Fit po amerykańsku?
13 kwietnia w Central Parku w Nowym Jorku, w ramach promocji drugiej książki Jacka Bilczyńskiego „FIT od Kuchni” odbył się trening otwarty dla nowojorczyków, który poprowadził najpopularniejszy dietetyk i trener w Polsce – Jacek Bilczyński
12.05.2014 | aktual.: 16.05.2014 09:43
13 kwietnia w Central Parku w Nowym Jorku, w ramach promocji drugiej książki Jacka Bilczyńskiego „FIT od Kuchni” odbył się trening otwarty dla nowojorczyków, który poprowadził najpopularniejszy dietetyk i trener w Polsce – Jacek Bilczyński.
W treningu, który, z planowanych dwóch godzin, przeciągnął się w kilkugodzinną „fit niedzielę” wzięło w sumie udział kilkaset osób.
- Weekend, piękna pogoda i Central Park złożyły się na wspaniałą aktywną niedzielę. Po treningu, na który przyszli głównie mieszkający w Nowym Jorku Polacy, zaczęły zgłaszać się do nas grupy nowojorczyków odpoczywających w parku, zainteresowane tym, co się dzieje i zadawać pytania o zdrowy styl życia. Chętnie uczestniczyli w dodatkowych treningach, często prosząc o prezentację ćwiczeń, na przykład na zgrabne uda (panie) i wyrzeźbiony brzuch (panowie). Ćwiczenia nie były zbyt ciężkie, chciałem pokazać coś „dla każdego”, gdyż ćwiczyła z nami zarówno młodzież, rodzice z dziećmi, akrobaci występujący na co dzień na Brodway’u, ale też osoby starsze – relacjonuje Jacek Bilczyński. – W ten sposób, zamiast jednego, poprowadziłem w sumie pięć treningów, które zajęły nam praktycznie cały dzień – dodaje.
W ramach promocji twojej drugiej książki wybrałeś się do Nowego Jorku. Czy Amerykanie wiedzą, co to znaczy być fit?
Jacek Bilczyński, Fit & Lifestyle Coach: W pewnych zachowaniach prześcigają Europejczyków, w innych jeszcze wiele im brakuje. Jeśli chodzi o aktywność, nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Choć to bardzo kontrastowy świat, zwykle ludzie albo bardzo o siebie dbają, albo wręcz przeciwnie. Z pewnością jednak można powiedzieć, że nowojorczycy chętnie spędzają czas na świeżym powietrzu, integrują się i są dość aktywni, na tym polu nie powinni mieć większych kompleksów. Gorzej jest na polu żywieniowym, rynek zalany jest szybkim, tanim i niezdrowym jedzeniem, ale z drugiej strony nie ma najmniejszego problemu z dostępem do naprawdę dobrej, zdrowej żywności, a wybór tego rodzaju produktów jest większy niż w Europie. I tu te kontrasty widocznej są najbardziej, choć w dużej mierze wynikają z braku świadomości, że to, co ludzie kupują i spożywają może być bardzo niezdrowe. Nie da się również ukryć, że to zjawisko najsilniej zaznaczone jest w wśród najmniej zamożnej części społeczeństwa i w najbiedniejszych
dzielnicach.
Trenowałeś z nowojorczykami w Central Parku. Jak mieszkańcy tej ogromnej metropolii podeszli do zadań, które przed nimi postawiłeś?
Amerykanie są niezwykle otwartym narodem. Uśmiechnięci, życzliwi i niezwykle ciekawi wszystkiego, co ich otacza. Trening w Nowym Jorku był ogromną przyjemnością, a zainteresowanie wspólnymi ćwiczeniami przerosło wszelkie oczekiwania. Z jednego planowanego treningu zrobiło się kilka, nowojorczycy - zarówno ci bardzo młodzi, jak i naprawdę wiekowi, z entuzjazmem próbowali swoich sił, wychodziło im to lepiej lub gorzej, jednak najważniejszy był uśmiech i dobra zabawa, a na to nie mogliśmy narzekać.
Nowy Jork to miasto kontrastów, z jednej strony można tam spotkać mnóstwo otyłych osób, z drugiej – w weekend Central Park zamienia się w ogromne centrum sportu. Jak z tym dbaniem o zdrowie u Amerykanów jest naprawdę?
Stany Zjednoczone to kraj, w którym odsetek ludzi borykających się z otyłością jest naprawdę wysoki. Wynika to z rozwoju cywilizacyjnego i tempa życia. Miejsca takie, jak Central Park, dają nowojorczykom chwilę oddechu, mogę zjeść tu lunch, albo przyjść wieczorem pobiegać, a w weekend całkowicie oderwać się od betonowej dżungli, spędzając aktywnie czas na świeżym powietrzu. Bardzo wielu nowojorczyków przychodzi tu zwyczajnie po to, by odreagować stres i na chwilę się zatrzymać. Ale to po części chyba zjawisko kulturowe, którego brakuje w naszym kraju. Jest też coraz większa grupa ludzi, która zwyczajnie dba o swoje ciało, zarówno z punktu widzenia żywienia, jak i aktywności. Amerykanie mają wszelkie "narzędzia", które mogą posłużyć im do bycia fit, rośnie też powoli świadomość tego, jak z nich korzystać, a to bardzo dobry prognostyk.
Zauważasz duże różnice w dbaniu o zdrowy styl życia między Stanami a Europą?
W Stanach Zjednoczonych ludzie znacznie chętniej się integrują, spędzają czas na świeżym powietrzu, często robią to z rodziną, przyjaciółmi, a nawet ludźmi poznanymi kilka minut wcześniej. Są bardzo otwarci na nowe doświadczenia - również te sportowe. W Europie ma to bardziej hermetyczny charakter. Z drugiej strony, w Ameryce brakuje jeszcze pełnej świadomości tego, co powinno znaleźć się na talerzu i jak dbać o żywienie. Jest bardzo dużo wysokoprzetworzonej żywności, którą producenci ubierają w kolorowe reklamy i skromne, zdrowe dodatki, maskując w ten sposób ich niezdrowy ogólny charakter. W Europie to zjawisko również występuje, ale nie na taką skalę. Można odnieść wrażenie, że największym problemem w Stanach Zjednoczonych nie jest brak chęci do dbania o siebie, ale brak pełnej świadomości, jak to zrobić.
Rozmawiała: Julia Nieznalska/eksmagazyn.pl