Inspiracje internautów: nieograniczone możliwości fantazjowania
o swoich kulinarnych przygodach opowiada nasz internauta, Pan Tadeusz Podnajmer, wielki miłośnik dobrej kuchni i gawędziarz. " Nie uważam, że jestem dobrym kucharzem, ale marzę o własnej małej restauracyjce, gdzie mógłbym robić to co lubię".
30.01.2007 | aktual.: 29.06.2010 13:34
Internauta serwisu Kobieta.wp.pl, Pan Tadeusz Podnajmer - miłośnik dobrej kuchni i podróży. Pan Tadeusz jest jednym z laureatów konkursu "Moje kulinarne inspiracje". Przeczytajcie jego opowieść.
Ostatnio coraz więcej panów bierze się za gotowanie, a ci, co twierdzą, że tego nie umieją - najczęściej okazuje się, że robią to najlepiej. Moja przygoda z kuchnią zaczęła się wiele lat temu, kiedy to z przyczyn rodzinnych musiałem sam zaopiekować się dwójką małych dzieci. Na początku były to próby mniej lub bardziej udane, starałem się wdrożyć w życie to, co sam zapamiętałem z czasów, kiedy mieszkałem z rodzicami. Pierwsze posiłki były proste, potem zacząłem się bardziej interesować nieograniczonymi możliwościami fantazjowania w kuchni. Na stole zaczęły się pojawiać coraz bardziej skomplikowane dania, a największą wagę przykładałem do sposobu ich podania. Niejednokrotnie serwując "zwykłe" parówki na śniadanie, spotykałem się z zachwytem domowników, gdyż stół wyglądał jak na przyjęciu.
Poranny posiłek - tylko nie w biegu
Doszedłem do wniosku, że nawet pospieszny poranny posiłek inaczej smakuje, kiedy nie jest jedzony w biegu, a talerzyk wygląda kolorowo, przyozdobiony listkiem sałaty, gałązką zioła, czy owocem. Nawet, kiedy przygotowywałem posiłek tylko dla siebie, kiedy wydaje się, że nie warto się starać, tylko zjeść cokolwiek - robiłem to tak, jakby do stołu mieli zasiąść goście. Co ciekawsze, nie polegało to na drogich, wymyślnych produktach; często był to chleb z serem, wędliną lub jajko. Kolejny postęp w rozwoju moich kulinarnych zainteresowań przypadł na czas wyjazdów zagranicznych, gdzie obserwowałem i zapamiętywałem co jem, jak to jest podane, jakie składniki pasują do siebie i po powrocie do kraju, wprowadzałem te obserwacje do swojego menu. Teraz często nowe przepisy rodzą mi się same w głowie. Myśląc co mam zrobić np. na obiad, ustalam składnik podstawowy, czyli np. mięso i do tego komponuję dodatki.
Nie bawi mnie przygotowywanie tradycyjnych dań
Dodam, że nie bawi mnie przygotowywanie tradycyjnych dań, zdecydowanie wolę skomponować coś nowego. Ze zwykłego kawałka mięsa, w połączeniu z wieloma rodzajami ziół, warzyw, przypraw, owoców, czy ciasta francuskiego, może powstać wspaniałe danie, którego nie powstydziłaby się renomowana restauracja. Oczywiście korzystam też z gotowych przepisów, często oglądam programy w TV poświęcone gotowaniu, jednak zawsze staram się zmodyfikować troszkę danie na swój sposób. Gotowanie staje się wtedy ciekawsze i twórcze. Nie uważam, że jestem dobrym kucharzem, ale marzę o własnej małej restauracyjce, gdzie mógłbym robić to co lubię, znajomi jednak twierdzą, że wkładam w to tyle wysiłku i serca, że w dzisiejszych czasach nie zarobiłbym nawet na chleb ze smalcem, gdyż w przepisach, które stosuję, nie używam żadnych zamienników i substytutów - jeżeli pasuje do tego drogie zioło czy przyprawa - musi być to, a nie coś innego, czy podobnego. Gotowanie traktuję jako przyjemność,a jednocześnie, co ciekawsze, sam nie jestem
wielkim łasuchem. Mogą nie istnieć regularne, codzienne posiłki, spokojnie mogę przetrwać dzień na jednej kanapce. Chętnie spisałbym swoje inspiracje i fantazje kulinarne w formie książki, jednak jest ich tyle już na rynku, że pewnie miałbym wielkie trudności z wydaniem kolejnej.
Tadeusz Podnajmer
Pracuję w dużej hurtowni motoryzacyjnej, w dziale szkoleń. Interesuję się polityką, sztuką, turystyką i właściwie wszystkim co nowe, niezbadane i co stwarza pole do poszerzania wiedzy i doświadczeń. Jako ciekawostkę mogę dodać, że w życiu prywatnym zajmuję się różnymi, często skrajnymi dziedzinami, np. projekty wystroju wnętrz (amatorskie!!), a w okresie Świąt Bożego Narodzenia - odgrywałem rolę Św. Mikołaja. Tak w skrócie wygląda moje życie.