Jędrusik i Dygat - najbardziej ekscentryczny związek w PRL‑u
Ich trwające niemal pół wieku małżeństwo wywoływało zgorszenie w surowej obyczajowo Polsce Ludowej.
26.09.2015 | aktual.: 26.09.2015 15:38
- Nie znałem bardziej kochającej, dbającej o siebie pary. Jeśli Kalina poskarżyła się na kochanka, Staś też miał mu za złe - opowiadał reżyser Janusz Morgenstern, a ten żartobliwy cytat doskonale oddaje charakter niezwykłego związku popularnej aktorki i wybitnego pisarza. Ich trwające niemal pół wieku małżeństwo wywoływało zgorszenie w surowej obyczajowo Polsce Ludowej.
Ten związek otacza tak wiele mitów i plotek, że czasem trudno odtworzyć prawdziwy przebieg zdarzeń. Nawet pierwsze spotkanie Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata przedstawiane jest w kilku wersjach. Niewątpliwie doszło do niego w 1953 roku, w Trójmieście, gdzie zawitała 23-letnia absolwentka krakowskiej szkoły teatralnej, zaangażowana do zespołu Teatru Wybrzeże. Jego kierownikiem literackim był 39-letni Stanisław Dygat, ceniony już pisarz, którego debiutancka powieść „Jezioro Bodeńskie” zachwyciła krytyków i czytelników, m.in. Kalinę Jędrusik. Przyszła gwiazda prezentowała fragment tej książki podczas egzaminu do szkoły teatralnej.
Podobno spotkali się przypadkowo na sopockim deptaku, gdy Dygat wyszedł na spacer z ówczesną żoną, aktorką Władysławą Nawrocką i 4-letnią córką Magdą. Jędrusik miała wówczas pomyśleć: to będzie mój mężczyzna na całe życie. Według wersji przedstawianej przez aktora Jerzego Ernza, para poznała się podczas imprezy w jego pokoju w sopockim Domu Aktora, gdzie pisarz mieszkał z rodziną.
- Tego dnia, pamiętam, organizowałem akurat bibkę. Dygat usłyszał muzykę i przyszedł. Po chwili już widziałem ich razem, jak leżeli na tapczanie w poprzek. Leżeli, leżeli, gadali, gadali. I tak już zostali - wspominał Ernz.
Nie ulega wątpliwości, że fascynacja Dygata młodą aktorką rozkwitła podczas wspólnych przygotowań do spektaklu „Nie igra się z miłością”. Literat pojawiał się na każdym przedstawieniu, a później obdarowywał Jędrusik bukietami kwiatów i zabierał na długie spacery po plaży. - Staś wyłowił mnie z morza i zostałam jego złotą rybką - mówiła później Kalina.
Ukryte pieniądze
Dygat szybko postanowił porzucić rodzinę i związać się z Jędrusik, dla której ewidentnie stracił głowę. „Przyjeżdżaj natychmiast. Sprawa życia i śmierci” - telegram tej treści otrzymał od niego pewnego dnia Gustaw Gottesman, szef „Przeglądu Kulturalnego”. Okazało się, że pisarz po prostu chce mu przedstawić ukochaną.
Początkowo ich życie przypominało trochę komedię Stanisława Barei, ponieważ Jędrusik wprowadziła się do dwupokojowego mieszkania, w którym nadal mieszkała Wanda Nawrocka z córką, a na dodatek jeszcze teściowa pisarza. Po latach Magda Dygat opisała ten okres w książce „Rozstania”.
„Co rano wszyscy w domu wywracali kieszenie w poszukiwaniu drobnych, żeby kupić coś na śniadanie. Potem każdy wychodził na miasto w poszukiwaniu pieniędzy. Macocha (Jędrusik - przyp. red.) i ja wyłączone byłyśmy z obowiązku aprowizacji domu, ja musiałam iść do szkoły, a ona na ogół leżała na kanapie z powodu jakichś dolegliwości”.
Początkowo relacje domowników układały się całkiem poprawnie, ale sielanka dobiegła końca, gdy okazało się, że Jędrusik ukrywa pieniądze. „Pech chciał, że stało się to w dniu, w którym matka, w desperacji spowodowanej brakiem innych możliwości, poszła sprzedać butelki. Scena, w której z rąk macochy wyślizguje się torebka i wylatują z niej banknoty różnej wielkości, była dramatyczna, żenująca i filmowa, szczególnie że brały w niej udział dwie aktorki” - opisuje Magda Dygat.
Sen o Hollywood
W pierwszych latach znajomości z Dygatem Kalina Jędrusik zaszła w ciążę, ale dziecko podobno zmarło podczas porodu. Podobno, ponieważ aktorka nigdy tego nie potwierdziła. Ukrywała również informacje o ciężkiej operacji, z powodu której stała się bezpłodna.
Według niektórych biografów gwiazdy te traumatyczne doświadczenia były przyczyną fatalnych stosunków z pasierbicą. - Ojciec zabierał mnie na wakacje razem z macochą. Nie są to moje najprzyjemniejsze wspomnienia. Kpiła ze mnie nieustannie, poświęciła kiedyś cały dzień na przekonywanie mnie, że jestem niedorozwinięta, bo nie znam przekleństw, a potem wyparła się przed ojcem, twierdząc, że jestem nienormalna, bo zmyślam takie rzeczy - wspominała Magda. Dygat. - Ona cię nienawidzi, zawsze cię nienawidziła i robiła wszystko, żeby mnie do ciebie zrazić - tłumaczył córce pisarz.
