Blisko ludziKobiety po przejściach

Kobiety po przejściach

Kobiety po przejściach

Tragedie są "demokratyczne" - dotykają wszystkich bez względu na wiek, wykształcenie, zawód, status społeczny. Każdy jednak radzi sobie z nim inaczej. Przedstawiamy osiem kobiet, które los dotknął wyjątkowo okrutnie.

Tragedie są „demokratyczne” - dotykają wszystkich bez względu na wiek, wykształcenie, zawód, status społeczny. Każdy jednak radzi sobie z nim inaczej. Przedstawiamy osiem kobiet, które los dotknął wyjątkowo okrutnie.

Agnieszka Krukówna

Jedna z nielicznych polskich gwiazd, która przyznała się do uzależnienia od narkotyków. Mówi się o niej, że jest ofiarą własnego talentu i wielkiej wrażliwości. Pierwsze duże załamanie przyszło po zakończeniu zdjęć do serialu "Boża podszewka", co zbiegło się także z końcem jej czteroletniego związku. Ponoć to ona podjęła decyzję o rozstaniu, choć zaproszenia na ślub były już wysłane. Kilka lat później za mąż w końcu wyszła. Tyle że mąż wyprowadził się po ośmiu miesiącach. Ponoć nie mógł znieść ciągłej nieobecności aktorki.

Chwalona przez reżyserów za talent i wrażliwość, przez lata nadszarpywała ich zaufanie i zyskała sobie miano aktorki nieobliczalnej.

W wywiadzie dla Vivy przyznała, że żałuje przyznania się do problemu z narkotykami, bo ta opinia wciąż się za nią ciągnie: „O takich sprawach się nie powinno mówić. Popełniłam wtedy straszne faux pas, odpowiadając szczerze na pytania dziennikarki. A teraz ciągnie się to za mną. Sama sobie podłożyłam nogę. Zawiodłam nie tylko rodzinę, ale i środowisko, w którym się obracałam”.

Tekst: Agnieszka Majewska/sr, kobieta.wp.pl

1 / 7

Edyta Olszówka

Obraz
© AKPA

"Widziałam, że za dużo piję" - przyznała Edyta Olszówka w wywiadzie dla magazynu Elle. O jej problemach z alkoholem mówiło się już od dłuższego czasu. Olszówka się od tego odcinała, choć według bywalców warszawskich bankietów niejednokrotnie było widać, że jej stan pozostawia wiele do życzenia.

W 2006 roku aktorka wywołała awanturę na pokładzie samolotu, którym leciała do USA. Pobiła stewardessę po tym, gdy ta odmówiła podania jej alkoholu.

W rozmowie z Elle wspomina, że postanowiła walczyć z nałogiem, bo poruszyła ją książka profesora Wiktora Osiatyńskiego (który także kiedyś przyznał się do alkoholizmu), w której przeczytała, że alkoholik jako ostatni mówi o sobie, że nim jest.

Dziś aktorka zapewnia, że nie pije od siedmiu lat.

2 / 7

Stanisława Celińska

Obraz
© AKPA

Ostatni kieliszek wypiła we worek 12 lipca 1988 roku. Od tamtego momentu jest trzeźwa, ale na każdym kroku się pilnuje - nie używa perfum na bazie alkoholu ani żadnych środków farmakologicznych, które go zawierają.

Zaczęła pić w wieku 36 lat. Alkoholem ratowała sie przed samotnością i brakiem propozycji zawodowych. Nałóg spowodował, że zaczęło jej szwankować zdrowie, nie mogła też patrzeć na cierpienie dwójki swoich dzieci. Po kilku latach, stojąc któregoś dnia w kolejce po piwo, dotarło do niej, że wcale nie musi tak żyć. Z alkoholizmu wyszła sama, bez pomocy specjalistów i terapeutów, za to z pomocą Boga. - Zawsze byłam bardzo wierząca, tylko w pewnym momencie trochę się pogubiłam – przyznała w magazynie "Na żywo". Celińska uważa, że alkoholiczką pozostanie już do końca życia. O swoim zwycięstwie nad nałogiem zdarza jej się jednak opowiadać, bo wierzy, że to może pomóc innym.

3 / 7

Monika Kuszyńska

Obraz
© AKPA

W tym roku w maju minęło 7 lat od wypadku, któremu ulegli muzycy Varius Manx. W jego wyniku 26-letnia wówczas Monika Kuszyńska została sparaliżowana od pasa w dół i porusza się na wózku inwalidzkim. Wokalistka dopiero cztery lata po wypadku po raz pierwszy pokazała się publicznie. Czas, kiedy musiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości, był dla niej bardzo trudny. Nie akceptowała siebie, nie czuła się atrakcyjna. Tę sytuację pomógł jej zmienić jej obecny mąż, Kuba Raczyński. W tym roku para otrzymała tzw. Srebrne Jabłko - nagrodę przyznawaną przez czytelników miesięcznika "Pani".

Od czas wypadku Monika Kuszyńska przeszła przemianę, o której opowiada w piosenkach na swojej solowej płycie "Ocaleni" wydanej w 2012 roku. "Kiedyś śpiewałam wyłącznie dla rozrywki. Dziś jest inaczej" – twierdzi wokalistka, która nie traci nadziei na powrót do zdrowia i wciąż bierze udział w intensywnych sesjach rehabilitacyjnych.

