Była "cichym bohaterem". Ujawniła, jak zachowała się córka Kordy

Wojciech Korda zmarł 21 października 2023. Do końca artystą opiekowała się jego żona Aldona Kędziora-Korda. - Nie oddam Wojtka do żadnego ośrodka - mówiła.

Aldona Kędziora-Korda opiekowała się mężem
Aldona Kędziora-Korda opiekowała się mężem
Źródło zdjęć: © PAP | Polska Fundacja Muzyczna

21.10.2024 | aktual.: 21.10.2024 11:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatnie lata swojego życia Wojciech Korda spędził przykuty do łóżka. Wokalista wymagał stałej opieki - był podłączony do specjalnej aparatury, wspierała go finansowo Polska Fundacja Muzyczna.

- Modlimy się, żeby nie było gorzej. Nie oddam Wojtka do żadnego ośrodka. Czytam z jego oczu, przytulam, puszczam mu na komórce jego numery. Uśmiecha się, kiedy je słyszy - wyjawiła Aldona Kędziora-Korda, w trakcie rozmowy z "Dobrym Tygodniem". W pewnym momencie zrezygnowała z pracy, aby skupić się wyłącznie na mężu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nigdy się nie poddała. "Jesteśmy z nią"

Aldona Kędziora-Korda i Wojciech Korda wzięli ślub w 1997 roku i przez kolejne lata byli nierozłączni. Piosenkarz w 2015 roku dostał pierwszego udaru. Od tego czasu miał ich w sumie sześć i nie był już w stanie samodzielnie funkcjonować. Leżał w łóżku podłączony do respiratora i specjalnych urządzeń umożliwiających odżywianie dojelitowe.

U Kordy wystąpił również parkinsonizm poudarowy, w wyniku którego jego kończyny zaczęły sztywnieć, co wymagało codziennej rehabilitacji. Dzień w dzień wokalistą zajmowała się jego żona.

- Wielką bohaterką w walce o zdrowie Wojciecha jest jego żona. Gdyby nie ona, żegnalibyśmy go kilka lat temu. Teraz jesteśmy z nią - podkreślił po śmierci artysty Tomasz Kopeć, prezes Polskiej Fundacji Muzycznej.

Polska Fundacja Muzyczna nazwała Aldonę "całodobowym serwisem medycznym i pogotowiem ratunkowym".

- Nie pracuje i utrzymuje dom z niewielkiej emerytury, skupiając się na walce o zdrowie partnera. Pani Aldona nie ma siły, żyje praktycznie z dnia na dzień, ale dalej będzie bieda, jeśli nie pomożemy - informowała jeszcze przed odejściem Kordy Polska Fundacja Muzyczna.

O córce, Annie Rusowicz, Aldona Kędziora-Korda powiedziała w 2017 r. - Od lat nie mamy kontaktu. Nie odbiera telefonu, nie chce się spotykać, szkaluje ojca w prasie - podkreśliła. Sama piosenkarka nie odniosła się wówczas do tych słów.

"Wybaczam ci, uwalniam cię, pozwalam ci odejść" - napisała już po śmierci wokalisty. Na cmentarz przesłała wieniec. Wiadomo też, że wspierała fundację i jako jedna z nielicznych przekazała dużą kwotą na rzecz artystów, którymi opiekowała się instytucja.

"Mama zginęła, gdy miałam siedem lat, ojca właściwie nie znam. Wychowało mnie wujostwo" - powiedziała w "Twoim Stylu".

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (1)