"Kobiety za dużo mówią". Seksistowskie komentarze zarządu Ubera
David Bonderman, członek zarządu firmy Uber, zrezygnował z pełnionej funkcji. Powodem był wygłoszony przez niego seksistowski komentarz. Mimo przeprosin i sprostowania, na biznesmana wylała się fala krytyki. A wszystko przez jedno zdanie.
We wtorek miało miejsce spotkanie zarządu firmy Uber, jednego z najpopularniejszych na świecie przewoźników osób, z przedstawicielami prasy. Konferencja dotyczyła omówienia problemów kulturowych i płciowych, które od dawna zwracały uwagę na mniejszość kobiet i osób reprezentujących mniejszości w firmie. Podczas wymiany zdań między Davidem Bondermanem a Arianną Huffington, redaktor naczelną portalu "HuffPost", z ust Bondermana padł komentarz, który zgwarantował mu konieczność zmiany pracy.
Wyżej wspomniana dwójka rozmawiała o pojawieniu się na pokładzie Ubera Wan Ling Martello, byłej dyrektor firmy Nestle. Arianna wspomniała o danych świadczących o tym, że pojawienie się kobiecego dyrektora w Uberze spowodowało wzrost zatrudnienia przez nich kobiet w ogóle.
- W zasadzie te dane pokazują tylko, że zespół będzie za dużo gadał – skomentował "żartobliwie" David Bonderman. Nagranie tej rozmowy pojawiło się na portalu "HuffPost" i "Yahoo", a jej zapis viralem poniósł się po Twitterze. Po fali hejtu i krytki, 74-letni przedsiębiorca przeprosił za swoje słowa w oficjalnym oświadczeniu wystosowanym do prasy. To jednak nie wystarczyło i zrezygnował ze swojego stanowiska w zarządzie Ubera. Informacje te potwierdza "HuffPost".
– Chcę przeprosić wszystkich pracowników Ubera za komentarz wygłoszony przeze mnie na wtorkowej konferencji. To było wysoce niestosowne i przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Bardzo tego żałuję – tak Bonderman podsumował całe zajście.
Problem seksizmu w Uberze poniósł się głośnym echem już po publikacji Susan Fowler, która przez rok pracowała dla przewoźnika i opisywała zachodzące w przedsiębiorstwie zjawiska. Już pierwszego dnia otrzymała propozycję przespania się ze swoim menagerem. Jej koleżanka zarabiała średnio 18 proc. mniej niż męska część zespołu, mimo że posiadała takie same jak oni wykształcenie i kwalifikacje.
W Uberze tylko 25 proc. pracowników to kobiety. Jeśli firma nie zadba o swój wizerunek przed kobiecą częścią społeczeństwa, na nic zda się ich rosnąca popularność. Tylko w ubiegłym roku aplikację odinstalowało ponad 200 tys. użytkowniczek. Na szczęście za dużo o tym nie "gadały".