Pij dużo wody, nie korzystaj z mikrofalówki i słuchaj Mozarta. Wierzymy w różne rzeczy, które mają uczynić z nas zdrowszych, mądrzejszych i sprawniejszych ludzi. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się ile jest prawdy w tego typu stwierdzeniach? Okazuje się, że bardzo niewiele…
Pij dużo wody, nie korzystaj z mikrofalówki i słuchaj Mozarta. Wierzymy w różne rzeczy, które mają uczynić z nas zdrowszych, mądrzejszych i sprawniejszych ludzi. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się ile jest prawdy w tego typu stwierdzeniach? Okazuje się, że bardzo niewiele…
„Przekrój” obalił kilka mitów, którymi karmieni jesteśmy od najmłodszych lat. W końcu tak jest wygodniej, utarte tezy ułatwiają życie i dają nam poczucie tego, że robimy coś lepiej. Nic bardziej mylnego!
Zdrowotny wpływ jogurtu
Na dworze ziąb, ale nie dbasz o to, by opatulić się szalikiem. Przecież pijesz jogurt! Przeziębienie Ci nie grozi. „Przekrój” przytacza hasło reklamowe Actimela, oparte na fakcie, że 70 proc. komórek odpornościowych znajduje się w jelitach: „Actimel w brzuchu gości, czyli tam gdzie 70 procent odporności.”
Przekonywujące? Owszem, jeśli nie zdajemy sobie sprawy, że powierzchnia jelit ma 200 metrów kwadratowych i jak podkreśla autor artykułu, potrzeba solidnej dawki, by zabezpieczyć organizm.
Jaką mamy gwarancję, że pijąc polecany produkt unikniemy grypy? Żadną. Wyniki badań nie potwierdziły szczególnego zwiększenia odporności całego organizmu dzięki spożywaniu Actimela. Co najwyżej poprawę funkcjonowania przewodu pokarmowego, ale to potrafi każdy jogurt.
(sg)
Szczepienia są niebezpieczne dla dzieci
To kłamstwo, którego propagowanie może poważnie zaszkodzić najmłodszemu pokoleniu. Istnieje ruch rodziców przekonanych o tym, że szczepionki mogą wywołać niebezpieczne choroby. „Przekrój” przypomina artykuł opublikowany trzynaście lat temu w piśmie „Lancet”. Autorem był doktor Andrew Wakefild, a publikacja dotyczyła wpływu szczepionek przeciw odrze, śwince i różyczce na występowanie u dzieci autyzmu.
Trzeba było czekać aż 6 lat na to, by Generalna Komisja Medyczna stwierdziła, że teza była nieprawdziwa. Niestety renoma, jaką cieszyło się pismo sprawiła, że rzesza rodziców uwierzyła Wakefildowi.
Przez lata wytworzył się spory ruch, który przekonuje o szkodliwości szczepionek. W tym wypadku wiara w utarty mit zaczyna być groźna, gdyż z powodu upartości rodziców naraża się zdrowie najmłodszych.
Konieczny detoks
Pisma o zdrowiu i urodzie atakują nas artykułami o zbawiennym wpływie detoksykacji. Wizyta w SPA koniecznie z płukaniem okrężnicy, faszerowanie się środkami przeczyszczającymi, opijanie się oczyszczającymi herbatkami ziołowymi to współczesna rzeczywistość. Czy w dzisiejszych czasach lewatywa raz na jakiś czas jest koniecznością?
Okazuje się, że nasz organizm wcale nie potrzebuje profilaktycznego detoksu. Jeśli jesteśmy zdrowi, nie mamy problemów z usuwaniem toksyn, ewolucja o to zadbała. Obiło nam się o uszy, że w jelitach zalegają niestrawione resztki i dlatego koniecznie musimy się oczyścić? Bzdura!
Dwa litry dziennie
Znany obrazek: przez miasto spaceruje zadowolona z życia kobieta. Jest szczupła, zgrabna, pokonuje schody radosnym pląsem, a jej lśniące włosy powiewają na wietrze. Zaraz, zaraz. Co trzyma w ręce? Oczywiście butelkę wody mineralnej.
Jesteśmy przyzwyczajeni do teorii, że w ciągu dnia powinniśmy wypijać osiem szklanek wody. To zapewni nam idealną sylwetkę, sprawność fizyczną i zdrowie. Nikt nawet nie próbuje podważać tej tezy, a koncerny produkujące „cud wypływający z gór” zacierają ręce.
Początek mitu o konieczności wlewania w siebie dwóch litrów przezroczystego napoju ma swój początek w 1945 roku. Profesor Heine Valtin dotarł do badań, które zalecały, by na każdą spożytą kalorię wypić mililitr wody. I tak przy średnim spożyciu 1900 kalorii wyszło 8 szklanek.
Piotr Stanisławki zwraca uwagę na jeden drobny szczegół. Same dzienne posiłki mają w sobie co najmniej litr wody. Jeśli dodamy do tego wszystkie herbaty, kawy i soki jakie wypijamy, powinniśmy poważnie zastanowić się, czy modna niebieska butelka faktycznie jest nam niezbędna.
Kolejna niespodzianka! Napełnianie organizmu wodą nie poprawia kondycji cery. Podobno nawilża od wewnątrz? Nadmiar płynu jest bardzo szybko wydalany, więc nie ma czasu niczego nawilżyć.
Niezdrowe mikrofale
Jedzenie z kuchenki mikrofalowej jest niezdrowe. Wierzy w to bardzo wiele osób, przysięgając, że nigdy w życiu nie kupi sobie tego sprzętu. Inni zdają sobie sprawę, że podgrzewane w niej potrawy są marnej jakości, ale stawiają na wygodę.
A jak naprawdę jest z tymi mikrofalami? Przeciwnicy urządzenia wygłaszają niezliczone teorie na temat jego szkodliwości. Prawda jest taka, że w tym przypadku zaszkodzić może jedynie niewiedza. Problem z mikrofalówkami polega nie na tajemniczych falach, ale na tym, że nie każdy wie, co można do nich wkładać.
Potrawy podgrzewane są za pomocą cząsteczek wody wprowadzonych w drganie. Cząsteczki nie są rozłożone równomiernie w potrawach, skupiają się w mniejszych i większych obszarach. O ile w przypadku podgrzewania przygotowanego wcześniej jedzenia nie ma problemu, o tyle w kwestii niepoddanych wcześniejszej obróbce potraw, sprawa już nie jest taka prosta. Może zdarzyć się tak, że odpowiednia temperatura zostanie nadana tylko fragmentom posiłku, dlatego lepiej zrezygnować z wsadzania do mikrofalówki surowego mięsa.
Tezy o napromieniowanym jedzeniu z mikrofalówki można włożyć między bajki.
Placebo lepsze niż lek, czyli homeopatia
O homeopatii powiedziano już wiele. Jest to chyba najczęściej krytykowany sposób „leczenia”. „Przekrój” rozprawił się z najpopularniejszym homeopatycznym środkiem, jakim jest Oscillococcinum. Autor artykułu wyjaśnia, że w skład preparatu wchodzi „Anas barbariae hepatis et cordis extractum 200K, czyli ekstrakt w rozcieńczeniu 200K z wątroby i serca kaczki dzikiej,” (zwierze w rzeczywistości nie istnieje, a podana nazwa łacińska nie jest nazwą gatunkową.)
Wątroba i serce owej kaczki jest rozcieńczone w takim stopniu, że słodkie kulki to w zasadzie 85 procent sacharozy i 15 procent laktozy.
Zwolennicy homeopatii wierzą, że ich „lekarstwa” wzmacniają „siłę życiową”. Tak naprawdę terapia opiera się na zjawisku placebo. Placebo nie zastąpi jednak lekarstwa niezbędnego w przypadku poważnej choroby, a nie ma nic trudniejszego niż przekonać fana magicznych kuleczek do zażycia prawdziwych farmaceutyków.
Muzyka w łonie matki
Ile już kobiet w ciąży wpychało na swoje brzuchy słuchawki, wierząc, że ich dziecko będzie inteligentniejsze. Zjawisko stało się tak popularne, że nazwano je „efektem Mozarta”. Wszystko za sprawą artykułu, który ukazał się w magazynie „Nature”. Frances Rauscher opisała doświadczenie z udziałem dzieci, którym puszczano dzieła Mozarta, muzykę relaksacyjną lub pozostawiano w ciszy. W wykonanym później teście inteligencji najlepiej wypadła grupa od muzyki klasycznej. Inne badania nie potwierdziły wpływu wielkich kompozytorów na wyższe wyniki w testach.
Ale w świat poszło już stwierdzenie: „Puszczaj dziecku od najmłodszych lat muzykę poważną, a będzie bardziej inteligentne”. I tak od 1993 roku dobrzy rodzice wydają fortunę na płyty z muzyką, od której dzieci mają zmądrzeć. Tylko dlaczego dorośli nie mądrzeją, skoro są współsłuchaczami…
Efektowne, ale nie efektywne bańki
Niejedno dziecko darło się w niebogłosy ze strachu przed bańkami, które miały być „podpalone” na jego plechach. Sama myśl o szklanych kopułkach i ogniu potrafiła wypędzić chorobę. I chyba tylko na tym opierała się ich skuteczność…
Zwolennicy baniek twierdzą, że można leczyć nią wszystko, od przeziębienia po raka! Na szczęście Amerykańskie Stowarzyszenie Raka wykazało, że brak jest dowodów na to, że metoda w skuteczny sposób rozprawiała się z jakimkolwiek nowotworem.
Pobudzanie układu odpornościowego, gromadzenie krwi powodujące napływ białych krwinek i tajemnica chińskiej akupresury, tak zwolennicy tłumaczą działanie baniek. Niestety, cała ich magia to zwykłe siniaki na plecach.
Farbowana ciężarna
Młode kobiety w ciąży, które wpadają na pomysł pofarbowania włosów, natychmiast spotykają się z gromiącymi komentarzami mam, babć i cioć. Wyjaśnienie? Chemikalia z farby przez skórę głowy wnikają do ciała kobiety i uszkadzają płód.
Skąd taki pomysł? „Przekrój” za prawdopodobną przyczynę podaje badania, w których szczurzycom spodziewającym się potomstwa wstrzykiwano pod skórę barwnik, w efekcie czego u młodych pojawiała się zaćma.
Farby się we włosy jednak nie wstrzykuje, więc jeśli kobieta ma poczuć się lepiej z innym kolorem włosów, może być spokojna o zdrowie dziecka.
Golenie wzmacnia włosy
Choć mit o tym, że po goleniu odrastają włosy grubsze i twardsze był obalany już wielokrotnie, większość ludzi wciąż w niego wierzy. Nic dziwnego, że kobiety decydują się na bolesną depilację, skoro wyobrażają sobie sztywne i czarne włoski, rozpoczynające inwazję na delikatne łydki po każdym ruchu maszynki.
Za każdym razem, gdy skrzywimy się na widok golarki, pamiętajmy, że to od genów zależy średnica i twardość włosa, a nie od tego, czy usuniemy go nożykiem, pincetą czy woskiem.
Na podstawie tygodnika "Przekrój"
(sg)