Gdy miała 13 lat, zgwałcił ją chłopak jej matki. Dziś opowiada, co naprawdę się wówczas stało
Gwałt dla każdej kobiety to ogromna trauma. Trudno sobie wprost wyobrazić koszmar, jaki przechodzi doznające go dziecko. Kim Fawcett została po raz pierwszy zgwałcona, gdy miała 13 lat. Dziś opowiada o tym, co wydarzyło się w nocy, której nie zapomni do końca życia.
31.12.2017 | aktual.: 31.12.2017 14:58
Kim Fawcett miała 10 lat, kiedy jej rodzice się rozwiedli. Wkrótce jej mama wpadła w wir niekończących się randek. Nowi mężczyźni pojawiali się w ich domu i znikali. Niektórzy byli dla dziewczynki mili, inni nie. Ich obecność nie sprawiała jednak, że Kim czuła się bezpiecznie.
Dlatego odetchnęła z ulgą, gdy jej mama zaczęła spotykać się z Robertem Stuartem McClellandem, mężczyzną, który małej Kim wydał się bardzo sympatyczny. Obsypywał dziewczynkę prezentami i okazywał jej wiele uwagi. Po roku, w którym wydawało się, że wszystko jakoś się ułoży, Kim zaczęła być przez niego regularnie gwałcona.
Wszystko zaczęło się, gdy Kim miała 13 lat i pewnego dnia potwornie pokłóciła się z matką. Wszyscy zgodzili się, że najlepiej będzie, jak dziewczynka przez kilka dni pomieszka w domu McClellanda, oddalonym o godzinę drogi od domu jej matki.
– Stuart dał mi wielką butelkę Smirnoff Ice, a ja piłam ją, czując się bardzo dorosła – wspomina dziś 29-letnia Kim w rozmowie z "Cosmopolitan". – Nigdy wcześniej nie piłam alkoholu. Siedzieliśmy w jego salonie na dwóch skórzanych fotelach, ramię w ramię. Pamiętam, że było bardzo ciemno – opisuje Kim, dziś pracująca jako prawniczka broniąca praw człowieka.
Kobieta z trudem przypomina sobie, że oglądali telewizję. Światła były zgaszone. – Stewart poprosił, żebym przyszła i usiadła na jego kolanach. Zaczęłam się bać – wspomina. Mężczyzna zaczął ją dotykać przez ubranie i zachęcać do picia. Kim protestowała, jednak słabo. – Nie wiedziałam, co się dzieje – mówi. W końcu udało jej się wyrwać z objęć napastnika i powiedziała, że jest zmęczona i idzie spać. Wciąż nie zdawała sobie sprawy, z niebezpieczeństwa, w jakim się znalazła. McClelland poszedł za nią do sypialni i tam ją zgwałcił.
Następnego ranka dziewczyna zauważyła, że na lodówce stoi pusta butelka Smirnoff Ice, z której piła poprzedniego wieczoru. Stała tam jak trofeum po strasznej zbrodni, jakiej dokonał gwałciciel. – Kiedy się przyjrzałam, dostrzegłam, że napisał na niej datę z poprzedniego dnia – dodaje wstrząśnięta.
Kobieta przyznaje, że w tym czasie, mając zaledwie 13 lat, nie rozumiała tego, co się wydarzyło. Była tylko przerażona z zawstydzona. – Zabrał mi pierwszy pocałunek. Pierwsze doświadczenie seksualne. Mój pierwszy raz we wszystkim – mówi dziś z żalem. Od pamiętnej nocy McClelland wykorzystywał każdą sposobność, by być z nią sam na sam. Odbierał ją ze szkoły. W jej obecności chwalił się kolegom, że odebrał jej dziewictwo. Koszmar trwał przez kolejny rok, kiedy w wieku 14 lat Kim zaszła w ciążę, a potem dokonała aborcji.
Wówczas dziewczynka przyznała się przed rodziną oraz w sądzie, że była wielokrotnie gwałcona przez chłopaka jej matki. W 2003 roku McClelland został skazany za gwałt i molestowanie nieletniej poniżej 16. roku życia. Za kratkami spędził jednak tylko dwa lata. – Moja mama utrzymuje, że nie wiedziała, co się dzieje – mówi Kim. Przez lata za to, co się wówczas stało, dziewczyna obwiniała samą siebie. Minęło wiele czasu, nim zdała sobie sprawę, że cierpi na zaburzenia psychiczne, będące wynikiem stresu pourazowego.
Dziś Kim prowadzi w Bristolu grupę wsparcia dla kobiet, które przeszły przez podobny koszmar, co ona. – To prawdziwa ulga, nie musieć ciągle udawać, że wszystko jest w porządku, że to doświadczenie nie miało na ciebie wpływu – mówi.
W 2016 roku Narodowy Urząd Statystyczny Wielkiej Brytanii opublikował szokujący raport, z którego wynika, że aż 30 proc. ofiar gwałtów to dziewczynki poniżej 16. roku życia. Aż 25 proc. wszystkich ofiar nie ukończyło 14 lat. Co więcej, dziewczynki poniżej 16. roku życia stanowią połowę wszystkich ofiar molestowania seksualnego. Z różnych badań, prowadzonych również w Polsce, wynika, że sprawcami przemocy seksualnej są najczęściej ludzie, których ofiary dobrze znają – członkowie bądź przyjaciele rodziny. Tylko kilka procent przypadków stanowią czyny dokonane przez nieznajomych.
Źródło: "Cosmopolitan"