Toksyczny seks. "Seksualność to bardzo delikatna materia"
Mężczyźni obecnie kupczą seksem. Jeśli kobieta jest niemiła, pozwala sobie na słowa krytyki, jej partner się obraża i unika zbliżeń. Kobiety przez lata stosowały ten trik, jednak teraz to ich partnerzy, gdy spotykają się z odmową, włączają pornografię w komputerze, masturbują się i w ten sposób zaspokajają potrzeby seksualne. Wolą mieć szybki seks z wymarzoną kobietą z filmu porno, niż skomleć o seks lub jakoś na niego zasłużyć - mówi seksuolog i psychoterapeuta Andrzej Gryżewski.
29.08.2020 13:37
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Kiedy mamy do czynienia z seksem toksycznym?
Andrzej Gryżewski, seksuolog i psychoterapeuta: Wtedy, gdy jeden z kochanków intencjonalnie rani partnera, a nawet wtedy, gdy robi to podświadomie, ale widzi toksyczne rezultaty krzywdzenia drugiej osoby. Zadawanie ran może mieć bardzo różny charakter. Choćby ostatnio miałem do czynienia z parą, w której kobieta zaczęła unikać seksu. Okazało się, że w czasie seksu, gdy kobieta była bardzo podniecona, gdy już było widać, że zaraz przeżyje orgazm, jej partner niespodziewanie przerwał stosunek. Zaskoczona zapytała, o co chodzi. Na co mężczyzna odpowiedział: "Nie lubię, jak masz orgazm, masz wtedy taką głupią minę". A kto z nas podczas orgazmu ma mądrą minę?
Nic dziwnego, że ona poczuła się bardzo dotknięta i od czasu jego karcącej uwagi z seksualnością jest na bakier. Blokuje się, bo czuje, że partner jej nie akceptuje. Tego typu uwagi bardzo często zatruwają życie seksualne w związku, bo pokazują nieakceptację, nietolerancję, jakiś rodzaj pogardy, mają upokorzyć drugą stronę. Często spotykam się z sytuacją, w której to mężczyzna ma zaburzenia erekcji. A wtedy kobieta, nieświadoma, z czego one wynikają, kastruje mężczyznę, mówiąc mu, że jest gejem, że tylko faceci mu w głowie, że gdy wchodzi do pomieszczenia z prawdziwymi facetami, to "wszystkie kijki stoją". To są słowa, które potwornie ranią.
Co zrobić, gdy usłyszy się coś tak przykrego? Jak zareagować?
Przede wszystkim warto o tym na spokojnie porozmawiać, poprosić, by partner doprecyzował, co miał na myśli. Czasami jest tak, że ktoś ma zły dzień i zamiast pozbyć się złych emocji w inny sposób, wyżywa się na bliskiej osobie. Warto wtedy dopytać, czy słowa były wypowiedziane, by zranić, czy dlatego, że ten ktoś naprawdę tak myśli. Jeśli potwierdzi te intencje i powie: uważam, że nie nadajesz się do seksu, jesteś słabym kochankiem - to warto się zastanowić głębiej nad taką relacją. Są osoby, które mówią wprost, że partner czy partnerka im się nie podobają, że ich nie pociągają z powodu dodatkowych 5 czy 10 kg. Takie zachowanie ma również destrukcyjny i toksyczny wpływ na relację.
Jakie jeszcze zachowania uznałby pan za toksyczne w seksie?
W przypadku wielu osób, które są religijne, mamy do czynienia z podświadomą toksycznością. Chodzi tu o osoby, które jeszcze nie wzięły ślubu, uprawiają seks, a ten wywołuje w nich poczucie winy. Najczęściej tak działają mężczyźni: zachęcają do zbliżenia, są pocałunki, pieszczoty, seks oralny, a gdy widzą, że kobieta lub oni sami są tuż przed orgazmem, nagle wszystko stopują.
Dlaczego?
Włączają im się wyrzuty sumienia, uruchamiają hamulce, które wiara w nich wpoiła. Uważają, że współżycie to grzech. Tymczasem, jeśli mężczyzna zaszedł tak daleko, pozwolił sobie na pocałunki, pieszczoty oraz seks oralny i nakręcił swoją partnerkę do 80 proc. podniecenia, to już i tak w jego taryfikatorze religijnym zgrzeszył. Niech doprowadzi zatem to do końca. To nie będzie grzech ciężki, tylko taki sam, jak wtedy, gdy przerwał akt seksualny tuż przed kulminacyjnym momentem. Mówię o tym nie bez przyczyny. Wiele osób funduje sobie nerwicowe zaburzenia seksualne, których późniejszym efektem są niemożność osiągnięcia orgazmu, zaburzenia erekcji. Zawsze apeluje do tych osób religijnych, żeby sobie tego nie robiły. Najlepiej dokonać wyboru: albo w ogóle nie uprawiać seksu przed ślubem, albo jak już doprowadzają do seksu, to niech go nie przerywają, niech go dokończą i cieszą się nim na całego.
Ale są ludzie, którzy idą krok dalej…
Tak, jest typ mężczyzny, który uprawia seks, nie powstrzymuje się tuż przed kulminacją, ale już po akcie obwinia za wszystko partnerkę, robi jej wyrzuty, próbując wywołać w niej poczucie winy. Mówią: "zgrzeszyliśmy, źle się z tym czuję, jestem brudny, muszę się szybko umyć. Dlaczego mnie nie powstrzymałaś, inna kobieta postawiłaby granice, a ty weszłaś w to jak w masło. Bo tak naprawdę ty tego chciałaś, ja nie chciałem, ale mnie kusiłaś i w efekcie zmusiłaś do tego". Takie zachowanie jest potwornie destrukcyjne i toksyczne. W moim gabinecie są osoby, które mają takie doświadczenia sprzed kilku lub kilkunastu lat, a one ciągle w nich siedzą i bardzo poważnie zaburzają ich życie seksualne.
A karanie brakiem seksu zaliczyłby pan do zachowań toksycznych? Stereotypowo kobiety "karzą" partnerów w ten sposób…
Bardzo dużo się w tym obszarze zmieniło. Gdy 15 lat temu zaczynałem pracę w seksuologii, to rzeczywiście tak było, moi pacjenci skarżyli się, że ich partnerki, gdy są obrażone, odmawiają w ramach kary seksu. Ale w ciągu ostatnich pięciu lat role się odwróciły. To mężczyźni kupczą seksem. Jeśli kobieta jest niemiła, pozwala sobie na słowa krytyki, choć miała intencje przekazania informacji, to mężczyźni się obrażają i unikają seksu. Choć to kobiety przez lata stosowały ten trik, teraz mężczyźni, gdy spotykają się z odmową, włączają pornografię w komputerze, masturbują się i w ten sposób zaspokajają potrzeby seksualne. Wolą mieć szybki seks z wymarzoną kobietą z filmu porno niż skomleć o seks lub jakoś na niego zasłużyć.
Wielu mężczyzn mówi, że seks z kobietą, która idzie z nim do łóżka z łaski, upokarza ich. Kochanka na ekranie nie ma wymagań i pozwala im przeżywać seks z uczuciem przyjemności i rozkoszy. Z tego powodu obecnie rzadko spotykam w gabinecie kobiety, które kupczą seksem. Oczywiście niektóre próbują, ale to zwyczajnie już na mężczyzn nie działa. Widzę, że teraz mężczyźni tak robią i kobiety nie mają na to dobrego sposobu.
Czy to znaczy, że kobiety nie oglądają pornografii?
Oglądają, ale nie przetwarzają jej tak radośnie jak mężczyźni.
Takie kupczenie seksem w związku wydaje się jednak niewinne w repertuarze zachowań toksycznych…
Nikomu nie polecam takich gierek, bo one zemszczą się na obu stronach wcześniej czy później.
Seks służy w niektórych związkach do osiągania konkretnych celów. Słyszałam o parze, w której kobieta, gdy chce nowy samochód, "urabia" swojego zamożnego męża właśnie w łóżku. Jest wtedy bardziej aktywna, zadbana, częściej inicjuje seks.
Jeśli ta kobieta swoje prawdziwe intencje dobrze zawoaluje, ładnie opakuje i przekona partnera, że czuje się ostatnio zaniedbana, osamotniona, że brakuje jej czułości, bliskości i uznania, a na końcu prezentów, to mężczyzna najpewniej mówiąc kolokwialnie to "łyknie". Ale jeśli kobieta powie wprost, że za seks oczekuje nowego auta, futra czy biżuterii, to mężczyzna będzie miał poczucie, że ma do czynienia z prostytucją. Gdy pozna te zasady gry, to tę kobietę znienawidzi.
Ten kij jednak ma dwa końce. Niektórzy mężczyźni pozwalają partnerkom korzystać ze swoich zasobów majątkowych i finansowych, ale tylko wtedy, gdy te są dostępne seksualnie. Jeśli seksu odmawiają, są pozbawiane dóbr.
Oczywiście jest to zachowanie destrukcyjne i toksyczne. Sytuacja, w której mężczyzna wydziela pieniądze w zależności od tego, czy kobieta spełnia jego zachcianki i dostosowuje się do jego potrzeb, to przemoc ekonomiczna.
A co ze związkami, które niemal w sposób otwarty świadczą sobie określone usługi?
Warto zastanowić się, co jest u fundamentu takiego związku. Jeśli obie strony funkcjonują w handlowym układzie, ona wie, że pełni rolę reprezentacyjną i seksualną, a on ma świadomość, że jest żywym bankomatem, który ona serwisuje seksem, to nic nam do tego. Jeśli oboje partnerzy wiedzą, w co grają, mają jasno ustalone zasady, akceptują je, spełniają wzajemnie postawione sobie warunki, to taki związek może być bardzo trwały. Dla osób stojących z boku, taki układ może wydawać się dziwny, nietypowy, ale wiele osób dogaduje się w ten sposób i czuje się z tym szczęśliwych. A szczęście niejedno ma imię.
