Irene Bergman. Najstarsza kobieta na Wall Street
Choć ma już 100 lat, ani myśli o emeryturze. Na zdominowanym przez mężczyzn Wall Street pracuje bez przerwy od 1973 roku. Nie lubi ryzykować, w całej karierze straciła tylko jednego klienta. Tym, którzy chcą cieszyć się długim i owocnym stażem pracy mówi: Nie róbcie nic głupiego.
10.09.2015 | aktual.: 10.09.2015 14:24
Choć ma już 100 lat, ani myśli o emeryturze. Na zdominowanym przez mężczyzn Wall Street pracuje bez przerwy od 1973 roku. Nie lubi ryzykować, w całej karierze straciła tylko jednego klienta. Tym, którzy chcą cieszyć się długim i owocnym stażem pracy mówi: Nie róbcie nic głupiego.
Przez lata codziennie dojeżdżała do swojego biura na Wall Street. W sierpniu tego roku podupadła jednak na zdrowiu. Nie chciała zrywać z pracą na giełdzie, dlatego teraz akcjami klientów zajmuje się ze swojego mieszkania na Manhattanie.
Otoczona antykami i w towarzystwie maltańczyka o imieniu Funny prowadzi interesy 11 klientów. Jej firma, Stralem & Company zarządza inwestycjami wartymi ponad dwa miliardy dolarów.
Uciekając przez wojną
Pochodzi z bogatej rodziny. Dzieciństwo spędziła w Niemczech, gdzie jej ojciec był bardzo dobrze zarabiającym bankierem. Otoczona luksusem, zawsze chciała powtórzyć sukces ojca. Marzyła, by zostać pierwszą kobietą bankierem na berlińskiej giełdzie. To okazało się podwójnie trudne. Nastoletnia Irene miała kłopoty z nauką. Beznadziejne wyniki w szkole nie zapewniły jej miejsca na studiach.
Potem ich życie zmieniło dojście do władzy Hitlera. Jej rodzina, mająca żydowskie pochodzenie, musiała uciekać z kraju. W 1941 roku przypłynęła do Stanów na portugalskiej łodzi, razem z 700 innymi uchodźcami.
Niedługo po przyjeździe do Nowego Jorku zaczęła pracę sekretarki. Choć nie miała pojęcia o biurowej pracy, codziennie starała się nauczyć jak najwięcej. Doświadczenie jakie zdobyła przez 15 lat pracy w firmie dało jej pojęcie o prawdziwym inwestowaniu. Jak przyznaje w wywiadzie dla Bloomberg TV, w latach 50. nie było wielu kobiet na giełdzie. Kiedy zmarł jej ojciec i siostra musiała poszukać nowej pracy, by utrzymać resztę rodziny.
Tak trafiła do firmy Hallgarten & Company, gdzie szybko awansowała na asystentkę menadżera w departamencie zagranicznym. W 1973 roku swoje miejsce znalazła w Stralem & Co, gdzie pracuje do dziś.
Konserwatywna i zachowawcza
Bergman jest ceniona przez swoich współpracowników. Klienci jej ufają, bo w czasach wyjątkowo konkurencyjnego rynku, potrafi zachować dystans. Nie można się przy niej szybko wzbogacić. Według Bergman najważniejsza jest cierpliwość. Podczas hossy nie skupia się na jak największych zyskach, za to w momentach załamania giełdy jej klienci zawsze wychodzą na plus.
- W tym biznesie musisz zdobyć zaufanie swoich klientów. Nie pracujesz z nimi trzy tygodnie, ale nawet trzy lata. Długo czasu zabiera przekonanie ich, że swoją pracę wykonujesz dobrze. Moi klienci nigdy nie czuli, że próbuję na nich zarobić. Wiedzieli, że mam swoje własne pieniądze – dodaje w wywiadzie.
Co radzi innym pracownikom? – Nigdy nie róbcie nic głupiego – przyznaje.
md/ WP Kobieta