Blisko ludziHomofob za ścianą. Rodzice potrafią zamienić życie dzieci w piekło

Homofob za ścianą. Rodzice potrafią zamienić życie dzieci w piekło

Wyrzucą z domu, pobiją, wyślą do ośrodka. Albo na masowe egzorcyzmy w Częstochowie, gdzie wypędza się "demony homoseksualizmu". Nie wszystkie dzieci dadzą radę. Homofobia zabierze im rodziców, a rodzicom - dzieci.

Homofob za ścianą. Rodzice potrafią zamienić życie dzieci w piekło
Źródło zdjęć: © Getty Images
Agata Porażka

23.07.2019 | aktual.: 24.07.2019 14:04

Marcin miał 11 lat, gdy zdał sobie sprawę, że pociągają go chłopcy. 18, gdy pierwszy raz powiedział rodzicom o swojej orientacji.

– Najpierw porozmawiałem z mamą, potem ona z ojcem – opowiada. – Ich pierwszą reakcją były próby "leczenia". Chcieli mnie wywieźć do lubelskiego ośrodka "Odwaga".

Na stronie ośrodka możemy przeczytać, że "proponuje pomoc duchową i terapeutyczną osobom o niechcianych skłonnościach homoseksualnych oraz ich rodzinom". Dowiadujemy się, że trzeba być "odważnym wiarą", by zmierzyć się z "problemem", jakim są skłonności homoseksualne. Rodzicom nie udało się wywieźć Marcina do "Odwagi". Doprowadzili go jednak do Częstochowy. Na masowe egzorcyzmy.

"Wypędzam demony homoseksualizmu"

– Wszyscy siedzieliśmy w ławkach w kościele. Po mszy ksiądz wyszedł i zaczął wypędzać z nas demony. Krzyczał: "wypędzam demony homoseksualizmu". Ludzie się rzucali. Chłopak, który siedział za mną, zaatakował mnie pazurami. Uciekłem z tego kościoła. Rodzice powiedzieli do mnie: "chcemy dla ciebie jak najlepiej, a ty nie chcesz dać sobie pomóc".

Marcin opowiada, że masowe egzorcyzmy były inicjowane przez Wspólnotę Przymierza Rodzin Mamre. Jest to organizacja kościelna działająca w Częstochowie. Jak tłumaczą, Mamre (nazwa biblijnej doliny) ma wskazywać na gościnność i być jedną z form miłości i służby wobec potrzebujących. Egzorcyzmy są nazywane "uzdrowieniami". W jednym z takich obrzędów uczestniczyli nasi dziennikarze.

Nawet na homofobię można się uodpornić

– Potem mnie pobili i wyrzucili z domu w okresie wakacyjnym w tym samym roku – opisuje zachowanie rodziców Marcin. – Podczas kłótni rzucili do mnie tekstem: "kiedy zaczniesz się leczyć?". Odpowiedziałem, że to oni powinni się leczyć. Ostatecznie po lekkiej zmianie ich nastawienia wróciłem do domu. Zaczęli na spokojnie ze mną rozmawiać, stali się odrobine milsi, nie poruszali przy każdej możliwej sytuacji wiadomego temat.

Teraz próbują nie poruszać tematu jego orientacji. Marcin nadal słyszy homofobiczne teksty, ale już nie w takim stopniu, jak kiedyś. Chłopak twierdzi, że z biegiem czasu się na nie uodpornił.

"Różne są choroby"

Małgorzata Adamczyk o swoich rodzicach mówi, że są "mistrzami mechanizmu wyparcia". Każdą z jej dziewczyn z uporem maniaka nazywali "koleżanką", a o jej orientacji mówili, że "z tego się wyrasta".

Pierwszy raz powiedziała rodzicom o tym, że jest biseksualna, gdy miała 20 lat. Dotarło do nich, gdy skończyła 28. Choć nadal co jakiś czas musi o tym przypominać.

– Moi rodzice są konserwatywnymi katolikami, ja jestem biseksualną ateistyczną lewaczką – opowiada dziewczyna. – Punkty zapalne pojawiają się najczęściej wtedy, kiedy coś się dzieje wokół spraw LGBTQ. Wpadnie do mnie transseksualna koleżanka w odwiedziny, wracam z parady, w Sejmie jest jakaś nagonka czy powiedzą coś w telewizji.

Wtedy Małgorzata słyszy, że chcieliby, "żeby była normalna". Albo, że "różne są choroby".

