Gdy w sporcie zawodowym wygrywa instynkt macierzyński. Czy dziecko i treningi dają się pogodzić?

Olga biega, a Agnieszka jest triathlonistką. Jedna na rękach trzyma pięciotygodniowego synka, druga rodzi za miesiąc. Wiele je łączy – są zawodowymi sportsmenkami, reprezentują Polskę w zawodach klasy mistrzostw świata, służą w wojsku i wybrały pandemię na moment macierzyństwa.

Olga Ochal z malutkim synkiem Szymonem.
Olga Ochal z malutkim synkiem Szymonem.
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | archiwum prywatne

19.05.2021 12:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Za swój największy sukces sportowy uważa dwukrotny udział w igrzyskach olimpijskich i złoty medal na mistrzostwach świata w triathlonie do lat 23. A za swój największy sukces życiowy uważa to, co się dzieje teraz: budowanie rodziny. Agnieszka Jerzyk ma 33 lata, właśnie zaczyna 8. miesiąc ciąży.

Olga Ochal za swój największy sportowy sukces uznaje wybieganie złotego medalu w Bejrucie na wojskowych mistrzostwach świata. W kategorii "sukces życiowy" wygrywa bycie mamą Szymka, który właśnie skończył piąty tydzień.

Wielka miłość w Wuhan

Agnieszka Jerzyk od siódmego roku życia, jak sama to nazywa, "jest w sporcie". Wyczynowe, a potem zawodowe uprawianie tak trudnej dyscypliny, jaką jest triathlon (pływanie, jazda na rowerze i bieganie) wiąże się nie tylko z niezliczoną ilością godzin treningowych, ale również z ciągłymi wyjazdami na zawody na całym świecie.

- Gdyby nie pandemia, nie byłabym teraz w ciąży – przekonuje Jerzyk. - Swojego partnera poznałam… w Wuhan. Tak, to nie żart, to było w czasie igrzysk wojskowych. Mogę powiedzieć, że pandemia mi sprzyjała. Zastopowała moje starty w zawodach, dała szansę na poznanie drugiej osoby, podjęcie najważniejszej w życiu decyzji o rodzicielstwie. Mam 33 lata, od kilku lat chciałam zostać mamą, założyć rodzinę, planowałam to. Po igrzyskach w Rio chciałam mieć czas na swoje życie. Nie chciałam pominąć swojego życia osobistego, dlatego zdecydowałam o zmianie dystansu na długi. Przygotowania do igrzysk są tak wymagające, że naprawdę nie ma czasu na poznanie kogokolwiek. Teraz, z punktu widzenia sportowca, niczego nie żałuję, los tak chciał, a ja jestem chodzącą szczęściarą w czasie pandemii! - mówi sportsmenka.

Dziecko ważniejsze niż olimpiada

- Walczyliśmy bardzo długo, żeby mieć dzidziusia - opowiada Olga Ochal. W trakcie naszej rozmowy jej mąż, również sportowiec, zajmuje się małym Szymkiem.

- Ja nie robię się młodsza, a od wielu lat marzyliśmy o tym, by powiększyć rodzinę. A ciąża w pandemii? Niektórzy popukają się w czoło, ale dla nas każdy moment byłby dobry, tak bardzo zależało nam na tym, żebyśmy zostali rodzicami. Znajomi ostrzegali, że będzie trudno z małym dzieckiem, myśmy się uśmiechali, i nie mogliśmy się doczekać, kiedy zobaczymy, jakie to trudności. Cóż, teraz już wiemy. Ciąża w pandemii, to z pewnością był dodatkowy stres, ale na szczęście wszystko przebiegało prawidłowo, Szymek jest zdrowy i to najważniejsze. Teraz jest trudno, ale wszystko jest do ogarnięcia, mam nadzieję, że będę biegać szybciej, tak, żeby prędko wrócić do synka - mówi Olga Ochal.

Łączenie macierzyństwa ze sportem zawodowym

Agnieszka, uważa, że macierzyństwo będzie wielkim wyzwaniem. Jak przekonuje, jest na to przygotowana. Twierdzi, że w sporcie zawodowym to właśnie wyzwania napędzają do działania.

- Jestem sportowcem i żołnierką – mam obowiązek, ale też wielką przyjemność reprezentowania Polski na najwyższym sportowym poziomie – mówi Jerzyk. - Trafiłam w idealny moment w mojej sportowej karierze, czułam zmęczenie i przesyt triathlonem. Styl życia to była rywalizacja, podróże i treningi. Byłam w pełni na tym skupiona, to była moja praca. Potrzebowałam odpoczynku - tym bardziej, że byłam w sporcie, odkąd pamiętam. Pewnie, że jak widzę zdjęcia ze zgrupowań w ciepłych krajach, to chciałabym tam być, ale poczekam jeszcze trochę - mówi kobieta.

Pytana o to, czy naprawdę wszystko jest teraz takie cudowne i po jej myśli, wyznaje: - Są też mankamenty ciąży. Moje ciało ze sportowego zmienia się w kobiece, mam teraz większe piersi, dorobiłam się cellulitu. Miewam słabsze dni. To było trochę frustrujące, ale odkąd poczułam ruchy naszej córeczki, te złe emocje minęły. Marzę o powrocie do sportowej sylwetki, ale na to przyjdzie czas, najpierw muszę urodzić! - mówi triathlonistka.

