Blisko ludziJesz mięso? Nie idę z tobą do łóżka

Jesz mięso? Nie idę z tobą do łóżka

Wegeseksualizm to coraz bardziej powszechne zjawisko
Wegeseksualizm to coraz bardziej powszechne zjawisko
Źródło zdjęć: © 123RF
29.04.2021 13:28

Nie jedzą mięsa i produktów odzwierzęcych. Ale to nie koniec, ponieważ ich upodobania żywieniowe wpływają także na różne inne dziedziny ich życia, m.in. także na to, kogo wpuszczają do swojej sypialni. Mięsożercy nie mają u nich szans. O wegeseksualizmie z dr Agatą Loewe-Kurillą, psycholożką i seksuolożką rozmawia Katarzyna Trębacka.

Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Czym jest wegeseksualizm?

Agata Loewe-Kurilla, psycholożka i seksuolożka: To zjawisko, którego nie traktowałabym w kategoriach diagnostycznych, ponieważ nie ma ono charakteru naukowego i nie jest jednostką kliniczną. Raczej zaliczałabym je do grupy ciekawostek z pogranicza seksualności i kultury tożsamościowej. W dzisiejszych czasach nikt inny, nawet używając do tego obiektywnych opisów, nie może powiedzieć, kim jesteśmy. Każdy sam określa siebie i nadaje sobie rodzaj tożsamości.

To zjawisko samodefiniowania siebie jest bardzo dobrze widoczne w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w kontekście rasy, płci, zainteresowań, religii. Wpisuje się w tzw. woke culture, czyli kulturę, która odnosi się do świadomości zagadnień związanych ze sprawiedliwością społeczną i rasową, z dużym uwrażliwieniem na niuanse, kim się jest i do kogo się mówi. Chodzi o to, że zwracając się do drugiej osoby, nie wiem, czy zwracam się do kobiety, czy do mężczyzny i dlatego warto się zapytać, jak ta osoba chce, by do niej mówić. Inaczej powoduje to zakłopotanie, bo różne artefakty, takie jak strój, ubiór, różne emblematy, nie dają nam już pewności, z kim ma się do czynienia.

Chodzi o to, że sukni nie noszą już tylko kobiety?

Tak. Dobrym przykładem jest tu też obrączka. Można by przypuszczać, że umiemy określić orientację seksualną osoby, która ją nosi. Tymczasem obecnie ten rodzaj biżuterii nie pełni już takiej funkcji definiującej. W Polsce to może nie jest to aż takie widoczne, ale na zachodzie Europy, gdy ktoś mówi, że jedzie gdzieś ze swoim partnerem, nie wiadomo, czy ma na myśli mężczyznę czy kobietę. Tak samo jak na podstawie obrączki nie można zakładać cudzej heteroseksualności. Oczywiście są emblematy, które pozwalają komunikować się społecznie, pokazują, czy jest się związanym z jakimś ruchem, grupą polityczną lub stylem życia. Jednak dla większości osób są one nieczytelne i najczęściej umieją je rozpoznawać tylko te osoby, które są z daną społecznością związane.

Wegesekualizm jest niezwykle ciekawy w kontekście idei, która mówi, że jesteś tym, co jesz. Ciekawe, czy rzeczywiście osoby, które mięsa nie jedzą, wyczuwają mięsożerców dzięki zapachowi ich skóry. Czy to się raczej wpisuje w ideę dbania o świat, kulę ziemską, środowisko i życie innych istot. Jesz mięso - nie idę z tobą do łóżka! Wyznania religijne rządzą się podobnymi prawami.

Czy to oznacza, że w dobie kryzysu wiary nie tylko w Polsce, ale w całym zachodnim świecie, przynależność do różnych grup, choćby osób wegeseksualnych, stanowi pewnego rodzaju substytut wspólnoty religijnej?

Może nim być. Przyszło mi teraz do głowy, jak wiele jest obecnie dyskusji wokół queer (określenie używane od lat 90. XX wieku do opisywania społeczności LGBT i jej członków – red.). Mam na myśli dekonstrukcję różnych pojęć związanych z tożsamością. Na dodatek toczą się one ponad 20 lat po tym, jak powstała kultura queer. I mimo że jest ona antytożasmościowa, to wiele osób określa siebie poprzez nią i traktuje queer jako kategorię, która je opisuje i do której należą. Być może osoby, które mówią, że nie są wierzące i mają inny system wartości niż te opisane przez duże wspólnoty religijne czy kościoły, stwarzają nowe formy swoich wierzeń opisujące te ich wartości. A te mogą być różne i obecnie można sobie wybierać jak ze szwedzkiego stołu to, co pasuje.

To źle czy dobrze?

Traktuję to jako coś neutralnego, a nie jako zjawisko, które może być ocenione jako dobre czy złe. Myślę, że wegeseksualizm może kiedyś być zaliczony do orientacji seksualnych. Teraz traktowałabym go jako preferencję relacyjną albo preferencję seksualną, która powoduje, że partnerzy seksualni wybierają się ze względu na określone upodobania i jakości. W tym wypadku chodzi o niejedzenie mięsa i produktów odzwierzęcych. I tak jak na Tinderze użytkownicy tej aplikacji deklarują, że lubią na przykład wysokie blondynki, a inni brunetki, a jeszcze inni, gdy ktoś ma takie lub takie sympatie polityczne lub uwielbia spacerować z psem, to wegeseksualizm zaliczyłabym do takich właśnie opisowych preferencji.