- Gdy odpowiadam na to, że moja orientacja nie jest chorobą, to mówią, że "różne są zaburzenia". Czasem się coś rodzicom wyrwie o idiotach, ideologii, zboczeniach czy zaburzeniach. Ale co do zasady, raczej starają się hamować. Mamy taki niepisany pakt o nieagresji. Właśnie słyszę, jak w pokoju obok moja siostra kłóci się z mamą o wydarzenia w Białymstoku. Mnie się już dawno nie chce. Szkoda nerwów i czasu.

Rodzinne dramaty

Na jednej z grup przeznaczonych dla rodziców nastolatków padło pytanie, czy widzieli kiedyś, by homoseksualne dzieci miały za ścianą homofoba. Zarówno matki, jak i ojcowie, przyznali, że wielokrotnie byli świadkami takich sytuacji. I najczęściej kończą się tragicznie.

– Mój najbliższy kolega przez lata musiał się zmagać z brakiem akceptacji swej orientacji przez matkę – pisze jedna z kobiet. – On miał już wtedy swoje życie i praktycznie ograniczył z nią kontakt do zera. Zniszczyło to ich oboje. Wynikają z tego bardzo dotkliwe psychiczne obciążenia i kompleksy, które przeszkadzają w życiu i relacjach.

Kolejna osoba dodaje, że w takiej sytuacji znajduje się jej brat.

– Odkąd się ujawnił, nie był akceptowany przez mojego tatę. Tata mu pomagał, jak trzeba było, ale nigdy nie zaakceptował jego stylu życia. To straszny dramat, bo w ogóle się nie kontaktują ze sobą od wielu lat.

Następny internauta odpowiada, że w jego przypadku siostra nie akceptuje siostry. Z tego powodu, cała rodzina ledwo ze sobą rozmawia, a ich kontakty się sypią. Takich sytuacji, jak te przytoczone w komentarzach, jest dużo więcej. Nie ma tylko statystyk, które mogłyby pokazać skalę problemu.

To nie homoseksualizm niszczy rodziny, tylko homofobia

O tym, dlaczego akceptacja rodziców jest tak ważna dla dzieci, opowiada Aneta Dekowska, prezeska stowarzyszenia "Akceptacja", która zajmuje się wspieraniem rodzin i przyjaciół osób LGBT w budowaniu pozytywnych relacji.

– 70 proc. nastolatków LGBT ma za sobą próby samobójcze – opowiada Dekowska. – I bardzo często wynika to z braku akceptacji ze strony najbliższych osób. Dom rodzinny jest najważniejszym środowiskiem, a brak wsparcia ze strony rodziców jest jak podcięcie skrzydeł, które może się tragicznie skończyć. Jeśli komuś uda się przeżyć okres młodości, będzie musiał się później zmagać z lękami, depresją, nałogami. Takie życie jest bardzo trudne. Warto pamiętać o tym, że akceptacja przez rodziców jest kluczowa.

Dekowska wyjaśnia także, skąd bierze się ten brak akceptacji u rodziców.

– Całe środowisko, otoczenie mówi im, że to nie jest "normalne". Padają różne określenia, haniebne, krzywdzące. Często mówi się w przestrzeni publicznej, że homoseksualiści rozbijają rodziny. Nie, to homofobia je niszczy. A skąd ona się bierze? M.in. z narracji Kościoła katolickiego, z przekonań, z zachowań społeczeństwa.To jest powolne wpajane ludziom nienawiści wobec "innego". Innego koloru skóry, innej religii, innej orientacji.

Prezes stowarzyszenia dodaje, że ważnym krokiem na drodze akceptacji orientacji dziecka jest znalezienie wsparcia wśród osób znajdujących się w podobnej sytuacji. Na stronie "Akceptacji" znajdują się darmowe książki, które mogą pomóc rodzicom borykającym się z trudnościami w relacjach z dzieckiem.

Jeśli chcesz porozmawiać o trudnej sytuacji w rodzinie związanej z akceptacją orientacji dziecka, możesz przyjść na jedno ze spotkań stowarzyszenia lub wysłać maila na adres biuro@akceptacja.org. Spotkania odbywają się w pierwszy lub drugi czwartek miesiąca o godzinie 18:00 na ul. Żurawiej 24a lok.4 w Warszawie. Najbliższe spotkania po wakacyjnej przerwie odbędą się 3 października i 7 listopada.

Zobacz także
Komentarze (573)