W lipcu 1958 roku Jędrusik i Dygat wzięli ślub. Przeprowadzili się do Warszawy, a ich mieszkanie przy ul. Joliot-Curie szybko stało się centrum życia towarzyskiego stolicy, w którym bywali najwybitniejsi literaci, aktorzy, reżyserzy, sportowcy czy wokaliści.
Jędrusik zdobywała sławę, którą w dużej mierze zawdzięczała mężowi. To on postanowił uczynić z niej symbol seksu i „polską Marilyn Monroe”, kuszącą wydekoltowanymi sukniami, uwodzicielskim głosem i erotycznym spojrzeniem. „Kalina była arcydziełem Stasia i niewątpliwie najlepszą postacią, jaką napisał. Tylko żywą. Była jego zrealizowanym snem o Hollywoodzie, snem o zniewalającym, amerykańskim fenomenie banału” - pisał w swojej książce znany reżyser Kazimierz Kutz.
Nic dziwnego, że na jej widok znany z purytańskiego podejścia do życia Wiesław Gomułka rzucał podobno kapciami w telewizor. Także żona I sekretarza - Zofia, nie lubiła Jędrusik. Podobno nabrała do niej niechęci podczas transmisji koncertu dla robotników, gdy aktorka wystąpiła w sukni z ogromnym dekoltem i widocznym krzyżykiem na piersiach.
Długa lista kochanków
Warszawski salon Jędrusik i Dygata był miejscem niezwykłym. Aktorka uwielbiała gotować, dlatego na kuchence zawsze stał wielki gar z bigosem, makaronem czy zupą. Każdy mógł się posilić. Kalina przeważnie przyjmowała gości leżąc na łóżku.
- Pamiętam wizyty na Joliot-Curie. Przeważnie z okazji meczów piłkarskich albo festiwalu w Opolu. Bywali tam Holoubek, Konwicki, przysłuchiwałem się ich rozmowom, to były dla mnie jakby wyższe studia. Przewijała się w tym wszystkim Kalina, wchodziła w jakimś szlafroczku, popatrzyła trochę, gryząc jabłko. Potem wracała do drugiego pokoju spać z aktualnym narzeczonym. Ja, wychowany w purytańskich warunkach przez babcię i mamę, byłem zaszokowany - wspominał Daniel Olbrychski, a Zuzanna Łapicka dodała: Tłum kłębił się już w przedpokoju. Kalina leżała w łóżku, była goła, co było widać, gdy nogami podnosiła kołdrę. Obok niej często leżał jakiś młodzieniec. Goście siadali na tym łóżku.
Co ciekawe, Stanisław Dygat nie sprzeciwiał się romansom żony, szczególnie po przebytym zawale, gdy przestali ze sobą sypiać i „dali sobie wolność”. - Nie wyobrażam sobie życia bez seksu. Brak seksu to kalectwo, które trzeba leczyć - przekonywała aktorka i zabawiała się m.in. z piosenkarzem Wojciechem Gąsowskim (nazywała go Kocio), tyczkarzem Włodzimierzem Sokołowskim (zwanym Wtyczkarzem) czy aktorami: Tadeuszem Plucińskim i Władysławem Kowalskim.
Jednak najważniejszy był zawsze Dygat, który zażartował kiedyś: Wróciłem wcześniej z delegacji i nie zgadniecie, co zastałem. Kalina spała zupełnie sama. Pisarz również romansował, szczególnie fascynowały go młode kobiety, np. tancerka Ewa Kuklińska czy piosenkarka Halina Frąckowiak. Jędrusik akceptowała to, dopóki zauroczenie nie zagrażało ich związkowi. Kiedy sprawy uczuciowe posuwały się za daleko, żądała zakończenia znajomości.
Nawrócenie jawnogrzesznicy
Stanisław Dygat zmarł na serce 29 stycznia 1978 roku. Jędrusik bardzo przeżyła śmierć męża. Postanowiła się wówczas ochrzcić. - Ta jawnogrzesznica się nawróciła. Była rozmodlona. Mówiła, że jest szczęśliwa, że Stasio zabrał do siebie Żabcię. To był ich pekińczyk, cudowny piesek - wspominał Kazimierz Kutz. W każdą rocznicę śmierci pisarza Jędrusik zapraszała przyjaciół, by wspólnie wspominać Dygata. Mawiała, że jej życie dzieli się na to ze Stasiem i po Stasiu, choć to drugie to już nie życie.
Mimo wszystko próbowała się jakoś pozbierać. W latach 80. związała się z saksofonistą Aleksandrem „Saszą” Jedynackim, który próbował nawet przekonać ją do zaadoptowania dziecka. Jednak uznała, że jest już za późno ma macierzyństwo.
Zmarła w nocy, 7 sierpnia 1991 roku na skutek wstrząsu wywołanego alergią na sierść kota. Jędrusik zawsze kochała te zwierzęta i hodowała ich całą gromadkę, nie przejmując się ewentualnymi konsekwencjami dla zdrowia.
Rafał Natorski/(RN)/(kg), WP Kobieta
Korzystałem z książek: Magdy Dygat „Rozstania”, Piotra Gacka „Kalina Jędrusik. Muzykalność na życie” i Dariusza Michalskiego „Kalina Jędrusik”