Gdy partner okazuje się biseksualny
Marta ukrywała swój sekret przez 15 lat, Krystian przez całe życie. Wyznanie prawdy skończyło się dla nich skrajnie różnie. Ona zyskała w mężu sojusznika, a on stracił żonę i rodzinę, choć mówi, że nigdy nie żałował, że wyznał jej prawdę.
Przez 15 lat związku ukrywała tajemnicę przed mężem. Miała silne postanowienie, że nigdy nie wyzna mu tego, co o sobie wiedziała, odkąd skończyła 16 lat. Bała się wyszydzenia, wyśmiewania, ale przede wszystkim odrzucenia.
– Gdybym nie była zalana w trupa, pewnie nigdy by się to nie stało – wspomina ze śmiechem 39-letnia Marta, specjalistka od PR-u z Warszawy. – Ale moja dojrzałość i wiek nie były bez znaczenia. Przychodzi w życiu każdego człowieka taki moment, że przestaje ciągle martwić się tym, czy robi dobre wrażenie na wszystkich. Oczywiście wyjawienie mojemu mężowi tak intymnego sekretu nie jest tym samym, co nieprzejmowanie się opinią koleżanek o nowej zwariowanej sukience. Jednak pewność siebie bardzo mi tu pomogła.
Fascynacja pomieszana z niedowierzaniem
Marta wspomina, że to się stało, gdy wrócili z imprezy, na której od początku unosiła się w powietrzu erotyczna atmosfera, żartom o seksie nie było końca, a w rozmowy o fantazjach seksualnych włączyli się wszyscy. – To było grono naszych najbliższych przyjaciół i znajomych, których znamy od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat – opowiada Marta.
– A atmosfera imprezy udzieliła mi się wyjątkowo mocno i nie przeszła. Krzysiek odprawił opiekunkę, która pilnowała naszych dzieci, zamówił jej taksówkę i robił mi herbatę, żebym trochę oprzytomniała, choć ja chciałam drinka. To wtedy palnęłam, że marzę o seksie z kobietą. Krzyśka zatkało. Poprosił, żeby powtórzyła. A ja, mimo że się przestraszyłam, powtórzyłam to. Mój mąż na mnie spojrzał z niedowierzaniem, uśmiechnął się i powiedział, że pogadamy o tym jutro - wspomina.
– Dla wielu osób wyznanie partnera, że jest biseksualny, może stanowić duży szok. Niezmiernie ważne jest zatem, jak taką wiadomość się przekaże – uważa seksuolożka i psychoterapeutka Anna Wenta. – Czym innym będzie powiedzenie, że ma się fantazję seksualną o seksie z przedstawicielem tej samej płci, a czym innym bezpardonowe wyznanie: jestem biseksualna lub biseksualny.
Eksperyment we dwoje
Następnego dnia Marta i jej mąż wrócili do rozmowy, w której czasie wyznała, że od czasów nastoletnich kobiety bardzo się jej podobają, ale nigdy nie miała odwagi spróbować tego rodzaju seksu. – Krzysiek słuchał mnie z zapartym tchem. Wiedziałam, że mnie nie potępia, a nawet go to fascynuje – opowiada Marta. – Na koniec powiedział, że nie ma nic przeciwko temu, żebym takiego seksu spróbowała. Po chwili wahania wyznał, że sam bardzo marzy o trójkącie, w którym byłby on, ja i ta trzecia.
Para przez kilka miesięcy rozważała wszystkie za i przeciw. Bali się, że taki eksperyment może odbić się czkawką na ich związku, że może popsuć ich relacje. W końcu zdecydowali, że spróbują.
– Nie chcieliśmy angażować w to przypadkowej kobiety znalezionej w Internecie, ani tym bardziej szukać potencjalnej partnerki wśród znajomych. Zdecydowaliśmy się zatrudnić profesjonalistkę z agencji. Uznaliśmy, że tak będzie najbezpieczniej dla nas. Wyjechaliśmy do innego miasta, gdzie wynajęliśmy apartament na weekend i wybraną przez nas dziewczynę, która tak jak ja miała preferencje biseksualne, zaprosiliśmy do nas na wieczór. I co tu dużo mówić… Było wspaniale – mówi Marta.
– Okazało się, że znamy się z Krzyśkiem na tyle dobrze, tak bardzo sobie ufamy, że seks traktujemy jak zabawę, która może nam przynieść wiele radości, zwłaszcza jeśli oboje możemy zrealizować nasze skryte fantazje. Nie ma w nas zazdrości o uwagę wobec drugiej osoby. Dzięki temu wylądowaliśmy już w łóżku z naszą koleżanką, z którą spotykamy się dość regularnie. Wpadliśmy na kolejny pomysł: tym razem zaprosimy do łóżka faceta – dodaje.
"Albo jesteś normalny, albo…"
Krystian najbardziej żałuje tego, że z powodu swojej decyzji o coming oucie przestał widywać codziennie dzieci. Gdyby jednak miał cofnąć czas, zrobiłby to samo i wyznał prawdę o sobie. – Wiele osób nie wierzy w panseksualizm, czyli pociąg seksualny do innych ludzi niezależnie od ich płci, ale właśnie tak jest ze mną – mówi Krystian, 43-letni projektant, którego życie toczy się między Warszawą a Nowym Jorkiem.
Zobacz też: Nastolatki w Polsce mają utrudniony dostęp do ginekologa. "Wzrosła liczba infekcji, wróciła kiła"
Choć sam przyznaje, że nic nie wskazywało na to, że będzie światowcem, ponieważ urodził się na Podlasiu, a jego rodzice są rolnikami z dziada pradziada, więc taką rolę przewidywano też dla niego. – Tymczasem ja zamiast rolnictwem interesowałem się modą. Nienawidziłem szkoły, za to kochałem rysować, szyć i wymyślać stroje. Wszystkie moje dziewczyny (i chłopcy) chodziły szałowo ubrane, bo uwielbiałem dla nich projektować i szyć ciuchy – opowiada – Już w liceum wiedziałem, że równie mocno fascynują mnie kobiety i mężczyźni, że czuję pociąg do człowieka, niezależnie od tego, jaką reprezentuje płeć. Oczywiście wiedziałem, że to jest nieakceptowane społecznie, więc się ukrywałem.
Krystian bez problemu dostał się na wydział projektowania ubrań na ASP w Łodzi, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, Dankę. Przyznaje jednak, że wcześniej był dwa razy w związkach z mężczyznami, które jednak trwały krótko. – W tym kraju nie da się być osobą panseksualną, bo albo jesteś normalny, albo jesteś "pedałem". Zdecydowałem się być "normalny" – mówi ze smutkiem.
– Z drugiej strony, gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, gdzie panuje swoboda w kwestiach seksu, zrozumiałem, że są miejsca, gdzie można żyć w zgodzie ze swoimi preferencjami i naturalnymi uwarunkowaniami. Jednak na jakiś czas w ogóle tego nie potrzebowałem, bo zakochałem się na zabój w mojej przyszłej pięknej żonie.
Kryzys to nie moment na wyznania
Wzięli ślub, urodziła im się dwójka dzieci, wybudowali dom pod Warszawą. Wiodło im się świetnie. – Niestety byliśmy strasznie zapracowani, w ciągłych rozjazdach – moja żona też pracuje w branży modowej – nie mieliśmy czasu dla siebie. Oddaliliśmy się od siebie – przyznaje Krystian. – Wtedy w Nowym Jorku poznałem jego: pięknego, wspaniałego, mądrego faceta i zwyczajnie się zakochałem. Ale zachowałem wstrzemięźliwość, nie wylądowaliśmy w łóżku, bo nie chciałem zdradzać Danki. Jednak zrozumiałem, że to jest inna ważna część mnie, że nie mogę się jej wyrzekać i że nie chce się dłużej z tym kryć.
Zdaniem Anny Wenty, życie w ukryciu, wbrew swoim pragnieniom i potrzebom wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Warto jednak mieć świadomość, że informacja o tym, że jest się osobą biseksualną, panseksualną, czy po prostu nieheteronormatywną dla partnera lub partnerki może być bardzo trudna do zaakceptowania. – Dodatkową sytuację komplikuje kryzys, przez który ta para przechodziła – mówi seksuolożka. – Oddalenie się od siebie, osłabienie relacji sprawia, że tego typu wyznanie jest znacznie trudniejsze do przyjęcia dla drugiej strony - dodaje.
Seks z innym mężczyzną? To za dużo…
Krystian wspomina, że dzień, w którym wyznał Dance prawdę o sobie, był jednym z najgorszych w jego życiu. – Płakała, wyzywała mnie od "pedałów", mówiła, że mnie nienawidzi, że nie może znieść myśli, że uprawiałem seks z innym mężczyzną – wspomina Krystian. – Błąd chyba polegał na tym, że zamiast powiedzieć jej, że pociągają mnie też mężczyźni, powiedziałem, że się zakochałem w facecie… To dla niej było za dużo - wspomina.
Zdaniem Wenty na powiedzenie prawdy o swojej seksualności trzeba wybrać dobry moment i dobrze się do tego przygotować. Inaczej takie wyznanie może zachwiać w posadach całą relacją i sprawić, że w oczach jednego z partnerów utraci ona rację bytu. Wyznając coś podobnego, trzeba się liczyć też, że partner czy partnerka tego nie zaakceptuje.
Żona Krystiana zażądała rozwodu, chciała ograniczyć mu władzę rodzicielską, a nawet go jej pozbawić. – Udało mi się jednak ja przekonać, żeby tego nie robiła, bo dzieci mnie kochają, ja je też i będę o nie walczył do skutku. Relacja z tamtym mężczyzną nie posunęła się do przodu o krok. Ale ja mam przynajmniej możliwość wyboru. Czuję się wolny - opowiada.