Kobieta u steru Polskiej Agencji Kosmicznej w Gdańsku
Katarzyna Tylingo-Chmielewska została dyrektorem Biura Organizacyjnego Polskiej Agencji Kosmicznej.
17.06.2015 | aktual.: 18.06.2015 10:17
Katarzyna Tylingo-Chmielewska została dyrektorem Biura Organizacyjnego Polskiej Agencji Kosmicznej (PAK). Z wykształcenia jest klimatologiem. Wcześniej była szefową sprzedaży dilera jednej z marek samochodowych w Gdańsku. Kontrowersje wzbudził krótki czas rekrutacji na to stanowisko. Kandydaci mieli zaledwie 4 dni na aplikację. O kulisach konkursu i planach z nową dyrektor i prof. Markiem Banaszkiewiczem, prezesem PAK rozmawia Katarzyna Gruszczyńska.
WP: : Na czym będą polegały pani obowiązki w Polskiej Agencji Kosmicznej?
Katarzyna Tylingo-Chmielewska: Zadaniem dyrektora Biura Organizacyjnego jest przede wszystkim kierowanie i koordynowanie pracy podległej komórki, przygotowanie podziału obowiązków, procedur obiegu dokumentów i informacji, projektowanie mechanizmów kontrolnych oraz nadzór nad prawidłową realizacją zadań. Te zagadnienia nie są mi obce. Pierwszym celem jest organizacja biura. Aktualnie jestem na etapie aranżacji, przeprowadzania informatyzacji agencji, zamawiania systemów telekomunikacyjnych, przed nami konkurs na logo i tak dalej. Pracy jest dużo na wielu płaszczyznach. Równolegle musimy przeprowadzać rekrutacje. Właśnie jesteśmy w trakcie naboru na stanowiska kadrowe i administratora IT. Ogłosiliśmy również konkursy na wiceprezesów agencji.
WP: : Co jest dla pani najważniejsze na tym stanowisku?
Katarzyna Tylingo-Chmielewska: Kluczowe są zdolności organizacyjne i tempo pracy. Tworzenie czegoś nowego, od podstaw to duże wyzwanie, wiąże się z dużym nakładem pracy, ale na pewno może dać mi również ogromną satysfakcję. Najważniejsze jest to, aby pion administracyjny stworzył komfortowe warunki pracy dla pracowników merytorycznych. Chciałabym, aby zaczęli oni swoje działania już wczesną jesienią.
WP: : Czy kiedykolwiek marzyła pani o tym, że będzie związana z branżą kosmiczną?
Katarzyna Tylingo-Chmielewska: Nie, takie myśli pojawiły się dopiero w momencie, gdy dowiedziałam się, że agencja będzie miała swoją siedzibę w Gdańsku. Chociaż, prawdę mówiąc, ocierając się o wielki kosmos, sama nie będę w tym uczestniczyła. To typowo administracyjne stanowisko.
WP: : Niedawny tryb wyboru na dyrektora Polskiej Agencji Kosmicznej pani Katarzyny Tylingo-Chmielewskiej wywołał kontrowersje. Zarzucano zbyt krótki czas - 4 dni na wysłanie kompletu dokumentów.
Prof. Marek Banaszkiewicz, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej: Otóż ustawa o PAK nie przewiduje terminów w tym zakresie. Ustalane są rożnie, w zależności od potrzeb. W tym konkretnie przypadku, biorąc pod uwagę dużą liczbę zadań związanych z organizacją PAK, istniała konieczność pilnego obsadzenia stanowiska. Przeprowadzony konkurs był otwarty i konkurencyjny. Otwartość naboru to jego powszechność, polegająca na dostępie do informacji o wolnych stanowiskach pracy, jak i samych stanowisk oraz jawność. Polega ona na ustawowym obowiązku upowszechnienia informacji o wolnych stanowiskach. Z kolei konkurencyjność oznacza, że w jego wyniku zostanie zatrudniona osoba, której kwalifikacje, umiejętności i inne cechy będą najbardziej odpowiednie do wykonywania pracy na danym stanowisku. W zorganizowanym naborze każdy z tych elementów został zachowany.
WP: : Pojawiły się też zarzuty, że kandydaci mogli nie zdążyć skompletować wszystkich dokumentów niezbędnych w procesie rekrutacji.
Prof. Marek Banaszkiewicz: Żeby wysłać swoje dokumenty jako kandydat na prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej potrzebowałem dwóch godzin. 45 minut zajęło mi napisanie listu intencyjnego, reszta to wypełnienie kilku jednozdaniowych oświadczeń, które można było wydrukować z internetu i sprawdzenie CV. Jedyny fakt, który mógłby spowodować opóźnienia, to wymóg dostarczenia świadectwa pracy. Trzeba było udokumentować okres na kierowniczym stanowisku. Ostatecznie i tak skompletowanie wymaganych dokumentów powinno zająć nie więcej niż dwie godziny, dlatego zarzut wydaje się mocno przesadzony.