Joanna Racewicz uczciła pamięć o mężu na Zanzibarze. Wyjaśniła dlaczego
Joanna Racewicz opublikowała na swoim profilu na Instagramie poruszający wpis, w którym wyznała, że nie odwiedziła grobu męża w dniu Wszystkich Świętych. Dziennikarka znajduje się obecnie na Zanzibarze, gdzie uczciła pamięć o mężu na własny sposób. - Pamięć jest ulotna. To prawda. Zresztą - przewrotnie - radzi sobie bez korzeni, dat, z pominięciem rytuałów - napisała.
02.11.2021 09:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Joanna Racewicz pożegnała swojego męża, Pawła Janeczka, w 2010 roku. Janeczek był porucznikiem BOR-u i zginął w katastrofie smoleńskiej - w ten dzień wziął zastępstwo za swojego kolegę. Dziennikarka po tragicznych wydarzeniach przez długi czas zmagała się z depresją. Pokonała ją dla syna Igora, który w momencie śmierci taty miał jedynie dwa lata. Teraz opublikowała osobisty wpis, w którym wyznała, dlaczego nie wybrała się na grób męża.
Uczciła pamięć o mężu na Zanzibarze
- Pamięć jest ulotna. To prawda. Zresztą - przewrotnie - radzi sobie bez korzeni, dat, z pominięciem rytuałów. Nie zależy od miejsc, tylko od ludzi. Dlatego od lat w 1 listopada nie chodzę na groby. Rozumiem i szanuję taką potrzebę, schylam głowę przed tradycją i jednocześnie - nie jest mi niezbędna, żeby pamiętać - napisała na swoim profilu na Instagramie Joanna Racewicz.
Dziennikarka 1 listopada uczciła pamięć o zmarłym mężu "świeczką i kwiatami zebranymi w afrykańskim ogrodzie" razem z synem. Wyznała, dlaczego podjęła taką decyzję - nie tylko w tym roku, ale każdego dnia Wszystkich Świętych.
Nie wybrała się na grób męża
Joanna Racewicz pokazała zdjęcie grobu męża, zrobione 29 października. "Spróbujcie znaleźć choć skrawek miejsca, żeby syn mógł położyć tacie gałązkę jarzębiny" - napisała.
Jak możemy zauważyć, na grobie Janeczka już na kilka dni przed 1 listopada znalazły się "delegacyjne" wiązanki, które nie pozwoliły na pozostawienie innych kwiatów i zniczy, przyniesionych przez rodzinę i bliskich.
- Już nie pytam czy delegacje przygniatające kamień wiązankami wiedzą kogo ukwiecają? Czy mają świadomość, kim był ten człowiek?(...) Nie pytam, bo to bez sensu. Pamięć zbudowana z "trzeba, należy, wypada, niech ktoś się zajmie wiązankami dla Smoleńska"- z definicji jest fasadowa. Nie proszę już o zostawienie wolnego miejsca. To także bezcelowe. Doceniam wszystkie przejawy pamięci. I właśnie dlatego poczekam, aż naturalny los "urzędowych" kwiatów zrobi miejsce na jarzębinę. I różę. To wszystko, czego trzeba - podsumowała we wpisie.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.