Gruzini murem za Ukrainą. Przejawy poparcia widać na każdym kroku
Podczas gdy rząd Gruzji prowadzi bardzo zachowawczą politykę wobec Rosji po jej inwazji na Ukrainę, Gruzini nie mają wątpliwości, po której są stronie. Przeżyli wojnę z tym samym agresorem w 2008 r. i wiedzą, czym to się może skończyć. - Społeczeństwo gruzińskie zjednoczyło się i postanowiło jasno i wyraźnie pokazać Rosjanom, że nasze serca są po stronie ukraińskiej - mówi w rozmowie z WP Kobieta Martyna Kaczmarzyk, która od ośmiu lat mieszka w Gruzji.
25.03.2022 | aktual.: 27.03.2022 16:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Iwona Wcisło, Kobieta WP: Czy życie w Gruzji zmieniło się po 24 lutego?
Martyna Kaczmarzyk, autorka bloga "Martyna z Gruzji": Mało kto wierzył tutaj, że dojdzie do takiej eskalacji konfliktu. Jeszcze kilka dni przed inwazją na Ukrainę, wznosząc toasty za pokój, mówiliśmy, że wszystko rozejdzie się po kościach i mamy nadzieję, że Ukraińców nie spotka to, co spotkało Gruzję w 2008 r.
Gdy dotarła do nas wiadomość, że wojska rosyjskie wkroczyły do Ukrainy, miałam wrażenie, że w Gruzji świat jakby się zatrzymał. Widać było dużo strachu, ulice były o wiele bardziej puste niż zazwyczaj. Nikt nie słuchał już głośno muzyki, a broń Boże, nikt nie słuchał muzyki rosyjskiej. Wszyscy zaczęli się zastanawiać: co teraz?
Warto też wspomnieć o tym, że w Gruzji absolutnie nikt nie wierzył, że wojna potrwa dłużej niż trzy dni. Gruzini żyją bowiem w przeświadczeniu, że Rosja jest wszechpotężna, olbrzymia i nikt nie ma szans w starciu z tym krajem.
Może po miesiącu zmagań wojennych zmienili zdanie?
Niestety nie. Tłumaczę tu wszystkim dookoła, że to blamaż, bo Rosja przegrywa w Ukrainie na każdym froncie: i informacyjnym, i militarnym, ale moi gruzińscy znajomi mówią: "Martyna, ty nie znasz Rosjan. Oni powoli osiągną wszystkie swoje cele i Ukraina nie ma szans". Przeświadczenie o potędze Rosji jest tu ogromne. Ale, z drugiej strony, Gruzini już w dniu wybuchu wojny ruszyli z organizacją wieców poparcia dla Ukrainy.
Na których zjawiły się tłumy.
To prawda. Do dziś niemal każdego dnia w większych miastach Gruzji odbywają się manifestacje antywojenne, na które wciąż przychodzi mnóstwo ludzi. Dominują na nich niecenzuralne hasła wymierzone w Putina, typu "Putin Chujło", którego polski odpowiednik brzmi bardzo podobnie. Demonstranci palą kukły Putina i rosyjskie flagi. Ale na protestach możemy też spotkać Rosjan, którzy przepraszają za politykę swojego rządu, a nawet palą swoje paszporty.
24 marca mieliśmy bardzo wzruszającą manifestację. Do Gruzji wróciły ciała gruzińskich bojowników, którzy zginęli podczas walk za Ukrainę w Mariupolu. Powitały ich rzesze Gruzinów, którzy z ukraińskimi i gruzińskimi flagami ustawili się na całej trasie przejazdu samochodów z trumnami, oddając im hołd. Pojawiła się też prezydent Salome Zurabiszwili.
Czytaj także: W Szwecji uchodźcom pomaga głównie państwo. "Nie jest popularne przyjmowanie do domów"
Salome Zurabiszwili jako jedna z nielicznych polityków jasno określiła, po której jest stronie. Co o działaniach rządu sądzą Gruzini?
Spora część Gruzinów jest bardzo rozczarowana polityką rządu, która jest ws. inwazji bardzo zachowawcza. Rząd ani nie przystąpił do sankcji, ani nie opowiedział się jednoznacznie przeciwko tej agresji. Liderem wsparcia dla Ukrainy stała się nasza prezydent Zurabiszwili, która spotykała się z politykami z krajów Europy Zachodniej i wyraźnie akcentowała pragnienie gruzińskiego społeczeństwa, by być częścią Europy. Opowiedziała się też przeciwko zachowawczej polityce rządu, co nie spodobało się partii rządzącej.
Jak policzek Gruzini odebrali brak Gruzji na liście państw wrogich Federacji Rosyjskiej, opublikowanej przez Rosję. To był szok dla gruzińskiego społeczeństwa. Zaniepokoiło nas również zniesienie rosyjskiego embarga na gruzińskie produkty mleczne - odebraliśmy to jako wyraz zacieśniania związku z Rosją. Ale w tym samym czasie Gruzja z Mołdawią złożyły wnioski o przyjęcie do Unii Europejskiej. Mamy więc wrażenie, że w gruzińskiej polityce panuje wielki chaos. Zwolennicy rządu mówią, że jego największym osiągnięciem jest to, że od 2008 r. nie mieliśmy wojny z Rosją.
Czy Gruzini boją się powtórki z 2008 r.?
