Kobiety, które szpiegują partnerów
Kobiety, które podejrzewają, że ich partnerzy je zdradzają, bawią się często w detektywów. Szperają w mężowskich komórkach, przeszukują kieszenie, sprawdzają ich maile. Czy jest to zachowanie, które ma na celu ratowanie związku i odkrycie prawdy, czy może rażące naruszenie prywatności drugiej osoby?
Kobiety, które podejrzewają, że ich partnerzy je zdradzają, bawią się często w detektywów. Szperają w mężowskich komórkach, przeszukują kieszenie, sprawdzają ich maile. Czy jest to zachowanie, które ma na celu ratowanie związku i odkrycie prawdy, czy może rażące naruszenie prywatności drugiej osoby? Czy ktoś, kto podejrzewa niewierność, ma prawo do czytania korespondencji niewiernego kochanka?
Niczym Sherlock Holmes
Narzędzia kontrolujące każdy ruch drugiej osoby, to już normalność. Na rynku pojawiają się programy, które sprawdzają co pisze na swoim komputerze niczego nie podejrzewający użytkownik. Wystarczy zainstalować „szpiega” i można dowiedzieć się wszystkiego – poznać historię przeglądanych stron, przeczytać każde słowo, które zostało napisane, sprawdzić, jakie programy zostały użyte, a nawet to, co pojawiło się na ekranie monitora. Chociaż ich cena jest dosyć wysoka, znajdują nabywców, którzy pragną poznać każdą tajemnice na przykład swojej drugiej połówki.
Znaleźć dowody
Tym bardziej nie dziwią liczne wpisy na forach internetowych, w których żony podejrzewające mężów o zdrady, przyznają się do czytania ich korespondencji. Nie mają skrupułów, bo wierzą, że postępują słusznie. Cel uświęca środki – twierdzą. Skoro on zdradza, dlaczego one mają być fair? Próbują znaleźć dowody wiarołomstwa na własną rękę i robią wszystko by żadne, najmniejsze nawet przewinienie nie uszło ich uwagi. Sprawdzają więc bilingi, czytają maile i przeszukują kieszenie.
Cel uświęca środki
To jednak może szybko przekształcić się w niezdrową manię i sprawić, że zwykłe pozdrowienia od koleżanki z pracy staną się dla zazdrosnej żony ewidentnym dowodem na zdradę.
Prawdziwa obsesja
Jedna z internautek opowiada na forum o swojej obsesji, która nie pozwala jej normalnie funkcjonować. Dziewczyna czuje, że robi źle, ale z drugiej strony podejrzewa męża o zdradę i chce mieć pewność, czy ma rację. „Zastanawiam się czy mnie zdradza, przeszukuję ubrania, sprawdzam komórkę i maile, komputer i historię odwiedzanych stron oraz cookies’y. Najgorsze jest to, że on wie, że to robię".
Zdradliwe SMS-y
Ale mąż mnie okłamuje, założył sobie skrzynkę na innej stronie i idzie w zaparte, że wcale jej nie ma. Czyści historię. Sprawdzam komórkę, ale zastanawiam się czy nie ma drugiego numeru. Normalnie obłęd, chore zachowania. Czekam aż wpadnie. Nie wiem co robić nie mam dowodów. Wszystko przez jedną wiadomość, którą przeczytała. Od tamtej pory straciła zaufanie i nie potrafi poradzić sobie z tą sytuacją.
Lepiej zapobiegać…
Chociaż wiele osób potępi tę dziewczynę, sporo pań mówi szczerze, że robi dokładnie to samo. „Wszyscy mówią, że to złe, obrzydliwe, ale skrycie sami przeszukują komórki i maile partnerów” - mówi Monika, która przyznaje się uczciwie, że zdarzyło się jej czytać maile męża po tym, jak zaczęła podejrzewać go o romans z koleżanką z pracy. W jej wypadku przypuszczenia się nie potwierdziły. Ona jednak nadal uważa, że trzeba trzymać rękę na pulsie i lepiej wcześniej zapobiegać, niż potem płakać nad rozlanym mlekiem. Z drugiej jednak strony, łatwo przecież wpaść w paranoję, która może prowadzić do rozpadu związku.
To upokarzające!
Wielu twierdzi, że taka kontrola jest nie tylko naruszeniem prywatności partnera, ale także upokorzeniem dla samego „detektywa”. Związek powinien opierać się wszak na zaufaniu, a nie wiecznych podejrzeniach i kontroli. Jeśli dręczy nas brak wiary w uczciwość partnera, to czy takie małżeństwo w ogóle ma rację bytu? Ciągłe podejrzenia, wyszukiwanie na siłę dowodów wiarołomstwa, może doprowadzić do poważnego kryzysy w związku. Partner, który dowie się, że jest szpiegowany poczuje się osaczony i niesprawiedliwie oskarżony. Kto chciałby być inwigilowany? Kto dobrze czułby się w sytuacji, w której nie ma miejsca na intymność?
Są inne sposoby?
Z drugiej strony, jeśli partner jest winny, to taki dowód w postaci SMS-a czy maila od kochanki może być kartą przetargową w sporze, a nawet w sądzie, jeśli dojdzie do rozwodu. Zwolennicy szpiegowania w sytuacji, gdy ma się podejrzenia mówią, iż lepiej wiedzieć, by móc potem działać i nie zostać „na lodzie”. Czy jednak szpiegowanie to jedyny sposób na poznanie prawdy?
Sposób na zdradę
Czy nie można zaufać partnerowi na tyle, by jego słowa „nie zdradzam cię” wystarczyły za dowód uczciwości? Na te pytania każda z nas musi odpowiedzieć sobie sama. Zanim jednak zaczniesz przeszukiwać komórkę męża, pomyśl, czy jesteś pewna, że chcesz działać w ten sposób, który trudno przecież nazwać uczciwym. Pomyśl też, co poczujesz, gdy partner zrobi dokładnie to samo...
Tekst: Aleksandra Zumkowska - Pawłowicz