4 / 7

Danuta Wałęsa

Obraz
© AKPA

Urodziła i wychowała ośmioro dzieci. W czasach, kiedy kobiety z trudem decydują się na jedno, już sam ten fakt jest wyrazem pewnego bohaterstwa. Ale to nie wszystko, bo całą ósemkę wychowała praktycznie sama, o czym w końcu odważyła się opowiedzieć w swojej biografii „Marzenia i tajemnice”.

„W pomieszczeniach, w których „zamieszkaliśmy” z małymi dziećmi, ciągle trwał remont. Pukanie, stukanie, wiercenie, tumany pyłu. Dzieci biegały jeszcze w piżamach, a już do mieszkania waliły tłumy. Od bladego świtu do późnego wieczora w naszym mieszkaniu kłębiły się tłumy związkowców, doradców, polityków, dziennikarzy i ludzi nawiedzonych. Jeden z panów chwalił się później, że zjadł smaczną jajecznicę w domu u Wałęsów o siódmej rano. Rzeczywiście, ludzie siadali do stołu i musiałam ich obsługiwać. Totalny magiel zamiast normalnego domu. Trudno opisać słowami to, co się wówczas we wrześniu działo! A przecież oprócz tej ekipy remontowej i gości miałam jeszcze kilkutygodniową Anię oraz piątkę pozostałych dzieci” – napisała Danuta Wałęsa w swojej książce, a swój związek z Lechem Wałęsą podsumowała krótko: „Całe życie byłam sama”.

5 / 7

Henryka Krzywonos

Obraz
© AKPA

Gdańska tramwajarka, która miała odwagę postawić się komunistycznym władzom i walczyć o prawa robotników. 15 sierpnia 1980 roku prowadziła tramwaj nr 15 w okolicy Opery Bałtyckiej zatrzymała go i oznajmiła, że "ten tramwaj dalej nie pojedzie". To był sygnał do przyłączenia się pracowników komunikacji miejskiej do strajku, co Krzywonos ogłosiła następnego dnia w Stoczni Gdańskiej.

W stanie wojennym pomagała internowanym. Była represjonowana, nie wolno jej było opuszczać Gdańska ani wykonywać pracy. Podczas jednej z rewizji została dotkliwie pobita przez funkcjonariuszy. W wyniku obrażeń straciła ciążę. Nie przeszkodziło jej to jednak wychować kilkunastu dzieci. Przez 15 lat prowadziła rodzinny dom dziecka w Gdańsku, w którym wspólnie z mężem wychowała dwanaścioro dzieci.

6 / 7

Joanna Racewicz

Obraz
© AKPA

Jak co dzień rano on wstał bardzo wcześnie i wyszedł z domu. Jak co dzień rano ona jakiś czas później szykowała się do pracy. Wszystko było tak samo jak zwykle z jednym wyjątkiem - spieszyła się i zapomniała obrączki, którą zawsze nosiła. Kilka godzin później dowiedziała się, że jej mąż, Paweł Janeczek, porucznik BOR, zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Żeby nieco złagodzić wspomnienia, po katastrofie przeprowadziła się. Nie chciała, by mieszkanie przypominało jej męża. W jednym z wywiadów przyznała, że krzyczy w samochodzie, żeby odreagować napięcie. W domu nie może sobie na to pozwolić, bo tam czeka na nią kilkuletni synek. W poradzeniu sobie z emocjami bardzo pomógł jej powrót do pracy, choć przekazywanie w „Panoramie” z kamienną twarzą informacji związanych z katastrofą smoleńską, było olbrzym wyzwaniem.

Trzy lata po tragedii Racewicz w wywiadzie dla Gali stwierdziła, że wciąż nie może pogodzić się z tą stratą. „Chcę siebie widzieć uśmiechniętą, spokojną. Spokój to bezpieczeństwo. Siła, której podstawą jesteś ty sam, a nie ktoś z zewnątrz”.

7 / 7

Dominika Kluźniak

Obraz
© AKPA

Nie walczyła z nowotworem, nie pokonała nałogu, ale swoje przeszła. Trzy lata temu rozpadł się jej związek. Podejrzewano, że aktorka o romansie swojego partnera dowiedziała się z mediów. Okazuje się jednak, że nie. - Któregoś dnia mój partner powiedział „Zakochałem się”. Zawalił mi się świat – przyznaje w ostatnim wywiadzie dla Twojego Stylu. Bartosz Głogowski zostawił Kluźniak i ich małą córeczkę dla Natalii Lesz. Ich związek długo nie przetrwał, ale o tym romansie pisały wszystkie media, a Dominika na oczach czytelników i fanów seriali cierpiała.

Dziś, po trzech latach, poradziła sobie z tym – przeszła długą psychoterapię, jest szczęśliwa z nowym mężczyzną.

Kluźniak jest jedną z tysięcy kobiet na świecie, które własny mężczyzna z dnia na dzień zostawił „dla młodszej”. I jedną z tysięcy, które się po tym podnoszą, by nowy związek zbudować już z kimś mądrzejszym, wnosząc do niego własne doświadczenia „kobiety po przejściach”.

Tekst: Agnieszka Majewska/sr, kobieta.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (4)