W tej chwili takiego strachu nie ma. Właściwie wszyscy wierzą, że Rosja dostała już to, co chciała, a Gruzja jest małym państwem, które niewiele znaczy na mapie świata. Nie odbieramy też żadnych niepokojących sygnałów, czy to w przestrzeni politycznej, czy od międzynarodowych konsultantów.
Ale choć nie ma strachu, to jest bardzo duża niechęć wobec Rosji i Rosjan. W ciągu ostatnich tygodni prawie 50 tys. Rosjan przeniosło się do Gruzji, głównie w celu uniknięcia sankcji. Społeczeństwo gruzińskie zjednoczyło się i postanowiło jasno i wyraźnie pokazać im, że nasze serca są po stronie ukraińskiej.
Jak to się przejawia?
Nie znam drugiego kraju na świecie, w którym widoczne byłoby tak duże symboliczne poparcie dla Ukrainy. W Gruzji nie ma chyba bankomatu, który nie miałby na wyświetlaczu flagi Ukrainy, wszystkie instytucje państwowe są obwieszone flagami Ukrainy, Unii Europejskiej oraz Gruzji, a jeśli wybierzemy się do urzędu miasta, to dostaniemy numerek z napisem: "Chwała Ukrainie".
Wszystkie witryny sklepowe są żółto-niebieskie. Hotele, restauracje, sklepy i salony urody wyrażają swoje poparcie, umieszczając informację: "Wchodząc, deklarujesz poparcie dla integralności terytorialnej Gruzji oraz Ukrainy".
Na szybko powstała gruzińska aplikacja do skanowania produktów w sklepie, która wyświetla ich kraj pochodzenia. Jeśli jest to Rosja lub Białoruś, to wyświetla się czołg i czerwone ostrzeżenie: "Kupując ten produkt, wspierasz agresję wobec Ukrainy". Pozostałe kraje wyświetlają się na zielono.
Czytaj także: Urodzić w czasie wojny. "Można zapomnieć o procedurach"
Wspomniałaś o silnej niechęci do Rosjan. Słyszałam, że nie mają teraz w Gruzji łatwego życia.
Mamy szeroko zakrojoną akcję, która ma zachęcić Gruzinów, by nie wynajmowali Rosjanom mieszkań ani nie pomagali im z zakupem nieruchomości czy sprawami urzędowymi.
Samochody z rosyjskimi rejestracjami są obklejane wlepkami "Rosja to okupant", "20 proc. Gruzji jest okupowane przez Rosję" oraz z karykaturami Putina, które sama zasponsorowałam. Akcja zaczęła się już w 2019 r., kiedy mieliśmy potężny kryzys polityczny z Rosją, w wyniku którego zlikwidowała ona wszystkie połączenia bezpośrednie z Gruzją. Co odbiło się mocno na naszej turystyce. Teraz, poza obklejaniem rosyjskich samochodów, Gruzini przemalowują je na kolory Ukrainy.
Dwa największe gruzińskie banki też nie ułatwiają życia obywatelom Rosji i Białorusi. TBC Bank ograniczył czasowo możliwość zakładania przez nich kont, a Bank of Georgia z kolei uniemożliwia założenie konta bez złożenia stosownej deklaracji. Trzeba podpisać dokument, w którym potwierdza się sprzeciw wobec działań Rosji, uznaje Abchazję i Osetię za terytorium gruzińskie, a także zobowiązuje się do nierozprzestrzeniania rosyjskiej propagandy.
A co z Rosjanami, którzy nie popierają polityki swojego rządu?
Znam Rosjan, którzy żyją w Gruzji od lat i wielu z nich aktywnie wypowiada się przeciwko agresji na Ukrainę. To członkowie naszej społeczności i nie ma mowy, żeby byli przez nas represjonowani. Smutno jednak patrzy się na to, co spotyka ich ze strony innych Rosjan, gdy odważą się udostępnić w swoich mediach społecznościowych treści świadczące o sprzeciwie wobec działań Rosji. Otrzymują od swoich znajomych groźby, słyszą, że są zdrajcami, na których też przyjdzie czas.
Jak Gruzini pomagają Ukraińcom?
Protesty antywojenne szybko przerodziły się w akcje pomocy. Każdego dnia mijam centrum turystyczne w Kutaisi i widzę, jak ludzie przynoszą kolejne dary, w tym również sprzęt paramilitarny. Wszystko to jest wysyłane do Ukrainy. W Tbilisi analogiczna zbiórka odbywa się przed budynkiem parlamentu. Hotele udostępniły miejsca noclegowe dla uchodźców z Ukrainy. Mamy tu sporą grupę Ukraińców, których wojna zastała w Gruzji, ale też powoli powiększa się grupa ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, bo mają tu np. rodzinę czy przyjaciół. Organizujemy transport z Polski do Gruzji Ukraińców, którzy widzą swoją przyszłość w tym kraju. Pomagamy, jak tylko możemy.
Czy wszystkie te wydarzenia wpłynęły na branżę turystyczną, która w ostatnich latach już przecież bardzo ucierpiała przez sankcje Rosji i pandemię?
Życie w Gruzji toczy się już swoim tempem. Czujemy się bezpiecznie i branża turystyczna funkcjonuje normalnie. Ten pierwszy szok faktycznie spowodował, że w marcu było bardzo dużo rezygnacji z przyjazdów do Gruzji. Szczęśliwie wszystko już wróciło do swojego normalnego stanu liczbowego na ten miesiąc, a zainteresowanie wyjazdami letnimi nie zmalało.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.