Jak ładna to zna się na seksie? No jasne. I filozofów na pewno nie czyta
Jak piękna to głupia. Szczególnie blondynka, i jeszcze modelka. Platona nie czyta, ani badań naukowych. Opiera się tylko na własnych doświadczeniach. Nie warto z nią gadać. Tak w skrócie można by podsumować tekst Bronisława Wildsteina opublikowany na łamach wpolityce.pl. Jest o Anji Rubik i jej akcji #sexedpl i już odbił się szerokim echem.
27.11.2017 | aktual.: 27.11.2017 12:06
Modelka postanowiła we współpracy ze znanymi Polakami nagrać serię filmików edukacyjnych o seksie. Maciej Stuhr opowiedział o trudnych rozmowach z dziećmi, Monika Brodka o świadomej zgodzie, Magdalena Cielecka o testach na nosicielstwo HIV, a sama Rubik w poruszającym wideo przyznała, że zdarzyło się jej pójść z mężczyzną do łóżka bez zabezpieczenia. Ale nie na tym tylko polega akcja. Modelka prosiła też Polaków, by opowiedzieli, jak wygląda lub wyglądała ich edukacja seksualna. Odpowiedzi było mnóstwo, większość tak strasznych, że aż śmiesznych, a Rubik do siebie na przeglądanie podręczników i podstawy programowej zaprosiła minister Anna Zalewska. "Spotkajmy się jak najprędzej" – odpisała w liście otwartym Anja.
I ten wątek spotkania w ministerstwie chyba najbardziej poruszył Bronisława Wildsteina, który postanowił podważyć jego sens. Tekst publicysty dotyczy Anji Rubik, ale można by się zastanawiać, czy autor tak naprawdę nie poniża obydwu jego bohaterek. Bo dlaczego właściwie Wildstein miałby decydować, z kim powinna spotykać się minister edukacji narodowej, na co poświęcać swój, jak słusznie zauważa, cenny czas. Czyżby jego zdaniem Anna Zalewska nie była w stanie sama zorganizować sobie pracy? Samodzielnie ocenić, z kim warto rozmawiać i się konsultować?
Publicysta spieszy donieść, że z Anją Rubik rozmawiać nie warto. "Pani Rubik to z pewnością atrakcyjna kobieta, a więc może posiadać spore doświadczenia seksualne. Czy ma to wystarczyć, aby minister edukacji rozważała z nią uczynienie z seksu przedmiotu szkolnego?" – pyta Bronisław Wildstein. Zdaniem publicysty Rubik jest jak kucharz czy projektant ogrodów, który puka do drzwi ministerstwa i chce przekazywać młodzieży swoje średnio do życia potrzebne umiejętności.
Bo seks jest prosty, jak tłumaczy Wildstein i można go uznać za "czynność techniczną". "Można go nauczać stosunkowo prosto podobnie jak obróbkę skrawaniem. Pozostaje pytaniem, czy trzeba robić to w szkole" – tłumaczy swój punkt widzenia. Co innego szeroko pojęty erotyzm, który współtworzy kulturę. Ale na tym zdaniem Wildsteina na tym Rubik się nie zna. Musiałaby czytywać Platona, a jako żywo nie czytuje, bo "nie dała tego po sobie poznać". O własnych doświadczeniach może opowiadać, ale rodzinie, bo "złe doświadczenia jako źródło resentymentów bywają najgorszym fundamentem zrozumienia". Szkołę seksu też może otworzyć, ale nie publiczną przecież. No i przede wszystkim – nie powinna pchać się do ministerstwa, nikt tam na nią nie czeka. Zdaniem Wildsteina, bo zaproszenie z ust minister Zalewskiej przecież padło.
Z tekstu wyłania się obraz kobiety pięknej, ale słabo wyedukowanej. Podejmującej pochopne działania, kierującej się tylko własnymi emocjami i prywatnymi doświadczeniami. Puszczalskiej, która chce się pochwalić swoimi podbojami i narzucić innym swój punkt widzenia. "Kobieta robi karierę. Trzeba ją zdyskredytować, najlepiej dać do zrozumienia, że jest k....ą" – napisał ktoś w komentarzu na Dziewuchy Dziewuchom.
Czy Bronisław Wildstein ma dowody na to, że Anja Rubik nie czyta ambitnych książek? Że wieczorami z pasją nie pożera traktatów filozofów? Czy był z nią na randce albo przeprowadził prywatne śledztwo, żeby ustalić, czy ma bogate doświadczenia seksualne? A jeśli nawet faktycznie ma, to czy automatycznie traci prawo do wypowiadania się publicznie na temat seksu? Czemu wmawia nam, że modelka opiera się wyłącznie na własnych doświadczeniach, podczas gdy Rubik powołuje się choćby na Instytut Badań Edukacyjnych.
Czyżby pisząc ten tekst opierał się wyłącznie na własnych przekonaniach i patrzył przez pryzmat swoich uprzedzeń. Z jednym zdaniem z tekstu Bronisława Wildsteina nie sposób się nie zgodzić: "złe doświadczenia jako źródło resentymentów bywają najgorszym fundamentem zrozumienia". Tyle że to zdanie nie jest o Anji Rubik.