Kilkulatki w mundurach, wózki stylizowane na czołgi. Tak Putin militaryzuje dzieci
Tradycyjnie z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym odbywają się huczne parady wojskowe oraz imprezy plenerowe. Zagranicznych obserwatorów najbardziej frapują kilkulatki ochoczo pozujące z atrapami karabinów, w mundurach wojskowych lub w kartonowych czołgach. Tymczasem w Rosji zabawa "w wojnę" jest popularyzowana już w przedszkolach. Ma nauczyć dzieci bezwarunkowego posłuszeństwa i gotowości oddania życia za ojczyznę.
09.05.2022 | aktual.: 09.05.2022 22:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Władimir Putin ma świadomość, jak ważne jest "patriotyczne" wychowywanie przyszłych pokoleń. Dlatego zaczyna już od kołyski. Młodzi obywatele Rosji mają "wyssać z mlekiem matki" kult siły i "kulturę przemocy", przyswoić wygodną dla Putina wersję historii i nauczyć się bezwarunkowego posłuszeństwa wobec władzy. Militaryzacja najmłodszych jest do tego doskonałym narzędziem. Uśmiechamy się z niedowierzaniem na widok wojskowych defilad przedszkolaków, ale w tym obrazku nie ma nic zabawnego. Stoi za nim cały aparat kontroli i propagandy, który docelowo ma zmienić Rosjan w żołnierzy gotowych pójść na śmierć za ojczyznę. A także za nią gwałcić, palić i mordować.
"Wojskowe przedszkole"
W opracowaniu "Naprzód, w przeszłość! Rosyjska polityka historyczna w służbie "wiecznego" autorytaryzmu" Maria Domańska i Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich wymieniają edukację jako jeden z filarów budowania propagandy historycznej. Ma ona wpoić najmłodszym ideę imperialną i afirmację władzy autorytarnej. Propagandę już na etapie przedszkola stosuje się dwutorowo: przy pomocy odgórnie narzuconych materiałów dydaktycznych, a także aktywizacji najmłodszych do zajęć inspirowanych wojskowością.
W przedszkolach odbywają się gry wojenne, dzieci śpiewają pieśni wojskowe lub wystawiają wojskowe sztuki.
- Po agresji na Ukrainę pojawiły się w Internecie filmiki, gdzie przedszkolaki, ubrane w koszulki udekorowane literą Z (symbol poparcia dla inwazji - przyp.red.) machały rosyjskimi flagami i trzymały transparenty z napisem "Za prezydenta", "Za Rosję". Było też sporo przypadków, kiedy dzieci ustawiano lub układano na ziemi w kształt litery Z lub V - mówi w rozmowie z WP Maria Domańska.
Kulminacja tych "zabaw" ma miejsce oczywiście z okazji obchodów Dnia Zwycięstwa 9 maja, kiedy to maluchy przebierane są w stroje wojskowe, a nawet maszerują w defiladach jako "wojska przedszkolne" i uczą się strzelać z atrap karabinów.
- Rodzice reagują różnie. Są tacy, którzy z własnej woli zakładają niemowlakom wojskowe śpioszki, a starszym dzieciom i kleją czołgi z kartonu, serwując opowieści o walce z wrogami ojczyzny, a są i tacy, którzy aktywnie sprzeciwiają się tego rodzaju militaryzacji wychowania. Kiedy po inwazji na Ukrainę wprowadzono do szkół otwartą już antyukraińską indoktrynację, całkiem wielu rodziców się zbuntowało i to skutecznie – bo wielu dyrektorów i nauczycieli stara się ignorować absurdalne zalecenia władz albo realizować wyłącznie niezbędne minimum - komentuje ekspertka.
Podręczniki szkolne pod dyktando Putina
Wolność nauczania historii została mocno ograniczona w 2012 r. - czyli po powrocie Putina na Kreml. W programach nauczania pojawił się wówczas przedmiot "Podstawy kultur religijnych i etyki świeckiej", który miał budować w uczniach postawę patriotyczną. Podstawa programowa została narzucona odgórnie przez sprawujących władzę. Nauczyciele są zobligowani do korzystania z podręczników wydawnictw zależnych od Kremla.
W tych podręcznikach możemy wyczytać alternatywną wizję historii, także Polski. Agresja na Polskę w 1939 r. opisywana jest jako: przekroczenie granicy Polski przez wojska radzieckie. Zbrodnię katyńską w niektórych podręcznikach przedstawia się jako odwet Stalina za tragiczny los czerwonoarmistów w polskiej niewoli po wojnie polsko‐‐ bolszewickiej. Traktat o przyjaźni między ZSRR a III Rzeszą określany jest mianem "porozumienia", bez wzmianki o treści tajnego protokołu.