Nierzadko słyszy się o zjawisku wymuszania seksu. Czasami siłą. Znam historię kobiety, której mąż, gdy ona odmawiała seksu, egzekwował go siłą. Ona dopiero na terapii zdała sobie sprawę z tego, że to, co robił jej mąż to gwałt. Czy taki związek, w którym dochodzi do przemocy i aktów gwałtu, ma rację bytu?
Są mężczyźni, którzy uważają, że uprawianie seksu to jest obowiązek małżeński kobiety i gdy ta odmawia seksu, to coraz bardziej się nakręcają i są bardziej przemocowi. Kobieta mówi: "nie pójdę z tobą do łóżka, bo jesteś niemiły, bo zachowujesz się agresywnie, bo strasznie przytyłeś" i nie ma to nic wspólnego z manipulacją, tylko otwartym komunikowaniem swoich uczuć. A mężczyzna staje się agresywny, bo uważa, że kobieta nie ma prawa czuć tego, co czuje i zmusza ją do seksu siłą.
Często jest tak, że jak kobieta odmawia seksu w ciągu dnia, to mężczyzna budzi się w nocy i penetruje ją bez jej zgody. Ale zdarzają się też przypadki, gdy to kobieta wymusza seks siłą. Przychodzi do mnie pacjent i mówi, że z niewiadomych przyczyn wyłączył mu się popęd seksualny i nie jest w stanie powiedzieć, o co chodzi, ale czuje blokadę przed seksem z żoną. A ona niestety nie jest skłonna wykazać się zrozumieniem, tylko dokręca mu śrubę, mówi, że jest gejem, albo grozi, że zacznie go zdradzać, z kim popadnie, skoro on nie umie zaspokoić jej potrzeb seksualnych. To jest zachowanie przemocowe i może zachwiać poczuciem męskości i w ogóle całym związkiem.
Profesor Lew Starowicz często mi mówił, że nie ma większego piekła niż odrzucona kobieta. I rzeczywiście kobieta, która ma poczucie, że facet powinien się z nią kochać, bo są w bliskiej relacji, a on tego unika i z jej perspektywy robi to z premedytacją, to może zrobić mu piekło. Ta historia zazwyczaj wygląda tak, że przychodzi do mnie rozżalony mężczyzna, który przyłapał żonę na zdradzie. Gdy ona godzi się wziąć udział w terapii i przychodzi do mnie opowiedzieć, jak to wygląda z jej perspektywy, okazuje się, że nie zdradziła go raz z jednym partnerem, tylko wiele razy często z kilkoma lub kilkunastoma. Zawsze ta skala zdrady ze strony rozsierdzonej kobiety jest gigantyczna.
Jakie zachowania w sypialni małżeńskiej zaliczyłby pan jeszcze do toksycznych?
Wymuszanie seksu mechanicznego rodem z filmów pornograficznych. To sytuacja, w której kobieta chce seksu powolnego, czułego, zaczynającego się od pieszczot, pocałunków. Natomiast mężczyzna dąży od razu do penetracji, szybkiego zaspokojenia swoich potrzeb. Na pewno do tego worka wrzuciłabym seks analny, którego kobieta nie chce, a mężczyzna nieustanie do niego dąży, wymuszając niejako go na kobiecie. Ale mam też pacjentki dążące do seksu ostrzejszego, mocnego, które znają z filmów pornograficznych, ale też z "50 twarzy Greya". I taka kobieta w czasie seksu bije swojego partnera po twarzy, a o ile mężczyźni lubią ostry, dynamiczny seks, o tyle nie lubią dostawać "z plaskacza" w twarz. Dla nich to zbyt mało romantyczny wyraz okazania pożądania (śmiech).
I co zrobić w takiej sytuacji, gdy partner zachowuje się w sposób trudny do zaakceptowania?
Trzeba to powiedzieć wprost i wyjaśnić, dlaczego policzkowanie to nie jest coś, co chcemy w seksie przeżywać. Wiele osób długo znosi w seksie różne upokorzenia, godzi się na zachowania, których nie lubi, bo myśli, że skoro są w związku, w którym inne rzeczy działają, to powinnam czy powinienem wytrwać. Jednak tak na dłuższą metę się nie da. Trzeba rozmawiać, a jak to nie działa, to warto udać się do psychologa czy seksuologa. Warto pamiętać, że seksualność to bardzo delikatna materia. O ile staramy się w związku być dla siebie ciepli, mili, czuli, to w seksie trzeba być jeszcze milszym, subtelniejszym, czułym i nie podejmować pochopnych kroków i nie wypowiadać nieprzemyślanych słów, bo to może się odcisnąć piętnem na wiele lat.
Sporo osób uprawiających toksyczny seks, czy też tkwiących w toksycznych relacjach, to tak zwani "niekochani’", czyli osoby unikające bliskości. Temat jest niezwykle ciekawy, ale również tak złożony, że kilka dni temu wydałem na ten temat całą książkę "Niekochani, lęk przed bliskością". Osoby zainteresowane odsyłam do książki. Wprost idealna lektura na jesienne wieczory.