Blisko ludziJak próbując wyjść na feministę, zrobił z siebie klauna

Jak próbując wyjść na feministę, zrobił z siebie klauna

Feministyczny post na Facebooku Jakuba Czarodzieja – nietypowego psychologa – zachwycił 35 tysięcy użytkowników portalu. Okazało się jednak, że nie wszystko co ma bąbelki, jest szampanem. Apel o "bycie facetem, który nie oddaje jaj swojej kobiecie" to bowiem pustosłowie, a jego autor nie ma czasu na rozmowę.

Jak próbując wyjść na feministę, zrobił z siebie klauna
Źródło zdjęć: © Facebook.com/mgrCzarodziej
Katarzyna Chudzik

Wygląda jak raper (ach te stereotypy!) i jego ulubionymi słowami są wulgaryzmy, ale jest też magistrem psychologii i ma ponad 250 tysięcy obserwujących na Facebooku. Kiedy odzywam się do Jakuba Czarodzieja w mediach społecznościowych, otrzymuję natychmiastową wiadomość zwrotną od jego ‘’bandy‘’. Bandą Czarodzieja tytułują się ludzie, którzy zajmują się jego Facebookiem. Wiadomość jest informacją o tym, że odpiszą kiedy będą mogli, ale ‘’jeśli piszę w sprawie sesji psychologicznej z Czarodziejem, odpiszą w pierwszej kolejności‘’. Na wywiad Jakub Czarodziej się raczej nie zgodzi – ‘’lepsze marki już to proponowały‘’.

Pretekstem do wywiadu był jego post, który ośmielę się nazwać białym wierszem. To swego rodzaju wezwanie dla mężczyzn o to, żeby się ogarnęli i nie zostawiali całego domu, życia i roboty na barkach swoich kobiet. Słuszny postulat. Można by go nawet nazwać feministycznym, gdyby nie jeden kruczek – ale o tym później. Redakcja jest postem zachwycona, zapada decyzja, że trzeba z nim porozmawiać. Bo to w końcu fajny facet z pasją, psycholog, który nic nie ma wspólnego z tradycyjnym postrzeganiem tego zawodu. A do tego porozmawia z nami o równouprawnieniu – dla nas bajka, tęcza i domek z pierników.

Jakub pisze, że ‘’wstyd dla każdego samca, który wykonuje mniej obowiązków w codzienności, niż własna kobieta! Trzeba być ostatnią pi..ą, żeby na coś takiego pozwolić‘’. Twierdzi też, że ci mężczyźni, którzy po ośmiogodzinnej pracy są ‘’arcyku..azmęczeni‘’, powinni sobie uświadomić, że minimum tyle pracuje ‘’każdy godny człowiek‘’, a jednak niektórzy mają po pracy czas na pasję, a potem ‘’bez nacisku przełożonego‘’ ogarniają obowiązki domowe. - Z tego miejsca ślę wielką Piątkę do wszystkich Panów, których jądra są na odpowiednim miejscu. Dla tych, którzy nie oddali swoich jaj własnym kobietom – kończy swój wywód pan psycholog.

Ochy, achy i peany. Mocny tekst, który trafi do wielu z tych, dla których charyzmatyczny ziomek z tatuażem na szyi i głowie stanowi większy autorytet niż smutny pan z telewizji (prywatnej, w publicznej na takie treści nie ma miejsca) albo wujek Tadek, który siedząc pod pantoflem cioci Grażynki leniwie czyha na okazję, żeby wymknąć się na piwko i nie dostać za to ochrzanu od szanownej małżonki. Post zebrał 35 tysięcy lajków, czyli tyle ile mieszkańców ma Lębork czy Cieszyn – no nie da się ukryć, że jest dobrze. Aż 14 tysięcy osób postanowiło tekst Czarodzieja udostępnić. W komentarzach burza – zachwyt miesza się ze zniesmaczeniem (głównie ‘’prawdziwych mężczyzn‘’, którzy wolą, żeby kobiety dalej czekały z obiadem, mimo że same również były w pracy).

Jakkolwiek zgadzam się z postawioną w tekście Jakuba Czarodzieja tezą, tak coś w tym wszystkim zgrzyta; tak jak klucz, który próbujesz włożyć do zamka, kiedy jesteś pod wpływem. Niby nie łobuzujesz, ale i tak wszystkich budzisz. Tą nieprzyjemną pobudką było zdanie, że ‘’mężczyzna powinien dbać dosłownie o wszystko. To on powinien być liderem relacji‘’. Gdyby Jakub zgodził się porozmawiać, to byłaby to pierwsza kwestia, o którą bym go zapytała. Jak ‘’bycie liderem relacji‘’ może korelować z partnerstwem, o którym mowa w całym tekście? Partnerski związek z definicji nie powinien mieć lidera (ani liderki). Nie chodzi o to, żeby komukolwiek cokolwiek narzucać; każdy świadomie wybiera model związku, jaki mu odpowiada (a przynajmniej tak być powinno). Skoro jednak słowo lider oznacza przywódcę, a w niektórych definicjach jest mowa również o tym, że lidera się naśladuje, to wyklucza to jakiekolwiek partnerstwo.

- Określenie ‘’lider relacji‘’ raczej nie funkcjonuje jako termin w psychologii, ja się z nim nigdy nie spotkałam. To brzmi raczej jak coaching czy określenie relacji biznesowych – mówi psycholożka i terapeutka dla par Monika Dreger. – Prawdą jest jednak, że nie ma określonej definicji dla związku partnerskiego; kiedy spotykam się z daną parą, zawsze określamy ich odrębną, akceptowalną dla obu stron definicję, bo każdy ma inne potrzeby i warunki – mówi psycholożka. Jak podkreśla, sama idea proponowana przez Jakuba Czarodzieja jest jednak dobra, bo wciąż często się zdarza, że mężczyźni z góry zakładają, że to kobieta ma być wyłączną strażniczką domowego ogniska. – Warto też zauważyć, że często parcie na szkło – czy w obecnych czasach bardziej parcie na followersów - jest bardzo duże, dlatego kontrowersyjne tezy i sformułowania, a także sposób ich przedstawienia są coraz bardziej powszechne w internecie – mówi Monika Dreger.

Czy jednak osoba, która realnie chce pomóc innym ludziom i zajmuje się promocją swoich przekonań w internecie, powinna odmawiać rozmowy z mediami o tychże? Najwyraźniej trzeba się do Jakuba zapisać na sesję psychologiczną, żeby dowiedzieć się więcej.

Źródło artykułu:WP Kobieta
kobietypsychologpsychologia

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (25)