"Jak stałam się nikim w Londynie". Rzuciła wszystko dla miłości, dziś nie ma pracy
Maria Skołożyńska jest 27-latką z Warszawy. Dziewięć miesięcy temu poznała Hugh i dla niego przeprowadziła się w okolice Londynu. Mimo doświadczenia, jest na bezrobociu. Pytam ją, czy nie przegrała, oddając się miłości.
*Jestem tu nikim, jestem szczęśliwa *
"Jak stałam się nikim w Londynie" – brzmi tytuł listu Marii na LinkedIn. To jeden z kanałów, za pośrednictwem których szuka zajęcia, do którego, jak mówi, jest stworzona. Maria chce pomagać ludziom w organizacjach pozarządowych. Robiła to z powodzeniem w Polsce. Stoi także za akcją "Podziel się posiłkiem z bezdomnymi" – w każde święta zbiera jedzenie, które mogło się zmarnować. Piszą o tym największe krajowe media. Tymczasem 27-latce wcale łatwo nie jest. Niedawno rzuciła wszystko i zamieszkała z ukochanym w okolicach Londynu. Historia poruszyła setki ludzi.
Kiedy dzwonię do Marii, zadaję jej pytanie: "Dlaczego to zrobiłaś?". – Ja po prostu mam dosyć sztucznych żyć ludzi w internecie – tłumaczy. – Wygląda na to, że 99 proc. osób z Facebooka prowadzi zawsze wspaniałe życia, będące pasmem sukcesów. Ja piszę o tym, jak wygląda prawdziwe życie, moje życie – dodaje. Stan bezrobocia nie był jej marzeniem, chociaż przygotowała się na niego. Ale na jak długo starczy jej sama miłość? Co z jej poczuciem wartości?
– Mam piękne życie – mówi. – I jestem relatywnie bardziej zajęta niż wcześniej. I jestem bardziej zajęta, niż się spodziewałam, że będę. Kończę studia podyplomowe, działam ze swoją akcją w Polsce. Wiesz… ludzie kierują się różnymi rzeczami. Ja kieruję się sercem – podkreśla Maria. Jej słowa skomentowała psycholog i psychoterapeutka Violetta Nowacka.
Nie ma uniwersalnej prawdy
Historia Marii, zdaniem Nowackiej, jest wyłącznie jej historią i nie można wyciągać z niej wniosków, takich jak ten, że Maria oddała się miłości i od teraz jest na łasce mężczyzny. Psycholog idzie jeszcze dalej.
– Cały trend feministyczny, który zmierzał do tzw. poczucia partnerstwa, jest trendem szkodliwym dla związków. A szkodliwość tego w głównej mierze polega na sądzeniu, że jedna płeć jest taka sama, jak druga, i że nadaje się do tego samego – uważa Nowacka. – To naczelny błąd w myśleniu na temat przeznaczenia płci. Ale pojawiają się dziś pewne przebłyski, jak u bohaterki tej historii. Obudziła się w niej pierwotna kobiecość – twierdzi psycholog.
Nowacka tłumaczy, że kobiety mają energię serca, mężczyźni zaś energię działania. – Jeśli kobieta daje mężczyźnie serce, on się nią zaopiekuje. To jest prawidłowy związek i właściwa miłość, która - zaznaczę - nie ma nic wspólnego z uległością. Maria to zrozumiała – wyjaśnia Nowacka. I przepowiada, że jej miłość doda ukochanemu Hugh skrzydeł. – Będzie bardzo skuteczny. W pewnym momencie Maria otrzyma to, czego chce – kwituje psycholog.
*Przepłakałam godzinę w nocy *
– Ja jestem bardzo kompulsywną osobą. Jak coś czuję całym sercem, robię to – zaznacza warszawianka. W Londynie nikt nie patrzy na to, ile osiągnęła. – Zostałam wychowana w takim duchu, że kariera i zarabianie pieniędzy nie jest moim największym marzeniem. Jest nim pomaganie ludziom i zmienianie świata – mówi. Chcę wiedzieć, czy czuje się szczęśliwa. Zazwyczaj - bo Marii bywa też smutno i to całkiem często. – Przepłakałam dobrą godziną wczoraj w nocy, zszedł mi cały stres – przyznaje.
– Wiem na pewno, że praca ani jej brak nie może definiować mojego istnienia – stwierdza po chwili zastanowienia. – W lepsze dni, bo i bywają gorsze, jak u każdego, staram się przypominać sobie, że jestem wartościową, dobrą osobą – dodaje. Wie, że mogłaby pracować gdziekolwiek, ale nie o to jej chodzi. – Jeśli nie chcę skończyć jak inni, którzy marzyli o pomaganiu, ale siedzą w korpo, muszę być cierpliwa... Myślę, że ktoś na świecie daje mi teraz odpocząć. Wierzę, że to też jest szansa.
Hugh wspiera Marię. Tak jak ona dla niego, mógłby przenieść całe swoje życie do Warszawy i zacząć od nowa.