Karolina opiekuje się chorą babcią. "Każdy współczuje, ale nikt nie pali się do pomocy"
30-latka mieszka z babcią i przyznaje, że całe życie ma podporządkowane chorobie staruszki. – Kiedyś weszła na tory tramwajowe i otarła się o śmierć. Ludzie gapili się, śmiali i mówili, że jest wariatką. - Nikt jej nie pomógł i to jest dla mnie najbardziej przerażające – mówi.
10.12.2018 | aktual.: 11.12.2018 09:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
U Pani Jadwigi lekarze zdiagnozowali Alzheimera w 2010 roku. Na początku choroba przebiegała łagodnie. Od czasu do czasu zdarzały się zaniki pamięci (założyła beret w upalny dzień, albo wyszła w samych kapciach na spacer), ale poza tym funkcjonowała normalnie.
Jednak trzy lata temu ze staruszką zaczęło dziać się coraz gorzej. – Zaburzyło się u niej poczucie sytości. Potrafiła krzyczeć, że nie dajemy jej jeść albo, że kradniemy jedzenie. W momencie, gdy czegoś nie dostaje, robi się agresywna – tłumaczy nam Karolina. - Jesteśmy na etapie ubezwłasnowolnienia babci, bo staje się niebezpieczna zarówno dla siebie jak i dla otoczenia – dodaje.
80-latka przestała rozróżniać przeznaczenie przedmiotów czy produktów. Zjadła opakowanie kostek rosołowych i powiedziała, że były to smaczne cukierki. – Patrząc na nią i na moją 4-letnią córkę mogę stwierdzić, że babcia jest daleko za nią w rozwoju – przyznaje.
W listopadzie ubiegłego roku wnuczka pani Jadwigi wraz z mężem i policją szukała babci po całym Szczecinie. – Na chwilę spuściłam ją z oczu, bo musiałam zająć się córką. W tym czasie ona wyszła na mróz w kapciach i dresie. Po kilku godzinach znalazła się na drugim końcu miasta – opowiada Karolina. – Do dzisiaj nie wiemy, w jaki sposób tam dotarła – dodaje.
Kobieta błądząc po mieście weszła na tory tramwajowe i otarła się o śmierć. Ludzie gapili się, śmiali i mówi, że jest wariatką. – Nikt jej nie pomógł i to jest dla mnie najbardziej przerażające. Ta znieczulica w społeczeństwie. – przyznaje Karolina.
"Należy jej się godna starość i moja pomoc"
Młoda kobieta nie może za bardzo liczyć na wsparcie ze strony rodziny oprócz swojego męża – Każdy współczuje, ale nie pali się do pomocy – zauważa Karolina. – Ciotka wspiera nas w miarę możliwości, ale ma własną firmę i ciężko jej znaleźć wolny czas. Mój tata – syn babci – nie żyje, moja mama nigdy nie miała z nią dobrych relacji, a reszta wnuków jest poza granicami kraju – wyjaśnia 30-latka.
Pani Jadwiga aktualnie wymaga już stałej opieki, 24 godziny na dobę. – Poświęcam jej każdą chwilę, ale mam też małe dziecko, które muszę wychowywać – zaznacza Karolina. Rodzina zorganizowała dla chorej opiekunkę, która przychodzi do ich domu pięć razy w tygodniu na trzy godziny. – To już jest bardzo duże odciążenie dla mnie. Opiekunka myje babcie i dotrzymuje jej towarzystwa – tłumaczy 30-latka. - Są dni, że nie daje zaprowadzić się do łazienki czy pozwolić zmienić pampersa, więc profesjonalna pomoc jest nieoceniona – dopowiada.
Karolina ma żal, bo na pomoc państwa nie może liczyć. – Moja babcia ma 1300 złotych emerytury. Według MOPRU (przyp.red. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie) to dużo, więc nie chcą w całości pokryć kosztów opiekunki. Płacę 9,50 zł za godzinę. Oprócz tego muszę kupować dla babci pampersy i codziennie robić pranie, bo zasikuje pościel – dopowiada. – To naprawdę obciąża nasz rodzinny budżet i odbija się kosztem naszego dziecka – dodaje.
Gdy pytam Karoliny, czy brała pod uwagę opcję oddania babci do ośrodka dla osób chorych na Alzheimera, momentalnie słyszę: „Nigdy w życiu!”. Kobieta przyznaje, że jest jej bardzo ciężko, ale nie zamierza się poddawać. – Ona całe życie pomagała mnie, więc teraz jestem jej winna to samo. Należy jej się godna starość i moja pomoc – uważa.
Coraz więcej chorych
Choroba Alzheimera to schorzenie o charakterze neurodegeneracyjnym, które doprowadza do zaniku części struktur mózgowych. Chory traci pamięć, zdolności rozumowania i racjonalnej oceny sytuacji. Staje się coraz mniej samodzielny, a w zaawansowanym stadium choroby uzależniony od pomocy osób trzecich. Choroba jest obecnie nieuleczalna. Leki czy terapia prowadzą jedynie do spowolnienia luz złagodzenia objawów.
Alzheimer dotyka przede wszystkim starszych kobiet (po 65. roku życia). Lekarze nie znają jednoznacznych przyczyn występowania tej choroby, ale jako główny czynnik bierze się pod uwagę predyspozycje genetyczne (w ok. 20 proc. przypadków choroba występuje rodzinnie) oraz niektóre choroby naczyniowe (nadciśnienie tętnicze czy cukrzyca)
.
Jak podano w raporcie Najwyższej Izby Kontroli na temat opieki nad chorymi na Alzheimera, liczba chorych rośnie z roku na rok. W 2017 roku szacowano, że w Polsce takich osób mogło być nawet pół miliona osób. Nie ma precyzyjnych danych światowych, ale według "World Alzheimer Report 2016" na całym świecie w 2016 r. żyło 47,5 mln osób cierpiących na demencję, z których od 28,5 mln do 33,3 mln osób chorowało na Alzheimera. "WHO przewiduje, że łączna liczba osób dotkniętych demencją w 2030 r. wyniesie 75,6 mln i do roku 2050 wzrośnie do 135,5 mln.. Oznacza to, że liczba osób z Alzheimerem ulegnie do 2050 r. potrojeniu” – podaje NIK.
W naszym kraju problemem jest brak badań przesiewowych dla osób w wieku senioralnym. "Zaledwie 3 proc. Polaków w wieku 60+ miało badaną pamięć przez lekarza rodzinnego z jego własnej inicjatywy” – wynika z raportu.
Alzheimer to nadal temat tabu. Ludzie, którzy mają w rodzinie chorego, często wstydzą się i nie chcą rozmawiać o tym, co dzieje się w ich domach. Społeczeństwo bagatelizuje chorobę, bo nie ma świadomości na czym ona polega. Ludzie widzą starszą panią na ulicy, która błądzi i krzyczy, ale zamiast zatrzymać ją czy poprosić policję o pomoc, patrzą oburzeni lub zaczynają z niej drwić.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl