Kobieta - najlepszy instruktor

Są prawie w każdym dużym mieście. W Warszawie, Łodzi, Krakowie, Szczecinie… Z pozoru wyglądają tak, jak inne szkoły nauki jazdy. Różnią się tylko jednym: wykłady prowadzą tam kobiety, które są też instruktorkami jazdy.

Kobieta - najlepszy instruktor
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.02.2010 | aktual.: 23.06.2010 12:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Są prawie w każdym dużym mieście. W Warszawie, Łodzi, Krakowie, Szczecinie… Z pozoru wyglądają tak, jak inne szkoły nauki jazdy. Różnią się tylko jednym: wykłady prowadzą tam kobiety, które są też instruktorkami jazdy.

- Ktoś może zapytać, skąd ta nazwa. To proste - kobieta niejedno ma imię, nie zawsze musi być istotą o gołębim sercu. Jesteśmy coraz bardziej niezależne, coraz bardziej samodzielne i... coraz bardziej mobilne – tłumaczą nazwę swojej szkoły instruktorki z Krakowa. A nazywa się ona niebanalnie: Sabat. - Skąd pomysł na naukę jazdy dla kobiet? A kto lepiej zrozumie kobietę, niż inna kobieta? Mniej stresu, więcej empatii i zabawy z nauki. To wcale nie znaczy, że uczymy gorzej - po prostu inaczej.

Na kurs pod przymusem

Patrycja pójście na kurs prawa jazdy zawsze odkładała na później. Ciągle miała odpowiednią wymówkę. Jedną ważniejszą od drugiej. – Musiałam przecież zdać maturę, skończyć studia, obronić dyplom, wyjść za mąż, urodzić dziecko. Wszystko to było pretekstem, żeby nie zaglądać do szkoły nauki jazdy. Do pracy jeździłam autobusem, na zakupy woził mnie mąż. Prawo jazdy nie było mi do niczego potrzebne – opowiada Patrycja. - Jednak kiedy awansowałam, musiałam mieć ten dokument. Nowe obowiązki wymagały ode mnie mobilności. A przecież bez prawa jazdy o mobilność bardzo trudno.

Patrycja zapisała się do pierwszej lepszej szkoły. Uczestniczyła w wykładach i w duchu powtarzała sobie, że chyba nie taki diabeł straszny, jak jej się wydawało. Tak było do czasu, aż nie wsiadła do samochodu. – Moim instruktorem okazał się wąsaty pan po czterdziestce, który na każdym kroku podkreślał, że prowadzenie samochodu nie jest zajęciem dla kobiety. Jego kąśliwe uwagi doprowadzały mnie do szału i strasznie stresowały. Komentował zachowanie każdej kobiety, którą spotkaliśmy na drodze. Mnie też nie oszczędzał – mówi dziewczyna. – Po trzeciej jeździe wysiadłam z płaczem z samochodu i postanowiłam nigdy już nie siadać za kółkiem.

Do dwóch razy sztuka

Minęło pół roku. Patrycja wciąż nie miała prawa jazdy, a pracodawca coraz bardziej na nie nalegał. W końcu postawił ultimatum: albo prawo jazdy, albo powrót na poprzednie stanowisko. Patrycja nie miała wyjścia. Tym razem postanowiła jednak uważniej przyjrzeć się szkołom nauki jazdy. Po tygodniowym wertowaniu stron internetowych i reklam w prasie w końcu znalazła to, czego szukała. – Znalazłam stronę internetową babskiej szkoły jazdy – opowiada dziewczyna. „Nasze super cierpliwe instruktorki krok po kroku wprowadzą Cię, we wszystkie zagadnienia związane z nauką jazdy samochodem. Sprawią, że będziesz czuła się bezpiecznie za kierownicą i nauczą Cię tworzenia tego bezpieczeństwa na drodze” – zachęcało hasło w Internecie.

Patrycja zadzwoniła natychmiast. Następnego dnia już siedziała w samochodzie. Instruktorką była wesoła brunetka. Wszystko obracała w żart. I rzeczywiście okazała się bardzo cierpliwa. Tłumaczyła, że zawsze przed zieloną strzałką trzeba się zatrzymać i żeby nie przejmować się, kiedy gaśnie samochód, bo każdy przecież musiał nauczyć się jeździć. – Poza tym rozmawiałyśmy o ciuchach i nowych trendach w makijażu. Dzięki temu byłam rozluźniona i jazda szła mi coraz lepiej – chwali się dziewczyna.

Patrycja egzamin na prawo jazdy zdała za drugim razem. – Pierwszy raz nie wyszło mi parkowanie równoległe. Jestem z siebie dumna. Przełamałam strach i teraz jeżdżę po mieście bez żadnych problemów. Przekonałam się, że kobieta za kółkiem może być świetnym kierowcą. W tym roku zamierzam kierować samochodem w drodze na wakacje na Chorwację. To będzie moja pierwsza tak długa trasa, ale wiem, że sobie poradzę – cieszy się Patrycja.

Chodzi o stres

Według psychologa Krzysztofa Matuszewskiego, na co dzień pracującego z kandydatami na kierowców, babskie szkoły jazdy odnoszą sukces dlatego, że to kobieta najlepiej rozumie kobietę. – Świadomość, że obok siedzi ktoś, kto mnie rozumie, pozwala przełamać lęk przed jazdą. W większości przypadków niezdane egzaminy, czy problemy podczas kursu na prawo jazdy wynikają ze stresu. Jeśli instruktor pomaga się nam rozluźnić, to jest to już połowa sukcesu. Druga połowa to znajomość przepisów ruchu drogowego i umiejętności poruszania się po drodze. Bo nawet jeśli nauczymy się przepisów, nabędziemy umiejętności to i tak stres może wszystko zepsuć.

Kurs w babskiej szkole nauki jazdy kosztuje średnio 1300 zł – w zależności od miasta. Cena ta nie różni się od cen szkół, w których instruktorami są krzyczący na kandydatki na kierowców albo podrywający je, panowie.

kobietastresinstruktor
Komentarze (84)