Ida Siekmann – pierwsza ofiara muru berlińskiego
Przez ponad 28 lat Berlin dzielił mur, który przeszedł do historii jako symbol zimnej wojny i podziału świata na dwa wrogie obozy polityczne. Podczas prób jego sforsowania i ucieczki do „lepszego świata” zginęło prawie 200 osób. Pierwszą z nich była skromna pielęgniarka Ida Siekmann, pragnąca tylko spotkać się z ukochaną siostrą.
Po zakończeniu II wojny światowej ustalono, że Berlin stanie się obszarem specjalnym, wspólnie zarządzanym przez ZSRR, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię oraz Francję. Jednak stosunki między imperium Stalina a zachodnimi mocarstwami bardzo szybko się popsuły i niemieckie miasto stało się areną walki rywalizujących mocarstw.
Już w czerwcu 1948 r. Sowieci odcięli dostawy energii elektrycznej oraz zablokowali wszystkie drogi lądowe i wodne do zachodnich części Berlina. Mieszkańców uratowały mosty powietrzne – w ciągu 11 miesięcy amerykańscy, brytyjscy i francuscy piloci przeprowadzili około 280 tysięcy lotów, dostarczając najpotrzebniejsze produkty.
Spektakularna operacja zmusiła Stalina do zniesienia blokady miasta w maju 1949 r. Kilkanaście dni później Niemcy zostały podzielone na dwa odrębne państwa. Berlin Zachodni otrzymał status obszaru specjalnego administrowanego przez aliantów.
Dla obywateli bloku komunistycznego ta część miasta szybko stała się enklawą wolności i symbolem „lepszego świata”. W latach 1949-61 do Berlina Zachodniego uciekło blisko 1,5 miliona mieszkańców NRD i innych krajów „demokracji ludowej”.
Wschodnioniemieckie władze postanowiły temu przeciwdziałać. W nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 r. NRD-owskie wojsko zablokowało otwartą dotąd granicę z Berlinem Zachodnim, a na całej jej ponad 150-kilometrowej długości rozpoczęto budowę umocnień, początkowo z drutu kolczastego, potem z cegieł, betonowych płyt i pustaków.
Według NRD-owskiej propagandy mur miał być „barierą antyfaszystowską”, chroniącą obywateli przed „emigracją, infiltracją, szpiegostwem, sabotażem, przemytem, wyprzedawaniem i agresją z Zachodu”. W rzeczywistości była to desperacka próba powstrzymania fali ucieczek.
Skok Idy
Mur rozdzielił nagle rodziny i sąsiadów. Dla Idy Siekmann, 59-letniej pielęgniarki, która kilka lat wcześniej owdowiała, najbliższą osobą była siostra Marta, mieszkająca w zachodniej części Berlina. Ida zajmowała zaś lokal na trzecim piętrze kamienicy przy Bernauer Strasse 48, w domu, który w ciągu jednej nocy stał się granicą między wrogimi sobie obozami. Jej okna wychodziły na Berlin Zachodni, do którego jednak nie mogła się już dostać, ponieważ dotychczasowy swobodny ruch pomiędzy zachodnią strefą kontrolowaną przez Francuzów a wschodnią – radziecką został zamknięty.
Przez pierwsze tygodnie budowy umocnień, z NRD zdołało jeszcze uciec blisko pół tysiąca osób, wśród nich blisko setka dezerterów z wojska. Jedni forsowali płot z drutu kolczastego, inni przepływali przez Szprewę.
Siekmann widziała, jak niektórzy mieszkańcy sąsiednich, również granicznych domów, po prostu wyskakiwali z okien swoich mieszkań na „stronę wolności”. Pomagali im w tym zachodnioberlińscy strażacy, którzy rozpościerali na dole brezentowe płachty mające zamortyzować upadek i zabezpieczyć przed obrażeniami.
NRD-owskie władze robiły co mogły, by powstrzymać ucieczki. W wielu budynkach przy Bernauer Strasse zamurowano drzwi po zachodniej stronie, wchodzące do nich osoby poddawano ścisłej kontroli policyjnej, a w planach był również montaż krat w oknach, co miało uniemożliwić wyskakiwanie.
Ida Siekmann uznała, że nie może dłużej czekać. Chciała jak najszybciej znów zobaczyć siostrę i spędzić z nią swoje urodziny, przypadające na 23 sierpnia. Dzień wcześniej postanowiła wyskoczyć z okna swojego mieszkania. Był wczesny ranek, dlatego nie mogła liczyć na pomoc strażaków. Wyrzuciła z trzeciego piętra wszystkie dostępne kołdry i poduszki, które miały zabezpieczyć jej upadek z dość znacznej wysokości. Po chwili stanęła na parapecie i skoczyła.
Niestety, kobiecie nie udało się bezpiecznie wylądować. Uderzyła o chodnik z dużą siłą i odniosła bardzo poważne obrażenia. Na miejsce dość szybko przyjechała karetka z pobliskiego szpitala św. Łazarza, ale ranna Ida zmarła po drodze.
Hołd Kennedy’ego
Tragiczna śmierć Idy Siekmann wywoła szok. W pogrzebie, który odbył się 29 sierpnia 1961r., uczestniczyły setki mieszkańców Berlina Zachodniego i jego najwyższe władze. Trumnę przykrywała zachodnioniemiecka flaga.
W miejscu feralnego skoku Siekmann już kilka tygodni później pojawił się prowizoryczny pomnik – trzy drewniane słupy połączone drutem kolczastym.
Rok później, w pierwszą rocznicę śmierci Idy wieniec pod nim złożyli: niemiecki kanclerz Willy Brandt i Robert F. Kennedy, prokurator generalny Stanów Zjednoczonych i brat prezydenta USA. Uroczystości ku czci ofiar muru berlińskiego organizowano tam przez kolejne dziesięciolecia.
Szacuje się, że podczas próby ucieczki do „lepszego świata” zginęło blisko 200 osób, których nie powstrzymywały nawet informacje o uzbrojonych żołnierzach ulokowanych w 300 wieżach wartowniczych ani psach biegających w specjalnej strefie przygranicznej. Ostatnią ofiarą był Chris Gueffroy, który zginął 5 lutego 1989 r., na dwa tygodnie przed cofnięciem przez NRD rozkazu otwierania ognia do uciekinierów.
Mur berliński padł w nocy z czwartku 9 listopada na piątek 10 listopada 1989 r.