GwiazdyJerzy Kalibabka "Tulipan" nie żyje. Miał ponad 2000 kobiet

Jerzy Kalibabka "Tulipan" nie żyje. Miał ponad 2000 kobiet

Jerzy Kalibabka znany był jako przestępca-uwodziciel. Jego losy stały się motywem serialu "Tulipan", który oglądały miliony Polaków. Ponad 200 poszkodowanych kobiet i przeszło 100 przestępstw. Zyskał status pierwszego oszusta-amanta PRL.

Jerzy Kalibabka "Tulipan" nie żyje.  Miał ponad 2000 kobiet
Źródło zdjęć: © PAP
Dominika CzerniszewskaKarolina Błaszkiewicz

15.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 13:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jerzy Kalibabka wychował się w nadmorskim Dziwnowie. Był synem funkcjonariusza ORMO. Od najmłodszych lat pracował na morzu. "Kurier Szczeciński" zamieścił wówczas zdjęcie kilkulatka z podpisem: "Jerzy Kalibabka, najmłodszy rybak Pomorza Zachodniego".

"Kobiet, które uwiodłem, było kilka tysięcy"

Kiedy jego rodzice umarli, młody rybak wyprowadził się z miasteczka i rzucił się wprost w ramiona pięknych kobiet. I tak rozpoczął swoją karierę amanta. W przebiegły sposób uwodził płeć żeńską z całej Polski. W Świnoujściu zaopiekowały się nim dwie Niemki. Razem włóczyli się po mieście, gdzie one za wszystko płaciły. Następnie Kalibabka zatrzymał się na parę tygodni u trzydziestokilkuletniej kobiety, która utrzymywała go. Później uciekł do Szczecina, wzbogacony o kilka złotych pierścionków ukradzionych niedoszłej narzeczonej.

Kalibabka uznał, że w przemieszczaniu się z jednego miasta do drugiego potrzebuje stałego wsparcia ze strony płci żeńskiej. Zatrudniał nastolatki, które odpowiadały za dbanie o jego garderobę, gotowanie i pomoc w okradaniu bogatych kobiet. Od służących mu dziewczyn wymagał bezwzględnego posłuszeństwa. Jedna wypowiedziała się w dokumencie TVP.

To był mój pierwszy chłopak. Nie miałam wtedy rodziców przy sobie. Nie miałam się komu zwierzyć. On tylko był tą osobą, której mogłam powiedzieć cokolwiek. Miałam wtedy 16 lat. Ofiara przede wszystkim musiała się mu podobać, choć trochę. Musiała mieć biżuterię złotą i wyglądać na taką bogatą. Mówił mi, żebym podchodziła i je z nim zapoznawała. Szliśmy do lasu. One już wtedy odczuwały jakiś strach. Kilka dziewczyn mi mówiło, że przedtem już się nas bały. Ale szły… No i on wtedy im mówił, żeby się rozbierały. Jeśli nie chciały, ja wtedy im w tym pomagałam. I mówił jeszcze tak, żebym ja uderzała, bo jak on uderzy, to on wtedy będzie za to odpowiadał. Tylko raz uderzyłam dziewczynę z główki. Kiedy chciałam odejść, powiedział im, żeby zdejmowały biżuterię, wpadały w szok straszny. Szantażował mnie, że napisze do domu anonim, że mnie zabije, że mnie wszędzie znajdzie. Ja cały czas w niego wierzyłam. Że on z tym skończy. Naprawdę go kochałam i chciałam dla niego jak najlepiej. On mówił, że takich dziewczyn jak ja, to on może znaleźć sobie pełno.
Współpracownica "Tulipana"Dokument TVP "Jerzy Julian Kalibabka. Znawca miłości"
Obraz
© screen/tvp

Rozkochiwał i okradał

#

"Kobiet, które uwiodłem, było kilka tysięcy. Po dwóch tysiącach przestałem je liczyć" - powiedział dumny Jerzy Kalibabka. Rozkochiwał je w sobie, a potem okradał. Jest ojcem przynajmniej 28 dzieci swoich ofiar. Ofiarami jego podbojów były głównie zamożne kobiety pochodzące z dobrych domów. Za licznie popełniane przestępstwa był wielokrotnie zatrzymywany przez Milicję Obywatelską. Wydano za nim list gończy.