Agnieszka Jerzyk, sportsmenka w ciąży.
Agnieszka Jerzyk, sportsmenka w ciąży.© fot. K. Jagiełka | fot. K. Jagiełka

Porównuje poród do zawodów. - Chcę być perfekcyjną mamą, tak, jak byłam perfekcyjną zawodniczką. Zamiast na trening, chodzę do szkoły rodzenia. To jest tak, jak z zawodami sportowymi: gdy byłam dobrze przygotowana do startu, to mniej się stresowałam, stąd szkoła rodzenia.

Olga Ochal czeka teraz na zielone światło, by wrócić do treningów. Początki macierzyństwa były ciężkie: - Urodziłam przez cesarskie cięcie. Po takim porodzie nie jest łatwo wrócić do treningów. Na razie wciąż jestem w połogu, ale byłam już u fizjoterapeutki urologicznej, za tydzień idę do ginekologa. To oczywiste, że jak najszybciej chcę wrócić do sportu - przekonuje zawodniczka.

Nogi tupią w miejscu

Jest wiele zawodniczek, które po porodzie wracają do sportu zawodowego i odnoszą wielkie sukcesy. Olga Ochal ma nadzieję, że właśnie taką sportową mamą będzie.

- Wiem, że mam już 35 lat, ale czuję, że w sporcie nie dałam jeszcze z siebie wszystkiego. Wierzę, że po porodzie można biegać na wysokim poziomie. Ba, uważam, że nawet szybciej niż przed. Od dziecka jestem biegaczką, moja mama chciała, żebym pracowała w biurze, ale ja nigdy się do tego nie nadawałam. Łatwo nie odpuszczę, to pewne. W ogóle nie biorę pod uwagę tego, że mogłabym nie biegać! Przez 25 lat nie miałam poważnej kontuzji, jestem rozsądna w sporcie, wiem, że to moja praca, dlatego podchodzę do tego, jak do zadania. Inni mają projekty, ja mam maratony do wygrania. Jest już tęsknota za sportem, teraz wolno mi tylko delikatnie ćwiczyć mięśnie głębokie – na to pozwoliła mi pani ginekolog urologiczna. Nogi tupią w miejscu.

Trochę inne podejście do swojego powrotu ma Agnieszka Jerzyk. Dzięki zamianie dystansu z krótszego na dłuższy, popularnie zwany "Ironmanem", liczy na więcej czasu dla rodziny. Treningi pozostaną mordercze, a docelowe zawody są jedne: to kultowe miejsce na Hawajach, czyli Kona. - W 2019 pierwszy raz wystartowałam na dystansie długim, i wtedy to "Ironman" na Hawajach stał się moim marzeniem. Teraz cel przesunął się w czasie, oczywiście, że chcę wrócić do profesjonalnego sportu.

Ciąża jako odpoczynek

Zarówno Agnieszka, jak i Olga wspominają, że nigdy nie doznały kontuzji, która uniemożliwiłaby im trenowanie, więc tak naprawdę całe swoje dorosłe życie były w pracy – trenowały i startowały. Olga Ochal wspomina:

- W mojej karierze sportowej było za mało przerw na regenerację, nigdy nie umiałam dobrze odpoczywać, zawsze rwałam się do treningów. Po latach przychodzi zmęczenie organizmu. Trenerzy i naukowcy twierdzą, że urodzenie dziecka może być takim punktem, w którym zacznie się odnowa organizmu. Ja w to wierzę, teraz staram się odpoczywać, choć to bardzo trudne. Wszystko po to, by wrócić do sportu i wybiegać wynik warty uwagi. Nie uważam, żebym coś straciła, a zyskałam na pewno wiele. Mamy wymarzone dziecko, i odpoczynek (śmiech).

Podobnie mówi Agnieszka Jerzyk: - Jestem szczęściarą i nie miałam w tym czasie żadnej kontuzji, więc nigdy nie robiłam sobie przerwy w treningach. Macierzyństwo jest najcudowniejszą przerwą w sporcie, jaką mogłam sobie wymarzyć.

Wózki zamiast suplementów?

Obydwie sportsmenki obecne są w mediach społecznościowych. Gdy napisały tam o swoich ciążach, dostały wiele listów i wiadomości od internautów. - Było mi bardzo miło, gdy zostałam zasypana gratulacjami na swoim Instagramie po tym, jak opublikowałam zdjęcie z brzuszkiem - mówi Agnieszka. - Teraz czekam, aż producenci wózków biegowych się do mnie odezwą, mogą to też być ci, którzy oferują przyczepki rowerowe, bo że na treningi wrócę najszybciej, jak to możliwe, to jest to więcej niż pewne - dodaje ze śmiechem zawodniczka.

Olga marzy już o tym, by biegać, a nie spacerować z wózkiem: - Lubię social media, ale teraz jeszcze nie mam do tego głowy, dlatego nie ma "reklam" produktów dla dzieci. Dopiero uczę się roli mamy, która bardzo mi się podoba, ale z pewnością nie jest łatwa.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Komentarze (11)