecko się rodzi, jesteśmy za nie odpowiedzialne, od początku do końca. Funkcjonujemy tak naprawdę za dwoje. Nie myślimy tylko o sobie. Sama łapię się na tym, że częściej myślę o tym, co robi moje dziecko, jak się czuje, niż o tym, jak sama się czuję.

PŻ: Zupełnie jak moja mama. Potrafi dzwonić i pytać o to, jak się mam mimo tego, że powinna zadbać o siebie.

EK: Myślimy o tym, co się dzieje u naszych dzieci, czy dziecko zjadło, czy czegoś nie potrzebuje, czy może trzeba w czymś pomóc. Moja mama też taka była – właściwie wszystko oddałaby dzieciom. Często zapominała o sobie. U mnie tak do końca nie jest, ponieważ mój zawód jest egoistyczny i bardzo pochłaniający. Wiem, że były momenty, kiedy nie mogłam dać dziecku tego wszystkiego. Wiele razy zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby, gdybym była taką matką domową - czekałabym z tym przysłowiowym rosołem. Może moje dziecko właśnie tego by chciało.

PŻ: Czy to, że Gosia jest artystką, pomaga w jakiś sposób waszej relacji?

EK: Czuję, że moje dziecko jest ze mnie dumne. To, że Gosia jest artystką, też mi w pewnych momentach pomogło. Gram różne role – wcielam się w postaci złe, w role kobiet demonicznych, silnych, często używam mocnych słów. Największym komplementem było dla mnie, kiedy moja córka przyszła na próbę generalną Wirginii Woolf i powiedziała: „Wiesz co, mamo, pierwszy raz zapomniałam, że jesteś moją matką. Zobaczyłam tę rolę i cię nie poznałam”. To było bardzo miłe i mocno podniosło mnie na duchu. Mam w niej ogromne wsparcie.

Obraz
© Materiały prasowe

PŻ: Jesteście do siebie podobne? A może pani ma w sobie coś z własnej mamy?

EK: Jest ciągłość pokoleniowa (śmiech). Czasami wydaje mi się, że moja córka ma więcej z mojej matki niż ja. Gosia jest kopią mnie z lat młodzieńczych – jeśli chodzi o wizerunek, o rodzaj buntu, który ma w sobie. Ja może i w jakiś sposób jestem podobna do swojej mamy, ale często tego nie widzę. Dopiero siostra mi to uzmysławia, mówiąc: „Wiesz, widziałam cię w tym filmie – cała Stasia!”. Charakterologicznie mam na pewno bardzo dużo cech ojca. W każdym razie nie da się tych ogniw – między mną, córką, a moją mamą – rozłączyć. Gdzieś w kodzie genetycznym zostały te podobieństwa zapisanie.

PŻ: Na koniec, skąd pomysł na to, aby wziąć udział w tym „piekielnym” programie?

EK: Myślę, że nie zrobiłam nic złego, decydując się na to (śmiech). Skusił mnie format i tematyka, bo jest ona bliska wszystkich matkom. Byłam też ciekawa pracy przy takim programie – tym bardziej, że ekipa była fantastyczna.

Program "Mamuśki z piekła rodem" będzie nadawany w telewizji ID od środy 18 maja o godzinie 21:00.

Get the look:

Wybrane dla Ciebie

Zapomniane imię wraca do łask. Oto ile Polek je nosi
Zapomniane imię wraca do łask. Oto ile Polek je nosi
Domogarow skończył 62 lata. Dziś budzi skrajne emocje
Domogarow skończył 62 lata. Dziś budzi skrajne emocje
Nie odsłania ciała na scenie. Mówi, dlaczego
Nie odsłania ciała na scenie. Mówi, dlaczego
Goście z piekła rodem? Polka w Norwegii ma już dość
Goście z piekła rodem? Polka w Norwegii ma już dość
Z wakacji przywiozła "pamiątkę". Lekarka apeluje
Z wakacji przywiozła "pamiątkę". Lekarka apeluje
Widzisz takie robaczki w doniczce? Musisz działać natychmiast
Widzisz takie robaczki w doniczce? Musisz działać natychmiast
U Stanowskiego odniósł się do plotek. "Nie ukrywam mojej orientacji"
U Stanowskiego odniósł się do plotek. "Nie ukrywam mojej orientacji"
Mówi o wstydzie i pokazywaniu ciała. "Chcę cieszyć oko jak najdłużej"
Mówi o wstydzie i pokazywaniu ciała. "Chcę cieszyć oko jak najdłużej"
Calineczka poznała giganta. Największy i najmniejszy pies świata
Calineczka poznała giganta. Największy i najmniejszy pies świata
Jeremi Przybora i Barbara Wrzesińska. Rozdzieliły ich kłamstwa i częste kąpiele
Jeremi Przybora i Barbara Wrzesińska. Rozdzieliły ich kłamstwa i częste kąpiele
Grał w "Rodzinie zastępczej". Mówi, jak traktowała go Kownacka
Grał w "Rodzinie zastępczej". Mówi, jak traktowała go Kownacka
Po której randce iść do łóżka? Ekspertka mówi jasno
Po której randce iść do łóżka? Ekspertka mówi jasno