Eksperci i dydaktycy niejednokrotnie oceniali tę lakoniczność jako świadomą politykę inspirowaną przez władze. Szkolne podręczniki do historii zawierają stosunkowo obszerny opis "dziejów po roku 2000", przedstawionych w tonach pochwalnych – jako "okres stabilności i wzrostu poziomu życia, skontrastowany z latami dziewięćdziesiątymi – okresem słabości i poniżeń Rosji" - możemy przeczytać w "Naprzód, w przeszłość! Rosyjska polityka historyczna w służbie "wiecznego" autorytaryzmu".
- Czasem nauczyciel, który odmawia przeprowadzenia "patriotycznych" lekcji może być zwolniony z pracy i dodatkowo ukarany na podstawie kodeksu karnego czy administracyjnego – od marca br. można karać za "fake newsy" na temat rosyjskiej armii albo za jej "dyskredytację". Otwarte wystąpienia antyreżimowe oczywiście nie są tolerowane - precyzuje Maria Domańska.
Od czasu do czasu z Rosji napływają informacje o uczniach donoszących na bardziej liberalnych nauczycieli. Ekspertka uważa, że dzieci tylko nagrywały "niepokornych" pedagogów, a za donosy odpowiedzialni byli nadgorliwi rodzice. Utrzymuje, że przypadek Pawlika Morozowa (chłopca, który na początku XX w. doniósł na własnego ojca, w wyniku czego mężczyzna został skazany na 10 lat gułagu) nie ma prawa powtórzyć się we współczesnej Rosji, bo dzieci nie donoszą, robią to ich rodzice.
Czytaj też: Rosjanie masowo porywają ukraińskie dzieci. "Obawiam się, że spotka je przerażający los"
Junarmia - młodzieżowa armia Putina
Zachłyśnięta pełną chwały i zwycięstw historią ojczyzny młodzież, może w czasie wolnym wstąpić do armii, konkretnie Junarmii, czyli zależnej od Kremla organizacji paramilitarnej.
Według oficjalnych danych ze stycznia 2021 r. Junarmia skupia 760 tys. członków (choć niektóre szacunki mówią nawet o milionie). Najmłodsi adepci mają 8 lat, najstarsi - 18. Skojarzenia z Hitlerjugend nie są bezpodstawne. Wyraźny nacisk kładzie się na kulturę fizyczną, a twarzą organizacji jest między innymi Walentyna Tierieszkowa, pierwsza kobieta, która wyruszyła w kosmos.
"Cele Junarmii to umocnienie w tych grupach wiekowych autorytetu służby wojskowej; krzewienie patriotyzmu; popularyzacja wiedzy historycznej, w tym historii lokalnej, m.in. poszukiwanie anonimowych miejsc pochówku żołnierzy z czasów wielkiej wojny ojczyźnianej i osiągnięć militarnych; przeciwdziałanie ideologii ekstremizmu; zajęcia sportowe (w tym strzelectwo), techniczne oraz z podstaw kultury prawosławnej. Do 2020 r. miało być utworzonych ponad 100 ośrodków wychowania wojskowo‐patriotycznego, które przygotowują kadry do regularnej służby wojskowej. Według ministra Szojgu, w 2019 r. zorganizowano 1660 letnich obozów patriotycznych (wojskowo‐sportowych) dla dzieci i młodzieży" - czytamy w publikacji "Naprzód, w przeszłość! Rosyjska polityka historyczna w służbie "wiecznego" autorytaryzmu".
- Podobnie jak szkoła, organizacje paramilitarne to wygodny kanał formowania młodzieży w zgodzie z oficjalną propagandą. W ten sposób kształtuje się obywatela, który jest wygodny dla systemu autorytarnego: wierzy w państwo i jego potęgę, a nie prawa obywatelskie. I wierzy w to, że kraj jest otoczony przez wrogów, a zatem trzeba się skupić wokół władzy. Pytanie, ile osób naprawdę zostanie uformowanych w duchu obowiązującej ideologii, a dla ilu to po prostu etap socjalizacji wśród rówieśników i w miarę dorastania wybiorą one zupełnie inną drogę światopoglądową - zastanawia się ekspertka.
Marta Kutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!