Blisko ludziJaka jest najlepsza pora na seks? Tłumaczy seksuolog Krzysztof Róg

Jaka jest najlepsza pora na seks? Tłumaczy seksuolog Krzysztof Róg

On chciałby kochać się rano. Ona woli wieczorem. Dla niego najcenniejszy jest spontaniczny seks na co dzień. Dla niej – spokojne zbliżenie w weekend, kiedy nie jest przytłoczona obowiązkami. Czy da się to pogodzić? Krzysztof Róg, seksuolog z Centrum Medycznego Damiana przekonuje, że tak, pod warunkiem, że do sprawy podejdziemy z dystansem oraz życzliwością i nie będziemy bać się kompromisu.

Która godzina jest najlepsza na seks dla kobiet i dla mężczyzn?
Która godzina jest najlepsza na seks dla kobiet i dla mężczyzn?
Źródło zdjęć: © 123RF

09.10.2020 13:57

Ewa Podsiadły-Natorska, WP Kobieta: Czy istnieje najlepsza pora na seks w ciągu dnia i w ciągu tygodnia?

Krzysztof Róg, seksuolog: Nie ma uniwersalnej pory, kiedy najlepiej uprawiać seks. W dużej mierze wynika to chociażby z faktu, że nasz chronotyp, czyli wewnętrzny zegar biologiczny jest mocno zindywidualizowany, co za tym idzie – partnerzy mogą mieć różne chronotypy, które będą wpływać na to, co i o której godzinie preferują robić.

Ale przecież badacze co i rusz informują nas, że odkryli, który dzień tygodnia lub która pora są najlepsze na zbliżenia! Np. według naukowców z London School of Economics seks powinno się uprawiać w czwartek, natomiast zdaniem jednej z badaczek optymalna godzina to 15.

Ja bym polecał tego typu badania traktować raczej z przymrużeniem oka, bardziej jako wskazówkę, a nie wykładnię normy, ich celem nie jest bowiem uniwersalność biopsychospołeczna – bo taka nie istnieje – a wyłącznie optymalna synergia poziomów hormonów steroidowych partnerów, jednak nie tylko poziomem hormonów człowiek funkcjonuje.

Pod względem biologii: można stwierdzić, która godzina jest najlepsza na seks dla kobiet i dla mężczyzn?

Męskie pożądanie w głównej mierze zależy od testosteronu, ten natomiast największe stężenie osiąga między godziną 7 a 10 rano. Kolejną istotną kwestią jest zjawisko nocnych erekcji członka, NPT (ang. nocturnal penile tumescence), które pojawiają się przy okazji fazy snu REM. Paradoksalnie jest to faza, w której najczęściej się budzimy, dlatego niektórzy mężczyźni będą chcieli "wykorzystać" tę okazję.

Domyślam się, że nie wszystkie kobiety, wybudzone w środku nocy, będą z tego zadowolone…

Rzeczywiście, kobiety statystycznie chętniej preferują godziny wieczorne. Wpływa na to kilka czynników. Pierwszym z nich jest oczywisty fakt gospodarki hormonalnej, która funkcjonuje zupełnie inaczej niż męska. Innym niemniej ważnym czynnikiem jest poranna rutyna, która u kobiet bywa statystycznie dłuższa niż u mężczyzn, panie mogą więc po prostu nie mieć czasu na seks. Równie ważną, choć niestety rzadko poruszaną kwestią jest ciało. Kobiety częściej niż mężczyźni są niezadowolone ze swojego wyglądu, mogą więc również z tego powodu wybierać seks po ciemku.

Jeśli natomiast chodzi o potrzebę bliskości i ochotę na seks, to wszystko ma znaczenie: nagromadzenie obowiązków zawodowych i domowych, wolny czas, który nam zostaje, sposób radzenia sobie ze stresem i problemami wynikającymi z naszych codziennych zadań oraz sytuacji, z którymi się stykamy. A to, jak sobie z tym radzimy, jest kwestią indywidualną i będzie miało wpływ na to, czy w danym momencie mamy na seks ochotę, czy nie.

Co ma zrobić para w sytuacji, w której np. kobieta woli kochać się wieczorem, a mężczyzna rano – lub na odwrót?

Warto przede wszystkim podejść do "problemu" z dystansem i życzliwością, często bowiem wydaje nam się, że mamy dobre argumenty uprawomocniające nasze racje i tym samym nie dopuszczamy do siebie żadnego alternatywnego rozwiązania. A tymczasem w związku powinniśmy pozwolić sobie na eksperymentowanie, zbieranie doznań, w szczególności jeśli będzie to dla nas nowe doświadczenie.

Brzmi to pięknie, ale w praktyce, jak wiemy, bywa różnie. Kobieta na co dzień jest zabiegana, więc odkłada seks na weekend. Wtedy czuje się zrelaksowana, ma "wolną głowę", lecz nagle okazuje się, że jej partner po całym tygodniu jest wykończony. I pojawia się zgrzyt. Co wtedy?

Wspomniałem o dystansie, życzliwości oraz zbieraniu doświadczeń, ale warto do tego zestawienia dołączyć również kompromis. Pozornie niewielkie różnice dotyczące naszych preferencji co do pory w ciągu dnia czy dnia tygodnia, kiedy wolimy uprawiać seks, mogą być zarzewiem konfliktu i wpływać na nasz związek.

Od czego więc zacząć? Od rozmowy?

Dialog od wieków jest podstawowym narzędziem rozwiązywania konfliktów, czy to między zwaśnionymi krajami, czy w związku partnerskim. Niestety istnieje różnica pomiędzy zwykłym dialogiem a rozmową o potrzebach czy preferencjach seksualnych. Polacy wstydzą się takich rozmów, w końcu seks to wciąż temat tabu – a tabu to zakaz. W dużej mierze jest to wina znikomej edukacji seksualnej w szkołach lub niekiedy wręcz jej braku. Stąd wielką trudność sprawia nam rozpoczęcie takiej rozmowy; wolimy żyć w nadziei, że partner sam się domyśli. W tej kwestii jednak nie ma miejsca na domysły.

A może para powinna wpisać sobie do kalendarza dni… na seks? Bo o takim rozwiązaniu też słyszałam.

To dobre rozwiązanie, choć nie dla wszystkich. Grupą, która najbardziej na tym skorzysta, są osoby bardzo zajęte albo pary, które mają tendencję do prokrastynacji, czyli dobrowolnego odwlekania czegoś pomimo świadomości negatywnych tego następstw. Jednak osobami, na które takie zobowiązanie może wpłynąć w sposób odwrotny do zamierzonego, są w szczególności mężczyźni.

Dlaczego?

Istnieje pewna szczególnie wrażliwa na kalendarzowe planowanie seksu grupa – są to mężczyźni doświadczający epizodycznych zaburzeń erekcji, reagujący przy tym lękiem i nastawiający się na ich powtarzalność. Często ich obawy o sprawność seksualną są na tyle duże, że uniemożliwiają osiągnięcie wzwodu.

Czy w takim razie seks nie powinien jednak odbywać się spontanicznie, bez planowania i wielkich przygotowań?

Ludzka pobudliwość seksualna jest złożona i zależy od bardzo wielu czynników. Interakcja procesów psychicznych, jak i fizjologicznych jest w tej kwestii kluczowa, a łatwo się domyślić, jak wiele czynników na nie wpływa i może upośledzić ich działanie. Zawodowo jestem jednak zwolennikiem spontaniczności i nierzadko właśnie takie podejście proponuję moim pacjentom.

I to się sprawdza?

Najczęściej zgodnie z zamierzonym efektem. Żyjemy w szalonych czasach, w których nierzadko nadrzędną wartością jest pośpiech i produktywność, która z niego wynika. Często zapominamy przy tym o rzeczach ulotnych, spontanicznych, pięknych. Takich, które przelatują nam między palcami, których zwyczajnie nie zauważamy albo widzieć nie chcemy.

Krzysztof Róg – absolwent Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Warszawie o specjalności psychologia kliniczna oraz studiów podyplomowych na kierunku seksuologia kliniczna na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Obecnie w trakcie studiów podyplomowych na Wydziale Lekarskim – Collegium Medicum Medycznego Centrum Kształcenia Podyplomowego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie na kierunku psychoterapia. Specjalizuje się w pracy z osobami, które doświadczają problemów w szeroko pojętej sferze seksualnej oraz psychicznej.

Obraz
© Archiwum prywatne
Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (284)