A czy to jest taka sama kategoria i jak np. bycie miłośnikiem BDSM, czyli zniewolenia/związania, dyscypliny, dominacji, uległości, sadyzmu i masochizmu w seksie?

Myślę, że to dobre porównanie. Przecież jak ktoś deklaruje, że lubi BDSM, to może oznaczać bardzo wiele. Bo nie wiemy, czy ta osoba lubi BDSM zawsze, czy może szuka partnera, który jest zainteresowany tylko takim rodzajem seksu, bo jest mało elastyczna, jeśli chodzi o preferencje seksualne, czy może jest degustatorem, który lubi różnych rzeczy próbować, ale raz na jakiś czas. BDSM, podobnie jak wegeseksualizm to rodzaj filtra, który stosujemy przy wyborze partnera czy partnerki.

Ale czy nie ma obawy, że skoro stosujemy coraz gęstsze sito i coraz węższe kategorie przy wyborze partnera, to będzie nam coraz trudniej z kimś się związać?

Rzeczywiście obserwujemy, że obecnie dochodzi do coraz bardziej radykalnych podziałów, że poprzez niszowe i małe identyfikacje osoby, które bardzo długo nie mogły się nigdzie zakwalifikować, znajdują swoje miejsce i zyskują własny głos. I jak to bywa w takich ruchach społecznych, one będą się dzielić do coraz mniejszych i mniejszych grup, mikroatomów. Dzięki temu możliwe jest powstanie nowej jakości. Tak wygląda po prostu ewolucja seksualności, tożsamości.

Wegeseksualność być może jako kategoria się utrzyma, bo coraz więcej ludzi nie je mięsa. Choć teraz wydaje się, że możliwości randkowe tych, które określają się poprzez tę kategorią, się zmniejszają. Ale z drugiej strony, jeśli ktoś szuka monogamicznej relacji, to wystarczy, że spotka jedną właściwą osobę, która wyznaje podobny system wartości relacyjno-seksualnych.

Ale przecież partnera czy partnerkę wybiera się zwracając uwagę na wiele cech, a nie tylko jedną związaną z jedzeniem lub niejedzeniem mięsa…

Przecież cały ten wybór nie polega na tym, żeby idealnie trafić na osobę, z którą będziemy czuć się perfekcyjnie. To taka cecha charakterystyczna dla millenialsów i przedstawicieli i przedstawicielek pokolenia Z, że jeśli jedna rzecz mi w partnerze przeszkadza, to odchodzę, trzaskam drzwiami i znajduję sobie kogoś lepszego. Bycie w związku zawsze się wiąże z jakimś kompromisem, bo różnic dzielących ludzi jest bardzo wiele. Od tych drobnych po te poważne. Jedni lubią spać długo, inni wstają wcześnie, jedni lubią pracować w hałasie, a drudzy wymagają absolutnej ciszy, przykłady możemy mnożyć. I warto pamiętać, że mało co jest stałe i dane na raz.

Wyobrażam sobie sytuację, gdy kobieta, która jest weganką, poznaje mężczyznę, który tak jak i ona nie je mięsa i produktów odzwierzęcych, ale na przykład wskutek ciąży zaczyna znowu to mięso jeść. Albo na wakacjach nachodzi ją ogromna potrzeba zjedzenia steka i nic nie jest w stanie jej przed tym zatrzymać. To samo dotyczy innych sfer życia: kobieta wiąże się z mężczyzną o lewicowych poglądach, a po paru latach okazuje się, że on jednak ma konserwatywne poglądy na temat rodziny. A przecież to nie oznacza końca związku. Udowadnia to amerykański badacz Thomas Gottman, który w swoich pracach wykazuje, jak wielkie różnice ludzie są w stanie pokonać ze względu na to, co nazywamy miłością. Zdaniem Gottmana to, w jaki sposób ludzie rozwiązują konflikty, a te przecież wynikają z różnicy, jest prognostykiem, czy związek przetrwa.

Dr Agata Loewe-Kurilla - psycholożka kliniczna i międzykulturowa, psychoterapeutka systemowa, seksozofka, seksuolożka, założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Od 2009 roku współpracuje z instytucjami działającymi na rzecz równości w zakresie płci, genderu, seksualności oraz relacji i dostępu do praw seksualnych człowieka. Prowadzi prywatną praktykę oraz organizuje i prowadzi zajęcia dla osób, które chcą lepiej rozumieć własną seksualność oraz profesjonalnie pomagać innym w tym zakresie. Związana ze Światową Organizacją Zdrowia Seksualnego (WAS), amerykańskim SCU oraz brytyjskim Pink Therapy. www.sexpositiveinstitute.pl

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (239)
Zobacz także