Oskarżano ją o najgorsze. Wróciła do sprawy sprzed 60 lat

- To było dramatyczne i skończyło się w sądzie. Pewna dziewczyna uważała, że ja jestem powodem śmierci Ludmiły Jakubczak - wspomina w nowym wywiadzie Irena Santor. Piosenkarka w 1961 roku podróżowała samochodem, w którym zginęła jej koleżanka po fachu.

Irena Santor została pomówiona
Irena Santor została pomówiona
Źródło zdjęć: © AKPA

14.10.2024 | aktual.: 14.10.2024 16:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Irena Santor wróciła pamięcią do lat 60. ubiegłego wieku, kiedy na jej oczach zginęła piosenkarka, 22-letnia Ludmiła Jakubczak. Był 5 listopada 1961 roku. Wokalistki wracały nocą z Łodzi do Warszawy, kiedy samochód wpadł w poślizg. Pojazdem kierował mąż Ludmiły, Jerzy Abratowski, znany kompozytor. Wypadku nie przeżyła Jakubczak.

Media rozpisywały się o tragedii. Nie brakowało osób, których dziwił fakt, że zarówno Santor, jak i Abratowski nie odnieśli poważniejszych obrażeń, podczas gdy żona kompozytora zmarła. Podczas pogrzebu Jakubczak ktoś miał krzyknąć, że Abratowski jest mordercą.

- Chcieli go zlinczować, krzyczeli: "Morderco" - wspominał w filmie o zmarłej wokalistce Tadeusz Suchocki, cytowany przez "Vivę!".

Rozsiewano plotki, że mąż Jakubczak miał romans z Santor i to oni wspólnie zaplanowali śmierć 22-latki. Pewna kobieta zaczęła wręcz nachodzić Santor, oskarżając ją o zabójstwo. Sprawa miała finał na policji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Miała stalkerkę. Po latach otrzymała od niej list

Irena Santor zgodziła się opowiedzieć o wypadku, w którym zginęła jej koleżanka Ludmiła Jakubczak, przywołując również to, co działo się po tragicznym zdarzeniu. W rozmowie z dziendobry.tvn.pl wyjawiła, że pewna dziewczyna obwiniała ją za śmierć wokalistki.

- To było dramatyczne i skończyło się w sądzie. Pewna dziewczyna uważała, że ja jestem powodem śmierci Ludmiły Jakubczak. (...) To o tyle było przykre, że nachodziła mnie ta dziewczyna, czekała na mnie przed Teatrem Syrena, w którym ja wtedy pracowałam. I te listy były złowieszcze. Policja się tym zajęła i w sądzie się skończyło, tak że została ukarana - przyznała Santor w DDTVN.

"Super Express" wspomina, że sprawa ze stalkerką trafiła do sądu, który nakazał kobiecie przeprosić Santor, a także zaprzestać rozpowszechniać plotek o wypadku. Oficjalnie powiedziano też, że romans Santor i Abratowskiego nigdy nie miał miejsca.

Ludmiła Jakubczak
Ludmiła Jakubczak© PAP

Po latach od nieszczęśliwego zdarzenia Santor dostała kolejny list od swojej byłej prześladowczyni.

- Po latach ona do mnie napisała, że mnie za to wszystko bardzo przeprasza, ale była wtedy młoda i nierozumna - wyjawiła piosenkarka.
© Materiały WP

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (0)