Jeśli pedofil, to homoseksualista? W 2019 roku nie ma miejsca na taką opinię
Choć seksuologowie i lekarze odcinają się od takich stwierdzeń, w Polsce wciąż podnoszony jest argument, że pedofilia to problem związany z homoseksualizmem. Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek jest kolejną osobą, która przywołała "rolę homoseksualizmu w tej zbrodni".
17.05.2019 | aktual.: 18.05.2019 11:01
Wojewoda wręczył nagrody za "podjęte działania w celu ochrony instytucji rodziny przed zagrożeniami ze strony destrukcyjnych ideologii". W przemówieniu podkreślił, "jaka jest rola homoseksualizmu w tej zbrodni i dlaczego homoseksualizm jest główną przyczyną pedofilii w Kościele".
Według podręcznika są "nie w porządku"
Ta myśl nie jest nowa ani oryginalna, ani przynależna wyłącznie konserwatywnym politykom. Kiedy w 2013 roku "Gość Niedzielny" opublikował artykuł ks. prof. Dariusza Oko "Pedofile. Ilu wśród nich to geje, a ilu to księża?", komentujący dawali wyraz dość powszechnemu przekonaniu, że za przestępstwa pedofilii odpowiedzialni są właśnie geje.
Antropolożka Agnieszka Kościańska, która bada edukację seksualną w Polsce, zastrzega, że nie ma żadnych badań, które by to potwierdziły, ale wyobrażenie, że pedofilia wiąże się z homoseksualizmem, wydaje jej się powszechne. Czy to wina podręczników?
– W szkolnej edukacji seksualnej, jeśli zajrzeć do podręczników, homoseksualność w ogóle jest stygmatyzowana. To jest podejrzane samo w sobie, tak że łatwiej jest to połączyć z czynami przestępczymi. I jak popatrzeć na gazety, to ciągle jest w nich nagonka na osoby nieheteroseksualne. I są kolejne miasta, które przyjmują deklaracje wolności od "ideologii LGBT" – mówi.
Jak podkreśla, obowiązujący dzisiaj podręcznik wychowania do życia w rodzinie "Wędrując ku dorosłości" nie wprost, ale jednak sugeruje, że "z homoseksualistami coś jest nie w porządku". Tak długo, jak uważamy homoseksualizm za zachowanie patologiczne, będziemy je łączyć z innymi patologiami.
Diabeł ludowy
Można powiedzieć, że w potocznym postrzeganiu homoseksualisty jest coś z "ludowego diabła", postaci, na którą ludzie zrzucają winę za całe zło świata. I to wbrew faktom. Agnieszka Kościańska podkreśla, że Polskie Towarzystwo Seksuologiczne już jakiś czas temu wydało zdecydowane oświadczenie.
Podkreśla w nim, że teza o związku homoseksualizmu z pedofilią nie ma nic wspólnego z prawdą. Podobnie jest z głośnymi badaniami, na które często powołują się media. W 2012 roku amerykański socjolog Mark Regnerus opublikował wyniki badań, według których dzieci w rodzinach homoseksualnych znacznie częściej padają ofiarą nadużyć seksualnych.
Jak wyjaśniała jednak na łamach "Gazety Wyborczej" Ewa Siedlecka, wyniki tych badań są bardzo źle interpretowane. Sam Regnerus twierdził, że chodziło mu nie o to, by oskarżyć homoseksualnych rodziców o wykorzystywanie, ale by stwierdzić, że osoby z takich rodzin łatwiej stają się ofiarami bez względu na sprawcę.
Wątpliwości budzi też przyjęta metoda badawcza – na przykład sposób arbitralnego ustalania, kiedy dziecko uznaje się za "wychowywane przez homoseksualnego rodzica". W ankiecie przyjmowano... deklaracje dziecka co do wyobrażonej przez nie tożsamości seksualnej rodziców. W świadomości Polaków zostało jednak głównie to: homoseksualiści częściej wykorzystują dzieci.
Prowokował kusymi spodenkami
Dr Robert Kowalczyk, seksuolog kliniczny, przywołuje statystyki: – Nie ma przestępstw seksualnych, których ofiarami częściej są mężczyźni – czy to molestowanie, czy to gwałt, czy jakiekolwiek inne. Z dziećmi jest podobnie. Fundacja Dzieci Niczyje szacowała, że ofiarą 80 proc. przestępstw pedofilskich są dziewczynki poniżej 15 roku życia. To by było nietypowe, żeby homoseksualiści nadużywali dziewczynek – wyjaśnia.
Obarczanie homoseksualistów odpowiedzialnością za przestępstwa pedofilskie jest tym bardziej nieuzasadnione, że w filmie Tomasza i Marka Sekielskich "Tylko nie mów nikomu" pierwsza pokrzywdzona osoba, którą widzimy, jest kobietą. Dlaczego zatem mówimy więcej o homoseksualnej pedofilii?
– W naszej kulturze jest większe przyzwolenie na używanie ciała dziewczynek niż chłopców. Proszę zwrócić uwagę: nie ma dyskusji o długości spodenek chłopca podobnej do tych o długości sukienek dziewczynek, o tym, jak "prowokują" molestowanie. Chłopiec jest tak jakby "bardziej ofiarą" niż dziewczynka – tłumaczy seksuolog.
Dostrzega powiązanie między tym zjawiskiem a konserwatywnym wyobrażeniem o "tradycyjnych rolach" w społeczności. – Tradycyjnie w Polsce kobieta ma usługiwać mężczyźnie. A co, jeśli przestanie, poczuje się partnerką? Mężczyźni się tego obawiają i reagują odrzuceniem tej, jakoby "nietradycyjnej", wizji świata. To charakterystyczne dla Polski, binarne podejście do płci. Gdybyśmy spojrzeli dalej na wschód, tam tego nie ma – wyjaśnia Robert Kowalczyk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl