Katarzyna Dowobor: chciała być blondynką i nie rzucać się w oczy
Katarzyna Dowbor jest jedną z najsłynniejszych dziennikarek telewizyjnych. W mediach pracuje od 36 lat! A jej rude włosy i piegi rozpoznaje każdy. Gdy była dzieckiem, rówieśnicy prześladowali ją dlatego, że była inna.
20.04.2019 | aktual.: 22.04.2019 16:26
Katarzyna Dowbor ma 60 lat. Mówi o tym głośno i ani na chwilę nie zwalnia. Prowadzi program "Nasz nowy dom", który sprawił, że stała się ekspertką od budowlanki, ale też – problemów społecznych. Jest miłośniczką koni, pracującą babcią, autorką książek. Rude włosy, piegi i piękny uśmiech sprawiły, że mocno wyróżnia się na tle koleżanek po fachu. Kobieta sukcesu jak z obrazka.
Ale gdy była mała, marzyła o tym, by wtopić się w tłum. W rozmowie z Angeliką Swobodą przyznała: "Marzyłam o tym, żeby być małą, drobną, nierzucającą się w oczy blondynką, bez piegów oczywiście. Nigdy w życiu nie sądziłam, że moja inność bardzo mi się przyda w telewizji".
W szkole mówiono o niej "rudy fuks, brzydal, potwór". Od rodziców i ich przyjaciół – artystów słyszała: "Boże, jaka piękna dziewczyna, jakie piękne tycjanowskie kolory". Ta równowaga bardzo jej się przydała. I podpowiada rodzicom, których dzieci są inne, aby dbali o równowagę i "byli z dzieckiem w tej inności", pokazywali mu, że jest fajna.
Gdy chodziła do podstawówki, musiała zmierzyć się z przytykami, komentarzami i agresją, które dzisiaj nazwalibyśmy hejtem. Dopiero gdy zaczęła pracę w telewizji, Dowbor zrozumiała, że jej "znaki szczególne" są na wagę złota. Ale same rude włosy nie wystarczyły, by przez 30 lat utrzymać się w Telewizji Polskiej. Dowbor bardzo się starała i mnóstwo pracowała.
Zobacz także
Zdobyła doświadczenia i pozycję, od której mogłaby odcinać kupony. Ale nie ma w planach emerytury. W rozmowie z dziennikarką Gazety Wyborczej powiedziała, że jest babcią pracującą i nie ma zamiaru skupiać się wyłącznie na dzieciach i wnukach. I wszyscy to rozumieją. Dowbor mówiąc o swojej najnowszej książce "Apetyt na życie", skomplementowała swoją synową, Joannę Koroniewską:
"Chciałam pokazać moim rówieśnicom, że nie muszą być zakładnikami swoich dzieci. Muszą walczyć o siebie. Swoje dzieci odchowały, teraz fajnie powalczyć o to, żeby spróbować czegoś, czego nigdy nie próbowały. (…) One mają prawo powiedzieć do swojej synowej czy córki: 'Kochanie bardzo chętnie bym ci pomogła, ale mam umówione spotkanie z przyjaciółkami i bardzo chcę na to spotkanie pójść. 'I ja tak robię. Ale ja mam cudowne dzieci i muszę powiedzieć, że moja synowa jest niezwykle mądra w tym wszystkim, bo ona zawsze mówi: 'Jeżeli byś mogła, to by było fajnie, a jak nie dasz rady, to nie ma sprawy. My sobie poradzimy' ".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl