"Gęste" piersi to większe ryzyko nowotworu
Około czterdzieści procent kobiet, poddających się mammografii, ma w piersiach tkankę tak gęstą, że badanie mammografem może nie wykazać guzków. Mimo to większość z nich nawet nie wie o tym, że posiadają „gęste” piersi. Pielęgniarka i położna Amy Colton z Santa Cruz postanowiła to zmienić, kiedy okazało się, że ma zaawansowanego raka piersi.
Około czterdzieści procent kobiet, poddających się mammografii, ma w piersiach tkankę tak gęstą, że badanie mammografem może nie wykazać guzków. Mimo to większość z nich nawet nie wie o tym, że posiadają „gęste” piersi. Pielęgniarka i położna Amy Colton z Santa Cruz postanowiła to zmienić, kiedy okazało się, że ma zaawansowanego raka piersi.
Przez siedem lat żadne z corocznych badań nie wykazało nawet śladu nowotworu. Wyszło na jaw, że Colton należy do tego wysokiego odsetka kobiet, których piersi są zbyt „gęste”, by mammografia wykazała zmiany nowotworowe. Nigdy jej o tym jednak nie powiedziano.
Colton zwróciła się do kalifornijskiego senatora Joe’ego Simitiana, który zajął się stworzeniem projektu ustawy odpowiedzialnej za zobowiązanie lekarzy do informowania kobiet o tym, czy posiadają gęstą tkankę w piersiach. Prawo takie obowiązuje już w Teksasie i Connecticut - w tym stanie ochrona praw pacjentek poszła nawet o krok dalej, zobowiązując ubezpieczycieli do opłacenia alternatywnego badania piersi - ultrasonografii.
Większość kobiet przed czterdziestym rokiem życia ma gęste piersi, ale ich odsetek spada z wiekiem. Mimo to u prawie 25 procent kobiet po menopauzie nie ulega to zmianie. Wykonywanie mammografii zaleca się dopiero od czterdziestego roku życia. 50-letnia Colton jest zdania, że „podstawowym prawem kobiety jest wiedzieć, czy ma uwarunkowanie, które może ukryć raka piersi”, szczególnie, że gęsta tkanka w piersiach zarazem podwyższa ryzyko zachorowania na nowotwór i obniża szanse wykrycia choroby.
Mimo że wydaje się to oczywiste, propozycja ustawy wywołała kontrowersje w środowisku medycznym. Niektórzy lekarze są zdania, że badania ultrasonograficzne mogą uratować wiele kobiet, ale wśród dużych organizacji lekarskich, takich jak California Medical Association albo American Congress of Obstetricians and Gynecologists, panuje opinia, że nie ma wystarczających dowodów naukowych na potwierdzenie teorii o gęstości tkanki, aby uzasadnić wydawanie pieniędzy na dodatkowe badania. Biorąc pod uwagę, jak wiele kobiet musiałoby sięgnąć po te środki, jest to racjonalny argument.
„Mammografia jest niedoskonałym narzędziem, niezależnie od stopnia gęstości tkanki” - uważa Shannon Smith-Crowley z American Congress of Obstetricians and Gynecologists. „ Ale i tak wykrywa do 95 proc. nowotworów. Nie ma dowodów na to, że ultrasonografia wyłapywałaby więcej”.
Dr Jonathan Fish, radiolog z Walnut Creek, który wykonuje badania ultrasonografem dla pacjentek z gęstą tkanką piersiową, twierdzi, że wiele badań wykazało, że ultrasonografia wykrywa niewielką, ale przewidywalną ilość nowotworów u kobiet z gęstą tkanką, które pozytywnie przeszły przez sito mammografii i badań palpacyjnych. Ultrasonografia kosztuje jednak około 300 dolarów i nasuwa się pytanie, kto za to zapłaci, jeśli ubezpieczyciele nie podejmą się refundacji.
Dr Dennis McDonald z Sutter Women’s Center w Santa Rosa jest za proponowaną ustawą, ale jego zdaniem cena ta może być zaporowa dla wielu pacjentek. Mimo to obstaje on przy przekazywaniu kobietom pełnej, rzetelnej informacji o ich zdrowiu.
ada/(kg)