Jak żyją katolickie kobiety-księża?

Kobieta-ksiądz: rzecz nie do wyobrażenia w polskiej parafii, gdzie nawet niechętnie dopuszcza się dziewczynki do służenia w charakterze ministrantów, w dodatku tylko wtedy, kiedy brakuje chłopców. Powszechnie wiadomo, że w Kościele kobieta może być jedynie wierną lub zakonnicą.

Jak żyją katolickie kobiety-księża?
Źródło zdjęć: © AFP

12.08.2011 | aktual.: 12.08.2011 16:18

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kobieta-ksiądz: rzecz nie do wyobrażenia w polskiej parafii, gdzie nawet niechętnie dopuszcza się dziewczynki do służenia w charakterze ministrantów, w dodatku tylko wtedy, kiedy brakuje chłopców. Powszechnie wiadomo, że w Kościele kobieta może być jedynie wierną lub zakonnicą. Co ciekawe, istnieją dowody na to, że w okresie wczesnochrześcijańskim zdarzały się wyświęcania pań na księży. A czasem nawet… na biskupów. Czy w dzisiejszych czasach istnieje coś takiego jak katolicka kobieta-ksiądz?

Kapłaństwo pań nie jest niczym niezwykłym wśród protestanckich odłamów chrześcijaństwa. Według Dariusza Bruncza z Ekumenicznej Agencji Informacyjnej kobieta może zostać księdzem w Kościele ewangelickim, anglikańskim, starokatolickim i ewangelicznym. W Polsce panie ordynuje Kościół Ewangelicko-Reformowany i niewielki Kościół starokatolicki: Kościół Katolicki Mariawitów, mający około 2 tysiące wyznawców.

W krajach, gdzie dominuje protestantyzm, kobiety zostają nie tylko księżmi, ale nawet biskupami – np. w Szwecji, Niemczech, USA czy Szkocji. Ich ordynacja często spotyka się ze sprzeciwem bardziej tradycyjnych wiernych czy kapłanów, ale jako dozwolona odgórnie nie może zostać cofnięta. Cerkiew Prawosławna i Kościół Rzymskokatolicki nie dopuszczają kapłaństwa kobiet pod żadnym względem.

Mimo to w 2002 siedem kobiet zostało sekretnie wyświęconych na księży przez dwóch katolickich biskupów w Niemczech. Po tym nastąpił tzw. efekt domina. Tych siedem zaczęło ordynować kolejne panie, przez co powstał międzynarodowy ruch wyświęcania kobiet, Rzymskoatolickie Kobiety-Księża („Roman Catholic Womenpriests”). W efekcie działania organizacji tylko w 2002 roku kapłankami zostało ponad 100 pań, z czego aż dwie trzecie w Stanach Zjednoczonych.

W zeszłym miesiącu w Maryland wyświęcono kolejne cztery kobiety. Kościół St. John’s United Church of Christ pełen był księży i zakonnic, którzy wspierali cały ruch. Gości poproszono o powstrzymanie się od fotografii, bo ponoć nawet bycie świadkiem dwu i półgodzinnej ceremonii niosło ze sobą ryzyko ekskomuniki. Na zakończenie odbyła się Komunia Święta, w której każda ze wzruszonych nowo ordynowanych kobiet po raz pierwszy brała udział jako kapłan. Marellen Mayers, jedna z kobiet-księży, podobnie jak jej towarzyszki wychowana została w tradycji Kościoła Katolickiego. Jej matka miała w domu ołtarzyk. Mayers wspomina, że kiedy była mała, mama czasem stawała przed nim, ubrana w kawałek materiału służący za szatę liturgiczną i odmawiała po łacinie mszę. Bracia i siostry Mayers również brali udział w modlitwie i kiedy padało „Dominus vobiscum”, kobieta instruowała swoje dzieci, żeby odpowiadały „Et cum spiritu tuo”.

Inna z ordynowanych, Patti LaRosa, ma podobne doświadczenia z dzieciństwa. Pochodzi z mocno ze sobą związanej włoskiej rodziny i zawsze czuła się dobrze w Kościele. W latach 70. wyszła za mąż, urodziła dwoje dzieci i pracowała jako asystentka w firmie prawniczej w Rochester, w stanie Nowy Jork. Parę razy w tygodniu zdarzało się, że podczas przerwy na lunch szła do kościoła. Pewnego dnia zdała sobie sprawę, że powinna być księdzem.

Kobiety-księża, jako członkinie Kościoła Katolickiego, łamią oczywiście jego zasady, a dokładniej kanon 10.24: „Święcenia ważne przyjmuje tylko mężczyzna ochrzczony”. Żadna z członkiń Rzymskokatolickich Kobiet-Księży nie została wprawdzie ekskomunikowana, ale wszystkie odczuły reperkusje. Nie tylko im grożono, ale też straciły przyjaciół i znajomych z Kościoła, z których część obawiała się, że straci swoje posady, jeśli otwarcie wesprze ruch wyświęcania kobiet.

Patti LaRosa zdaje sobie sprawę, że łamie prawo kanoniczne, ale uważa, że „kiedy prawo jest niesprawiedliwe, czasem najpierw trzeba je łamać, nim uda się je zmienić”.

(ada/sr)

POLECAMY:

kościółksiądzkapłan
Komentarze (46)