Z książki "PeeReL zza krat. Głośne sprawy sądowe z lat 1945-1989" autorstwa Heleny Kowalik dowiadujemy się, że oszust wpadł wiosną 1982 roku w szczawnickiej restauracji, gdzie bawił się z 17-letnią lekkoatletką Małgorzatą Z. Rozpoznał go jeden z klientów. Para została aresztowana. Na miejscu znaleziono przy nim atlas samochodowy Polski z zaznaczonymi miejscowościami, w których kogoś oszukał i okradł.

W dokumencie TVP "Jerzy Julian Kalibabka. Znawca miłości" można obejrzeć nagrania z przesłuchania dwóch kobiet. Jedna, ładna brunetka, opowiada, że "Tulipana" poznała przez koleżankę Małgośkę. Ta była jego wspólniczką. – Przedstawiał się jako Marek. Znalazł mój łańcuszek i powiedział mi, że przyniesie mi je nazajutrz na stoisko. Miał też przynieść rzeczy, które pożyczyła ode mnie Małgośka – stwierdza. – Od tamtej pory nie widziałam ani jej ani jego – dodaje.

Potem kobiecie prezentowana jest biżuteria, którą znaleziono przy Kalibabce. Przy kamerach rozpoznaje swój pierścionek.

Kolejna ofiara mówi, że sama pożyczyła "Tulipanowi" magnetefon, płaszcz i swetry. Przyznaje, że skradł jej zegarek, kiedy był u niej w mieszkaniu. Na szczęście odzyskała swoją własność.

Nie wszystkie kobiety miały takie szczęście.

"W Ameryce dostałbym 380 lat"

Największy oszust matrymonialny swoją karierę zakończył w hotelu Chemik w Pionkach koło Radomia. Akt oskarżenia był bardzo długi, a w aktach sprawy znalazło się ponad 200 nazwisk ofiar. Większość z kobiet nie mogła uwierzyć, że mężczyzna je bezwzględnie wykorzystał. "Gdybym żył w Ameryce, dostałbym 380 lat" - skwitował sprawę Kalibabka.

Kiedy Kalibabka siedział już w celi w zakładzie karnym w Nowym Sączu, dostał list od jednej z kobiet: "Kochany Jurku [...]. Jestem dziewczyną w twoim typie. Mam 15 lat, ładne blond włosy, niebieskie oczy, piękną figurę, a najważniejsze: jestem cnotliwa [...]. Nie wiem dlaczego, ale bardzo cię kocham za to, że jesteś. Mój kochany Casanovo, mój książę z bajki! Już myślałam, że nie ma takich mężczyzn jak ty. Wiem, dlaczego kradłeś. Kradłeś jednym, by uszczęśliwiać inne. [...] Rozumiem cię. Tylko ja potrafię cię zrozumieć i rozgrzeszyć [...]. Będę pisała i kwitła tylko dla ciebie. Mój kochany książę! Anka".

Kolejna historia kobiety, o której opowiadał Kalibabka: "Karina była modelką, a ja w tym czasie żyłem w związku z dwoma kobietami. Obie kochanki były w ciąży. Wiedziałem, że muszę ją zdobyć, i to za wszelką cenę. I zdobyłem, ale musiałem sprzedać pralnię chemiczną i kupić całą agencję modelek" .

W rozmowie z TVP "Tulipan" wytłumaczył swoje zachowanie krótkim: "Polska ma piękne dziewczyny. Jest w czym wybierać".

W 1993 roku Jerzy Kalibabka wyszedł z więzienia po 9 latach. Skorzystał z amnestii, wrócił do Dziwnowa i rozpoczął nowe życie. Największy oszust-amant zmarł 13 marca 2019 r. w Dziwnowie w wieku 62 lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (216)