JOMO – trend, który musisz wprowadzić w życie
JOMO, czyli trend, który pojawił się kilka lat temu, znów zyskuje na popularności. Były już YOLO, FOMO, były hygge, lagom i ikigai. Dziś do tych haseł – których większość z nas i tak nie potrafi rozszyfrować – warto dodać JOMO. A potem wypróbować i przekonać się na własnej skórze, że warto.
Co to jest JOMO?
Dziś coraz częściej mówi się o FOMO (ang. fear of missing out), czyli lęku przed przegapieniem czegoś, straceniem kontaktu, bycia pominiętym, głównie w świecie wirtualnym. To ciągłe bycie online ze strachu, że gdy na chwilę skupimy się na życiu tu i teraz, ominie nas coś wartościowego, co pojawiło się w sieci.
Antidotum na ten lęk wydaje się przeciwstawny trend – JOMO (ang. joy of missing out). JOMO to nic innego jak radość z życia chwilą, celebracja codzienności – wypicia rano filiżanki kawy nawet wtedy, jeśli już wystygła czy cieszenie się zwykłą rozmową z przyjaciółką, w cztery oczy, bez pośrednika w postaci smarftona czy komputera.
JOMO, czyli ciesz się chwilą
Filozofia JOMO opiera się na zaciągnięciu hamulca. Na odłożeniu i wyciszeniu telefonu, wyłączeniu (nie uśpieniu!) komputera. Zamiast tkwić w technologii, skup się na tym, co jest poza nią. Na smakach, zapachach, na prawdziwych emocjach i odczuwaniu.
Co robić, żeby żyć zgodnie z filozofią JOMO? Przede wszystkim doświadczaj prawdziwego życia, tego, które jest wokół ciebie, nie tego w mediach społecznościowych. Zaprzestanie ciągłego stukania w ekran i przewijania palcem pozwoli ci zaoszczędzić czas, który można spożytkować w inny sposób.
Zamiast oglądać zdjęcie z wakacji znajomych, z którymi nie masz kontaktu od lat, idź na kolację z partnerem, zabierz dzieci do parku, spotkaj się z przyjaciółką lub wypij samotnie herbatę na balkonie, ciesząc się promieniami słonecznymi. Bez wyrzutów sumienia, że lista obowiązków się nie zmniejsza. Pozwól sobie na bycie tu i teraz. W końcu zgodnie z filozofią JOMO – czas to największa wartość. Nie marnuj go.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl