"Gdy przyjaciele lądują w łóżku, scenariusze mogą potoczyć się różnie". Trudno liczyć na happy end
On i ona - przyjaciele na dobre i złe. Zwierzają się sobie, opowiadają o kłótniach z partnerami, wspierają w trudnych momentach, żartują na każdy temat. I zadają kłam opinii, że przyjaźń damsko-męska nie jest możliwa. Aż do momentu, w którym lądują w łóżku.
29.12.2018 09:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Każdy ma w swoim towarzystwie co najmniej jedną taką parę obecnych, byłych lub przyszłych przyjaciół, którym przyjaźń wymknęła lub wymknie się z rąk. I skończyła lub skończy w łóżku albo będzie początkiem czegoś innego - mówi psycholożka i psychoterapeutka Agnieszka Paczkowska. - Warto pamiętać, że gdy przyjaciele lądują w łóżku, scenariusze mogą potoczyć się różnie. Możliwy jest zarówno melodramat, jak i happy end.
Przyjaźń z happy endem
Tu przykładów można mnożyć bez końca. Co trzecia komedia romantyczna opowiada o parze przyjaciół, którzy mimo różnych perypetii i przeciwności losu, braku wiedzy na temat własnych uczuć, życiu w przeświadczeniu, że uczuciami tymi darzą zupełnie inną osobę, na końcu dowiadują się, do kogo naprawdę należy ich serce. Wystarczy przypomnieć klasyczny już film o przyjaźni, która koczy się miłością "Kiedy Harry poznał Sally” z 1989 r.
To historia trwającej 12 lat relacji dwójki młodych ludzi, którzy po skończeniu studiów tracą ze sobą kontakt. Aż do momentu, gdy w samolocie, po pięciu latach niewidzenia się, przypadkowo wpadają na siebie. Mimo początkowej niechęci Sally i Harry zaprzyjaźniają się, by w końcu zdać sobie sprawę, że są dla siebie stworzeni.
- Gdy przyjaciele trafiają do łóżka, to znaczy, że to jednak nie tylko przyjaźń. Zazwyczaj okazuje się, że już wcześniej coś się działo pod spodem, na długo przed tym seksem, coś, co było niewypowiedziane, nienazwane, ukryte - mówi psycholożka i terapeutka, Agnieszka Paczkowska. - Zdarza się, że seks między przyjaciółmi to początek związku i jeszcze głębszej relacji. Zwłaszcza, jeśli oboje są wolni, nieobciążeni niepozamykanymi związkami i zdają sobie sprawę, że ich uczucia przekraczają ramy przyjaźni. Znam i z gabinetu, i z mojego otoczenia kilka par, których związek zaczynał się od przyjaźni, by przerodzić się w głęboką miłość.
Związek z przyjacielem może mieć wiele zalet. To doskonale znana osoba, po której można się spodziewać określonych rzeczy, na którą można liczyć i której można ufać. Nie trzeba przy niej nikogo udawać, bać się odrzucenia, wyśmiania, krytycznych ocen. Jednak sfera seksu to terra incognita, bo przyjaciele choć znają się jak łyse konie, to kochankami do tej pory nie byli. I na tym polu może czyhać na nich kilka pułapek. - Może się okazać, że mają inny temperament, inne potrzeby, inne pragnienia - wylicza Agnieszka Paczkowska. - Ale warto też pamiętać, że fundamentem takiego związku nie jest seks, ale przyjaźń, zaufanie, szacunek właśnie, co może uczynić go niezwykle trwałym.
Gdy jedno kocha, a drugie nie
I choć happy end się zdarza, to bardziej prawdopodobny scenariusz jest mniej optymistyczny.
- Bo najczęściej jest tak, że jedno z przyjaciół jest zauroczone lub zakochane, a drugie nie - mówi psychoterapuetka. - Pójście z przyjacielem do łóżka to wejście w inny wymiar, na inny poziom relacji, przekracza się nieprzekroczone do tej pory granice intymności. Człowiek znajduje się w miejscu, z którego nie da się cofnąć, nie da się zawrócić - dlatego często dla wielu mieszanych relacji damsko-męskich powrót do zwykłego przyjaźnienia się jest tak trudny.
Tak było w przypadku Martyny i Leszka. Siedzieli w jednej firmie biurko w biurko przez sześć lat. A zaczęło się od tego, że ona nie planowała z nim pracować, była w innym dziale i nie chciała się zgodzić na przenosiny, on uważał ją za nadętą lalę, która zadziera nosa. I ten stan trwałby wiecznie, gdyby szefostwo nie zmusiło ich do wspólnego pokierowania dużym projektem. Zaiskrzyło od razu. - Ale tak po kumpelsku, przyjacielsku - opowiada Martyna. - Leszek był żonaty, dwoje ślicznych dzieci, szczęśliwa rodzina, udane wakacje, gdy się poznaliśmy, właśnie kupili psa.
Ona po przejściach, rozwodzie, samotnie wychowująca dziecko i wdająca się w coraz to nowe romanse, ale na krótko, bo jak podkreśla, nie chciała związku. - Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Ja mu opowiadałam o swoich facetach, on o babkach, które mu się podobają, bo jak się okazało, jego małżeństwo wcale nie wyglądało tak różowo. O nim też wiedziałam wszystko. Rozmawialiśmy o poważnych rzeczach, wartościach, polityce, ale też uczuciach, wątpliwościach bardzo głębokich i dotyczących istotnych życiowych spraw. Wyjeżdżaliśmy sami służbowo, wiele razy organizowaliśmy konferencje i szkolenia w innych miastach, ale nigdy nic między nami nie było. No bo trudno uznać przyjacielskie przytulanie po pijaku i wyznania dozgonnej przyjaźni oraz miłości, gdy ledwo trzyma się pion, za "coś więcej” – opowiada Martyna.
- Aż do momentu, gdy któregoś dnia Leszek odprowadził mnie po służbowej wigilii do domu. Byliśmy wstawieni, postanowiliśmy się jeszcze dobić na koniec winem u mnie i obgadać wszystkich z pracy. Mojej córki nie było, spędzała weekend z tatą, więc wino, sofa, muzyka… I zamiast pogaduszek wpadliśmy w jakiś szał, jak byśmy całe życie czekali na ten moment. Na szczęście oprócz dość śmiałych pieszczot, do niczego więcej nie doszło. Zadzwoniła Leszka żona i domagała się jego natychmiastowego powrotu, bo jej matka fatalnie się czuła i musiała do niej jechać. Ktoś musiał zostać z dziećmi.
Martyna opowiada, że miała straszne wyrzuty sumienia, wstydziła się tego, co się stało, rozważała wzięcie zwolnienia do końca roku, by sprawa przyschła. - Ale Leszek zadzwonił do mnie następnego dnia, przeprosił, powiedział, że nie wie, co się stało, że go poniosło, a przecież jestem jego przyjaciółką i że nie chce tego zniszczyć, a na kochankę to sobie weźmie jakąś inną, młodszą i głupszą dziewczynę - opowiada Martyna. - Uznaliśmy to za wypadek przy pracy.
Wszystko było po staremu aż do momentu, gdy dwa lata później Martyna zdecydowała się związać z poznanym na targach w Mediolanie Włochem. - Leszek najpierw z Antonio żartował, potem szukał w nim samych wad, potem mnie unikał, aż w końcu chciał go pobić, bo nieładnie się do mnie odezwał na wspólnej imprezie - wspomina Martyna. - I wtedy niestety, w czasie ostrej wymiany zdań między nami, okazało się, że Leszek jest zakochany we mnie od lat, że strasznie ciężko znosi mój związek, że chodzi na terapię, ale to nic nie pomaga - mówi Martyna. - Efekt tego jest taki, że widujemy się bardzo rzadko i kontakt nam się urwał. Bo jak mam się zwierzać przyjacielowi, który nim nie jest? I najbardziej nie mogę przeżyć, że straciłam najlepszego kumpla w życiu.
- Gdy jedno z przyjaciół chce się tylko przyjaźnić, a drugie jest zakochane i pragnie bliskiej relacji, na skutek czego oboje lądują w łóżku, to dochodzi do pomieszania porządków, do zatarcia granic, rozbicia ram - mówi Agnieszka Paczkowska. - Bycie w takiej sytuacji w dwóch różnych rolach jest niemożliwe. Bo przyjaźń rządzi się innymi prawami, a związek erotyczny - innymi.
"Mamy to już za sobą”
Jednak pójście do łóżka z przyjacielem nie jest równoznaczne z rozpadem relacji. Niektórzy mają świadomość własnych uczuć, niektórym zależy jedynie na przyjaźni, mogą do niej wrócić, ale pod pewnymi warunkami. - Po pierwsze, gdy ich uczucia są symetryczne, czyli żadne z nich nie kocha się skrycie w tym drugim. Po drugie muszą o zaistniałej sytuacji pogadać, wyjaśnić i zrozumieć, co i dlaczego się stało oraz wspólnie podjąć decyzję, że ich relacja w dotychczasowej formie jest możliwa - wylicza terapeutka Agnieszka Paczkowska.
Mikołaj przyznaje, że odkąd pamięta, między nim i Magdą było napięcie erotyczne. - Niby mi się nie podobała. Mówiłem sobie: przecież to kumpela, z którą nad Wisłą wódkę piłem prosto z butelki, a potem urządzaliśmy zawody w bekaniu. Nie ma tu miejsca na seks: powtarzałem - opowiada Mikołaj, który pracuje jako dziennikarz w jednej ze stacji telewizyjnych. - A jednak wiedziałem, że ten pistolet kiedyś wystrzeli. I stało się tak, gdy wpadła do mnie przywieźć mi rosół na przeziębienie. Nieśpiesznie, na trzeźwo, z rozmysłem kochaliśmy się całą noc. A potem oboje uznaliśmy, że mamy to za sobą i teraz możemy naprawdę się przyjaźnić, bo napięcie erotyczne, które Aga też odczuwała, zniknęło. I przyjaźń trwa po dziś dzień.
- Warto pamiętać, że im bardziej jesteśmy świadomi własnych uczuć, tym łatwiej nam nimi zarządzać, łatwiej podejmować decyzje i nie dopuszczać do sytuacji, których nie chcemy - przekonuje terapeutka. - Warto robić wgląd we własne uczucia, mieć kontakt z tym, co się czuje. Dzięki temu naprawdę można uniknąć takich sytuacji, jak seks z przyjacielem.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl