Blisko ludziW Szwecji uchodźcom pomaga głównie państwo. "Nie jest popularne przyjmowanie do domów"

W Szwecji uchodźcom pomaga głównie państwo. "Nie jest popularne przyjmowanie do domów"

Ukraińcy uciekają przed wojną
Ukraińcy uciekają przed wojną
Źródło zdjęć: © East News | Yulii Zozulia
Anna Podlaska
24.03.2022 16:01, aktualizacja: 24.03.2022 17:49

Ukraińcy uciekający przed wojną szukają schronienia między innymi w krajach skandynawskich. Według ostatnich obliczeń szwedzkiego Urzędu Migracyjnego do tego kraju przyjechało już 14 tys. uchodźców. Przewiduje się, że liczba ta wzrośnie do 76 tys. Jak pomagają Szwedzi? Na to pytanie odpowiedzieli nam Polacy mieszkający w tym kraju.

Ukraińcy posiadający ważne dokumenty, którzy zamieszkiwali Ukrainę przed 24 lutego, mogą składać wnioski o pozwolenie na czasowy pobyt w Szwecji.

- To proces wynikający z unijnej dyrektywy o masowym uchodźstwie lub wniosku o azyl. Obywatele Ukrainy mogą również przebywać w Szwecji bez pozwolenia przez 90 dni, tak jak obywatele UE – mówi w rozmowie z WP Kobieta Anna Korczak, Polka mieszkająca w Szwecji. - Ponieważ wielu Ukraińców zdecydowało się na wyjazd do Skandynawii, w całym kraju przed Urzędami Migracyjnymi, inaczej Migrationsverket, widać kolejki.

- Stoi wiele osób z bagażami. Dziennie przyjmowanych jest około dwóch tys. wniosków o pozwolenie na pobyt lub wniosków o azyl. Niestety, Migrationsverket nie posiada odpowiednich zasobów kadrowych, aby obsłużyć wszystkich w racjonalnym czasie. Obecnie ciężko jest załatwić cokolwiek innego w Urzędzie Migracyjnym, ponieważ niemalże wszyscy pracownicy administracyjni zostali przekierowani do rozpatrzenia spraw ukraińskich uchodźców – podaje Korczak.

Amy Waliszewska, która pomogła w sprowadzeniu kilku rodzin do Szwecji, dodaje, że uchodźcy ustawiają się przed wejściem do budynków od 5 rano (urząd jest otwarty od godz. 9 - przyp. red.).

- Kolejki potrafiły mieć powyżej 100 metrów. Wiele osób, nawet jak stało cały dzień, nie załatwiło sprawy. A ustawiały się głównie kobiety z dziećmi, osoby starsze, często ze zwierzętami. Urząd jednak nie wyrabiał się z przyjęciem i rozpatrzeniem dokumentacji – mówi nam Amy.

Dodaje, że okolice tzw. Migrationsverket stały się automatycznie miejscem pracy dla wolontariuszy. - Wiele osób pojawia się tam z ubraniami, kanapkami, herbatą, kawą, gorącą czekoladą dla dzieci. Do tego owoce i tradycyjne szwedzkie, słodkie przekąski, tzw. fika. Ponadto, jak osoby stoją w kolejce, mogą wybrać ubrania, zabawki dla dzieci, pieluchy, leki. Wolontariusze są więc trochę od wszystkiego – od nakarmienia, poprzez pomoc w wypełnieniu dokumentów, skończywszy na zabraniu dziecka do toalety - tłumaczy.

"40 tys. mieszkań"

W Polsce wielu uchodźców znajduje schronienie w prywatnych domach. W Szwecji, według relacji naszych rozmówców, zajmuje się tym głównie państwo.

- Nie jest to popularne, że zwykli obywatele przyjmują uchodźców do swoich mieszkań, domów – to Migrationsverket współpracuje z władzami lokalnymi nad poszukiwaniem zakwaterowania. Przygotowanych ma być ponad 40 tys. mieszkań, co będzie kosztować Szwedów prawie 10 miliardów szwedzkich koron – stwierdza Anna Korczak.

Choć nie jest to rozpowszechnione, na forach internetowych można spotkać się z tym, że rodziny przyjęły uchodźców pod swój dach.

- Osobiście spotkałam małżeństwo, które zgodziło się zakwaterować rodzinę. Uczestniczyłam w ich sprowadzeniu do Szwecji. Państwo, którzy ich przyjęli, bardzo zadbali o to, aby ci ludzie dobrze się u nich czuli. Kupili nową pościel, zrobili zapasy żywności, a następnie wyjechali do domku letniskowego, aby te osoby miały całe mieszkanie dla siebie – mówi Amy Waliszewska.

- Część uchodźców jest kwaterowana u prywatnych osób, reszta przez państwo. Szwedzkie społeczeństwo trochę inaczej zapatruje się na pomaganie, ludzie chcą wiedzieć, że pomagają w sposób sensowny - dodaje.

Do Szwecji ludzie głównie dostają się promami. - W Nynashamn odebrałam osoby, za które byłam odpowiedzialna, i było miło zobaczyć, że ze mną przyjechało wiele innych osób. Na miejscu było też mnóstwo wolontariuszy, którzy każdemu dawali torbę z jedzeniem, środkami higienicznymi, kartami SIM. Dary były całkiem przemyślane, gdyż Szwecja, szczególnie w porównaniu do krajów Europy Wschodniej, jest droga – tłumaczy Waliszewska.

Szwedzi angażują się instytucjonalnie w pomoc uchodźcom, najpopularniejsze są zbiórki dla Czerwonego Krzyża czy UNICEF-u, czyli organizacji, które niosą bezpośrednią pomoc humanitarną.

- Wprowadzane zostały również ułatwienia w kwestii przyjmowania ukraińskich dzieci do szkół czy wymiany ukraińskiej waluty na korony - tłumaczy Anna.

"Nastroje są ponure"

Na pytanie, czy Szwedzi obawiają się agresji ze strony Rosji, Anna Korczak, której dzieci również uczą się w tym kraju, mówi, że obywatele traktują to zagrożenie jako realne.

- Mam wrażenie, że agresja na europejskie państwo ze strony Rosji oznacza dla Szwedów ziszczenie się największych obaw. Nastroje są dosyć ponure, jednak władze uspokajają i informują, że w razie konfliktu kraj jest dobrze przygotowany. W Szwecji system obronności kraju traktuje się bardzo poważnie - świadomość na ten temat budowana jest już od najwcześniejszych lat edukacji i od dawna jest to stała część komunikacji na linii społeczeństwo-władze - podsumowuje autorka bloga Anna_in_Sweden.

Z kolei Daniel Gaszewski, autor kanału na YouTubie: "Szwedzki start", zwraca uwagę na pomoc militarną, jakiej państwo udzieliło Ukrainie.

- W środę rząd potwierdził kolejne dostawy m.in. granatników przeciwpancernych. To bardzo nietypowe decyzje, bo Szwecja stara się być krajem neutralnym i nie należy do NATO. To sprawia, że sami Szwedzi zastanawiają się, czy nie lepiej dołączyć do sojuszu – podkreśla.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także