Jej partner poznał kogoś na wyjeździe integracyjnym z pracy. Internauci radzą
Czyżby pracownicze wyjazdy integracyjne zasługiwały na swoją złą sławę i opinię, że prowokują do zdrady? Internautka opisuje swój problem, z którego wynika, że jej partner poznał i zbliżył się do kogoś na takiej imprezie.
Partner użytkowniczki naszego forum Kafeteria nie tylko nie chce zrezygnować z tej znajomości z własnej woli, ale nie zamietrza tego zrobić nawet, gdy jego obecna narzeczona grozi mu rozstaniem. W czasie jego wyjazdu para się pokłóciła, gdyż przez cały pobyt męzczyzna nie odzywał się do swojej drugiej połówki.
''Przyjechał w piątek i byłam mega nabuzowana na niego, i nie gadaliśmy. Widziałam na laptopie, że szuka jakieś dziewczyny o imieniu Justyna z tamtych okolic. Znalazł ją i napisał do niej. Kiedy się o tym dowiedziałam, zrobiłam mu mega kłótnię i powiedziałam, że nie zgadzam się na to, i że jeżeli on nie zerwie tego kontaktu, to z nami koniec. On powiedział, że nie zerwie. Do teraz piszą, dzwonią, wymienili się już numerami telefonów. Ja w tamtym tygodniu wyprowadziłam się całkowicie z mieszkania. Wtedy on mi powiedział że nie będzie brał udziału w tym cyrku, który tu wyprawiam. I że nie da się zamknąć w złotej klatce. Że skoro podjęłam taka decyzję to on ja uszanuję.''
Internautka jest rozgoryczona, że pomimo tak postawionej sprawy, jej narzeczony nie próbuje o nią walczyć. Oddała mu klucze do mieszkania i pierścionek zaręczynowy, jednak to nie wstrząsnęło nim na tyle, żeby zmienić decyzję.
''Ja wiem, że on sobie myśli, że skoro ja to zakończyłam, to on to uszanuje. Nie rozumiem, jak można poświęcić tyle lat wspólnego życia, ślub, wspólna przyszłość. Tyle gadaliśmy o niej. Tyle mieliśmy wspólnych planów. Czy mam nadal czekać, czy pogodzić się z tym, że z tego już nic nie będzie?'' - pyta zrozpaczona użytkowniczka.
Internauci mają na ten temat bardzo różne opinie. Niektóre z nich, nawet jeśli nie pochwalają nerwowego zachowania kobiety, piszą, że odpowiedzialość leży teraz po stronie mężczyzny.
''Typowa wymiana na "inny model". Nic z tym nie zrobisz. Natomiast swoim fochem MU TO UŁATWIŁAŚ. Pomyśl: zestawił uśmiechniętą, pociągającą Justynę, z którą fajnie się bawił i ma pozytywne wrażenie, ze skrzywioną i nadąsaną narzeczoną, która jego wyjazd rozpoczęła i zakończyła awanturą. No powiedz sama, gdzie jest milej i przyjemniej? A rozegrał to też po mistrzowsku, bo to ty go rzuciłaś a on "uszanuje twoja decyzję". Ech. Laseczki są niemądre i same się wpędzają w kłopoty'' - pisze użytkownik w komentarzu. ''Szukał wyjścia no i je znalazł'' - argumentuje inny. Jeden z komentujących stwierdza, że to wina autorki posta i że to ona teraz powinna zawalczyć.
A czy wy znacie podobną historię? Spotkała was podobna sytuacja?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl