GwiazdyJuż niedługo będzie o niej głośno. Jurorka nowego show: "Nie szukam królowej selfie"

Już niedługo będzie o niej głośno. Jurorka nowego show: "Nie szukam królowej selfie"

Już niedługo będzie o niej głośno. Jurorka nowego show: "Nie szukam królowej selfie"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Anna Moczydłowska
27.06.2017 09:38, aktualizacja: 27.06.2017 11:02

Bała się tego programu. W Polsce rynek plus size przecież dopiero raczkuje, a przed nimi wyzwanie: znaleźć gwiazdę. - Zadanie jest trudne, bo musimy przetrzeć szlaki. Będę dużo wymagać, by znaleźć modelkę, która zrobi karierę nie tylko w Polsce, ale także za granicą. To nie będzie dziewczyna z przypadku - mówi Ewa Zakrzewska, modelka i jurorka nowego show Polsatu "Super Modelka Plus Size", które ruszy we wrześniu.

Ania Moczydłowska: Myślisz, że program odniesie w Polsce sukces?
Ewa Zakrzewska: Jak najbardziej! Po pierwsze przez ciekawość, która będzie kierowała Polakami. To zupełnie coś innego niż do tej pory pokazywano w polskiej telewizji. To, co dotąd nieznane, może zrobić duży szum. I wcale nie nastawiam się, że negatywny! Zdjęcia cały czas trwają, widziałam już wiele atrakcyjnych kobiet. Nie wiem, czy inne popularne programy zgromadziły tyle piękności.

Dziewczyny plus size nie wstydzą się przychodzić na casting?
Samo dobrowolne stanięcie przed jury i poddanie się ocenie to akt odwagi. One już są dla mnie wygrane, niezależnie od ich dalszych losów w programie.

Część z kandydatek jest świadoma swojej urody, ale część z nich dopiero tę pewność siebie zdobędzie. Pojawią się też pewnie takie, które walczą z krytyką i chcą sobie coś udowodnić. Najbardziej jednak liczę na dziewczyny, które naprawdę chcą być modelkami, a w programie upatrują życiową szansę. Mocno trzymam za nie kciuki, jednak mam bardzo wysokie wymagania - tak jak cała branża.

Jakie?
Nie tylko dla szczupłych modelek wymagania są wyśrubowane. Proporcjonalna budowa ciała, nietuzinkowa uroda, lekkość i gracja, pomimo większego rozmiaru - tego będę poszukiwała. Ważny jest też charakter. Nie szukam gwiazdorki, szukam profesjonalistki. Takiej, która potrafi współpracować, będzie pokorna, ale pewna siebie. Broda nie może opadać.

Obraz
© fot. Agnieszka Skowrońska

Jakim będziesz jurorem?
Niestety będą mówiła prawdę (śmiech). Pewnie więc dostanę łatkę surowego jurora. Może słusznie, bo bywam despotką - zwłaszcza, jeśli dostrzegę nieprofesjonalne podejście. Nie zależy mi na celebrytce, pragnącej pozować na ściankach. Nie potrzebna nam królowa selfie. Marzę o pokornej i pięknej dziewczynie, która nie będzie musiała robić wokół siebie zbędnego szumu, by wygrywać castingi. To po nią sami będą zgłaszali się klienci.

Poza tym chciałabym być dla dziewczyn wsparciem i koleżanką po fachu, ale będę także wymagać. Dużo, bo mam konkretną wizję modelki, której szukam. To nie będzie dziewczyna z przypadku. Liczę, że zwyciężczyni zrobi karierę nie tylko w Polsce, ale także za granicą.

Biorąc udział w tak dużym medialnym przedsięwzięciu musisz liczyć się z popularnością, która dotknie także ciebie. Nie peszy cię ta wizja?
Trochę się boję, ale wiem, że to się może zdarzyć. Nie wiem jeszcze, jak się w tym odnajdę. Dotąd byłam znana tylko w swoim światku plus size. Teraz przyjdzie mi stanąć przed milionami Polaków. I to w jakim towarzystwie - Ewa Minge, światowej klasy projektantka, wymagający fotograf Emil Biliński, Rafał Maślak - zawodowy model i ja. To będzie ciekawa kombinacja.

Mówi się, że masz szanse stać się drugą Joanną Krupą.
(śmiech) To duże wyzwanie. Myślę, że będę swego rodzaju łącznikiem, bo sama przechodziłam przez wszystkie etapy: od szarej myszki, poprzez krzyk rozpaczy, próbę akceptacji, przykrywanie kompleksów głośnością, aż po świadomą swego ciała modelkę. Zmagałam się z bulimią, przez złamanie kręgosłupa miesiącami byłam unieruchomiona, mocno przytyłam. Mogę zrozumieć wiele problemów, z którymi mierzą się młode dziewczyny.

Obraz
© fot. Agnieszka Skowrońska

*Patrząc na twoje zdjęcia na Instagramie, trudno uwierzyć w erę szarej myszki! *
Kiedyś miałam wielkie kompleksy i byłam chłopczycą. Wstydziłam się swojego ciała. Zaczątkiem zmiany było zdjęcie, które zobaczyłam profilu znajomej, noszącej podobny rozmiar. Pozowała w przepięknej sesji! Wyglądała zgrabnie i kobieco. Pomyślałam wtedy: dlaczego ja nie mogę mieć takiej samej? Patrzyłam na te zdjęcia rok, aż w końcu zrobiłam tę sesję.

Posypały się propozycje?
Nie myślałam wtedy, żeby zostać modelką. Chciałam po prostu zrobić sobie zdjęcia. Fotografie wrzuciłam do sieci, odezwał się jeden fotograf, potem kolejny. Zaczęłam pozować. W końcu uwierzyłam, że ja też mogę. Przyjęcie psychicznie tego trwało długo.

Myślałam, że skończy się na kilku amatorskich sesjach i ładnej pamiątce. Nie spodziewałam się, że wszystko zajdzie o wiele dalej. Na polskim rynku plus size teraz nie jest najlepiej, a gdy zaczynałam było fatalnie. Sytuacja u nas jest analogiczna jak w Anglii kilkanaście lat temu. Firmy nie chciały się utożsamiać z osobami większych rozmiarów. To było branżowe faux pas. Marki bały się tego tematu, uważały, że to źle wygląda. Cały czas dokonuje się zmiana myślenia. Na świecie to już się dzieje, w Polsce machina powoli rusza.

Program będzie krokiem milowym?
Mam nadzieję. Póki co, wszędzie pod zdjęciami dużych kobiet jest niezliczona ilość obelg. A podobno 60 proc. kobiet nosi większy rozmiar niż 40. Ludzie myślą, że plus size jest promowaniem otyłości. To dla mnie niezrozumiałe. Przecież to nic innego jak promowanie mody dla ludzi, którzy noszą większy rozmiar i chcą kupić produkt dobrany do nich.

Obraz
© fot. Jacek Michej

Spotkały cię niemiłe sytuacje, związane z noszonym rozmiarem?
Kiedyś szłam w premierowym pokazie Nataszy Urbańskiej. Byłam pewna siebie, maszerowałam zdecydowanym krokiem. Potem, kiedy obejrzałam zdjęcia z pokazu, zobaczyłam ujęcie dziewczyny w pierwszy rzędzie z bardzo wymowną miną. Mówiła: "co ona tu robi?!".

Rozbawiło mnie to, bo byłam już wtedy po pierwszych hejtach w internecie. Tych nigdy nie brakuje, więc jedyne co zrobiłam, to ostrzegłam mamę, żeby nie czytała tego, co będą o mnie pisać. Bałam się o nią, nie o siebie. Mnie słowa wypowiadane w sieci nie dotykają. Już nawet nie zaglądam w komentarze.

Z czego jesteś najbardziej dumna?
Że dotąd w modelingu robiłam swoje, budowałam portfolio i trzymałam się planu. Nie miałam parcia na szkoło, a na dobre zdjęcia. To dało efekt. Wydaje mi się, że jak na polskie realia, dobrze poprowadziłam swoją karierę, choć nie zawsze było łatwo. Lała się krew, pot i łzy, ale przetarłam szlaki i z tego jestem dumna.

Wiem jednak, że modeling to ulotna sprawa. Moją główną działalnością obecnie jest własna rodzinna wędzarnia. Kultywuję rodzinne tradycje, to zawsze było dla mnie ważne. Poza tym założyłam bloga, który dał mi mnóstwo satysfakcji i pozwolił nie "trzymać" tego plus size tylko dla siebie, a dzielić się nim. Prawdziwą satysfakcję czuję, kiedy pisze do mnie 40-latka i mówi, że dzięki mnie dziś pierwszy raz w dorosłym życiu założyła sukienkę.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (86)
Zobacz także