Ivanka wspiera pracujące mamy w Indiach? Kobiety z jej fabryk mogą mieć inne zdanie
Ivanka Trump w Indiach występuje jako oficjalny wysłannik Białego Domu. Podczas podróży córka prezydenta Donalda Trumpa ma w planach spotkania z kobietami i wykłady na temat tego, jak być bardziej przedsiębiorczą i zmienić swoje życie. Wizyta prowokuje jednak niewygodne dla Ivanki pytania. Na przykład te dotyczące warunków pracy kobiet, szyjących ubrania w jej fabrykach w Azji.
28.11.2017 | aktual.: 28.11.2017 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ivanka Trump jest prawdziwą gwiazdą podczas podróży do Indii – pozostali członkowie gabinetu prezydenta nie są aż tak popularni i medialni, jak ona. Dość powiedzieć, że – jak informuje lokalny polityk na Twitterze – z okazji wizyty "pierwszej córki" w Hajdarabadzie wyremontowano tam drogi. – Ivanko Trump, proszę, przyjeżdżaj częściej do Hajdarabadu i innych miejsc w Indiach. Wtedy wszystkie drogi będą czyste, a żebracy otrzymają pomoc – komentuje jeden z internautów.
Ivanki nie zadowala jednak rola gwiazdy. Od jakiegoś czasu promuje się również jako feministka, dzięki czemu ma zjednać sobie środowiska kobiece, wcześniej skupiające się wokół Michelle Obamy. Podróż do kraju, w którym kobiety są molestowane i gwałcone na zatrważającą skalę, a wiele z nich nie ma dostępu do edukacji bądź pracuje za głodową stawkę, doskonale wpisuje się w wizerunek obrończyni praw kobiet.
Podróż podnosi jednak pytania, na które firma odzieżowa Ivanki Trump konsekwentnie odmawia odpowiedzi. Wątpliwości budzą warunki, w jakich pracują kobiety w krajach trzeciego świata, szyjące dla niej ubrania. W czerwcu dziennikarze "The Guardian" opublikowali serię wywiadów z pracowniczkami fabryki ubrań w Subang w Indonezji. Wynikało z nich, że panie szyjące ubrania z metką Ivanki Trump dostają jedną z najniższych pensji w całej Azji. Jedna z kobiet, Alia, opowiedziała, że żyje w brudnym baraku przy fabryce i tylko raz na miesiąc stać ją na to, by odwiedzić mieszkające o godzinę drogi dalej dzieci z babcią.
Kiedy Alia usłyszała o tym, że Ivanka walczy o poprawę warunków pracy kobiet na świecie, zaczęła się śmiać. Ivanka pracuje zawodowo i jednocześnie promuje się jako oddana żona i matka. W swoich książkach i wystąpieniach zachęca kobiety, by starały się osiągnąć równowagę pomiędzy życiem rodzinnym i zawodowym. Jej rady dla Alii są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Promowane przez nią work-life balance w jej wypadku oznaczałoby co najwyżej, że jakimś cudem udało jej się widywać dzieci częściej niż raz na miesiąc. By to było możliwe, musiałaby zarabiać więcej niż minimalna krajowa dla Indozezji, a więc równowartość ok. 612 złotych miesięcznie.
Tymczasem marka wciąż należąca do Ivanki Trump, którą ta, z uwagi na obowiązki w Białym Domu, już samodzielnie nie zarządza, konsekwentnie unika zajęcia stanowiska w sprawie warunków pracy kobiet. Temat został co prawda podjęty, jednak skończyło się na zapewnieniu członkini zarządu Abigail Klem na łamach "The Post", że zostaną podjęte stosowne kroki, gdyż "nazwa marki nakłada na nią szczególną odpowiedzialność".
Tymczasem, jak informuje "Washington Post", w ciągu ostatniego miesiąca ponad 20 organizacji pracowniczych i broniących prawa człowieka podpisało się pod listem do Ivanki Trump. Wzywają w nim córkę prezydenta, by przyjrzała się fabrykom, które dostarczają jej gotowe ubrania, a także wysłania do nich zewnętrznych obserwatorów. Jak dotąd Ivanka Trump nie dopowiedziała na list. Opublikowała za to na Instagramie pierwsze zdjęcia z podróży, dziękując za ciepłe przyjęcie w Indiach. Ivanka zostanie w Indiach do 30 listopada.