Jakim ojcem jest Jarosław Bieniuk? Partner Ani Przybylskiej opowiada o wychowaniu dzieci
Jarosław Bieniuk po śmierci ukochanej, Anny Przybylskiej, wychowuje trójkę dzieci: Oliwię, Szymona i Jana. W rozmowie z Magdą Mołek i Marcinem Mellerem w studiu "Dzień Dobry TVN" zdradził, jak radzi sobie w roli samotnego ojca. Czy jest tatusiem do rany przyłóż, czy raczej złym policjantem? Kim chce być w przyszłości jego córka Oliwia?
18.11.2017 | aktual.: 18.11.2017 15:52
Na co dzień Jarosław Bieniuk jest dyrektorem Akademii Lechii Gdańsk, placówki szkoleniowej dla młodych adeptów piłkarstwa. Wygląda jednak na to, że łączenie obowiązków zawodowych z opieką nad dziećmi idzie mu całkiem dobrze, bo ostatnio podjął się nowego wyzwania. Został jurorem w programie rozrywkowym "Mali giganci". Długo zastanawiał się, czy wziąć udział w tym show, ale koniec końców ostateczną decyzję pomogły mu podjąć jego dzieci.
W rozmowie z Magdą Mołek i Marcinem Mellerem w studiu "Dzień Dobry TVN" Bieniuk opowiedział o tym, jak wspomina udział w programie. - Na początku była duża trema, bo nie mam doświadczenia w takich programach. Jest to duża produkcja, ciesząca się olbrzymią oglądalnością. Wcześniej występowałem jedynie w programach o tematyce sportowej, ze znacznie mniejszą liczbą odbiorców. Ale z minuty na minutę było coraz lepiej. Atmosfera, która panowała i panuje na planie "Małych gigantów" jest fantastyczna. Dzieciaki rozbrajają wszystkich. Są spontaniczne, radosne. Jest wesoło - wyjaśnił.
Jarosław Bieniuk przyznał, że w relacjach z dziećmi, które miał w swojej drużynie, nie miał większych problemów, bo na co dzień wychowuje trójkę swoich szkrabów w różnym wieku. – Mam trening w domu, jeżeli chodzi o pracę i kontakt z dziećmi. I na pewno to było bardzo pomocne - dodał. Jak Oliwia, Szymon i Jaś oceniają udział taty w programie? - Mówią, że jest ok, że daję radę - odpowiada dumny ojciec.
Prowadząca program Magda Mołek zapytała Jarosława, jakim jest tatą. - Jesteś tatusiem do rany przyłóż, dajesz sobie wchodzić na głowę, czy jesteś surowy? - spytała. Na co jej gość odpowiedział, że wszystko zależy od tego, jakie są w danym momencie jego dzieci. - Zależy od tego, czy są grzeczne, czy wywiązują się ze swoich obowiązków. Czasami niestety muszę być tym złym policjantem i być konsekwentny. Na przykład kiedy zawalą coś w szkole - wyjaśnił. Bieniuk podkreślił, że generalnie ma bardzo grzeczne dzieci. - Musze je pochwalić, bo naprawdę nie broją. Jedynie szkoła czasami przynosi jakieś problemy - dodał.
Synowie Bieniuka interesują się sportem i chodzą na zajęcia dodatkowe. Marcin Meller był ciekawy, jak postępować z dziećmi, kiedy na przykład nie chce im się iść na jakiś trening. - To jest bardzo delikatny materiał. Jeżeli będziemy za bardzo zmuszać dzieci, wypychać je do sportu czy do jakichkolwiek zajęć dodatkowych, to może przynieść odwrotny skutek i efekty, ponieważ one się zniechęcą. Trzeba mieć naprawdę duże wyczucie - stwierdził Bieniuk. - Małe dziecko jak ma wybór, żeby pograć na tablecie, obejrzeć telewizję, a pójść pobiegać za piłką, to niestety często ulega tej pokusie i zostaje w domu - dodał i powiedział, jak on wychowuje swoje dzieci. - Znam moje dzieci jak własną kieszeń. I jeżeli widzę, że na przykład Jaś jest mocno przemęczony i rzeczywiście dzisiaj naprawdę nie chce mu się iść na trening, a nie odciąga go jakaś telewizja, to mu odpuszczam. Ale jeżeli widzę, że po prostu chce obejrzeć bajkę albo tablet, no to pakujemy się w auto i jedziemy na zajęcia - zaśmiał się.
Sportowiec zdradził, że znacznie trudniej radzi sobie z wychowaniem nastoletniej córki Oliwii. - Nie jestem specjalistą. Dopiero zaczynam proces wychowawczy nastolatki. To jest trudne. Pewnie już popełniłem parę błędów - dodał. Bieniuk wyjaśnił, że przede wszystkim ma dobry kontakt z Oliwią. - Staram się jej słuchać, być wyrozumiały, ale czasem muszę być surowy. Nie jest mi łatwo - przyznał. - Nie ukrywam, że łatwiej jest z chłopcami. Mam ten wzorzec po moim ojcu i ta droga jest bardziej przetarta. Jeżeli chodzi o relacje z Oliwią jest mi dużo ciężej, ale podpytuję i radzę się znajomych. Zobaczymy za parę lat, czy mi się udało - zaśmiał się.
Na pytanie o to, kim chce zostać jego córka w przyszłości, odpowiedział, że Oliwia myśli o tym, by pójść w ślady mamy, Ani Przybylskiej. - Chce zostać modelką. Myśli o tym, ma to gdzieś z tyłu głowy, ale codziennie rozmawiamy w domu o tym, że najpierw najważniejsza jest szkoła, nauka, matura, a potem zobaczymy - wyjaśnił. Oczywiście Bieniuk próbował zaszczepić w córce miłość do sportu, ale nie przyniosło to większych skutków. - Próbowałem zaciekawić ją sportem, tenisem, lekkoatletyką, ale nie udało się - zaśmiał się i dodał, że Oliwia całkiem nieźle gra w piłkę nożną.