Blisko ludzi"Kochajcie mnie, mamo i tato". Artystka z zespołem Aspergera opowiada o rysunku, który zna cała Polska

"Kochajcie mnie, mamo i tato". Artystka z zespołem Aspergera opowiada o rysunku, który zna cała Polska

Karolina Plewińska jest autorką serii billboardów społecznych "Kochajcie mnie, mamo i tato". Za ich sprawą graficzka z Gdyni stała się głosem młodzieży LGBT+. W rozmowie z WP Kobieta wspomina swoje dzieciństwo, wykluczenie i zdiagnozowany dopiero w wieku 25 lat zespół Aspergera.

Karolina Plewińska, znana też jako "Szarosen", stworzyła jeden z najpopularniejszych billboardów w Polsce
Karolina Plewińska, znana też jako "Szarosen", stworzyła jeden z najpopularniejszych billboardów w Polsce
Źródło zdjęć: © Facebook | Facebook

13.05.2021 14:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na billboardach i w komiksach, które można zobaczyć na fanpage’u "Szarosen", poruszasz ważne kwestie społeczne typu wykluczenie, stereotypy i przemoc. Co cię skłoniło do tego, żeby właśnie poprzez rysunki przemawiać do ludzi i wspierać młodzież LGBT+?

Zawsze byłam wrażliwa na takie tematy. Już w gimnazjum i liceum pisałam bloga na temat depresji, uświadamiającego, jak pomagać osobom, które się z nią zmagają. Natomiast kiedy u mnie dość późno, bo dopiero w wieku 25 lat, zdiagnozowano zespół Aspergera (ZA), stwierdziłam, że chcę też poruszać ten temat i tak powstała moja internetowa seria rysunków satyrycznych "Asperger rysowany". Natomiast dwa lata temu na moim fanpage’u "Szarosen" zaczęłam publikować krótkie komiksy o tematyce społecznej.

Pierwszy z nich poruszał temat stereotypów dotyczących dziewczynek i kobiet. Nie spodziewałam się tak przychylnego odzewu - ludzie chętnie je udostępniali i prosili, żebym poruszała kolejne tematy społeczne. Dostaję dużo informacji zwrotnych od psychologów, że moje rysunki są pomocne w czasie terapii. Dzięki nim pacjentom łatwiej jest zrozumieć i przepracować trudniejsze problemy. To samo piszą do mnie nauczyciele i rodzice, że dzięki prostym, kolorowym rysunkom łatwiej jest zacząć z dzieckiem rozmowę na jakiś niełatwy temat.

A jakim ty byłaś dzieckiem?

Na pewno kreatywnym, które zawsze chciało tworzyć. Lubiłam zabawy na podwórku z innymi dziećmi i kontakt z przyrodą. Miałam też dużo znajomych, co przeczy stereotypowi aspołecznej osoby z zespołem Aspergera. Zawsze lubiłam mieć kontakt z ludźmi. Do rówieśników przestałam przystawać dopiero w okresie liceum. Wtedy te różnice były bardzo widoczne.

W czym tak bardzo różniłaś się od koleżanek i kolegów z klasy?

W liceum zaczęły się schody, bo ja lubiłam rysować, pisałam opowiadania, czytałam dużo książek. Natomiast koleżanki były na etapie interesowania się makijażem, imprezami, chłopakami i to jest naturalne w tym wieku. Zaczęłam jakoś tak nie pasować do reszty, bo nie rozumiałam wtedy ich zainteresowań. Najbardziej bolało mnie to, że nie znalazłam żadnego wsparcia ze strony nauczycieli. Zdarzało się, że to właśnie przez nich moja inność była wytykana przed całą klasą. To było dla mnie bardzo trudne, bo mimo wszystko jestem otwarta na ludzi, a w klasie nie potrafiłam się odnaleźć. Czułam, że jestem inna, gorsza.

Jak wtedy poradziłaś sobie z tą sytuacją?

Poza szkołą znalazłam bliższych znajomych, z którymi mogłam spędzać czas tak, jak lubię i którzy po prostu mnie akceptowali. W Polsce ZA to jest bardzo świeży temat, ludzie potrafią być zdiagnozowani dopiero w starszym wieku albo wcale i niełatwo im poradzić sobie w życiu. Ja też do 25. roku życia ciągle słyszałam od innych, że coś robię źle albo zachowuję się nie tak, jak powinnam. Nie wiedziałam, dlaczego tak się dzieje i coraz bardziej wpływało to na moją samoocenę, coraz bardziej zamykałam się na ludzi. Musiałam też zmierzyć się z fobią społeczną, która zrodziła się właśnie dlatego, że tak często byłam wykluczana.

Jak doszło do tego, że w końcu, po wielu latach, zdiagnozowano u ciebie ZA? Czy stoi za tym jakaś konkretna sytuacja albo osoba?

Szczególnie u kobiet Zespół Aspergera jest diagnozowany zbyt późno. W gimnazjum i liceum chodziłam do szkolnej psycholożki, która w ogóle nie zauważyła, żebym miała jakikolwiek problem. Tak więc dopiero, kiedy ZA zdiagnozowano u mojego dużo młodszego brata, mama zasugerowała, że to może dotyczyć także mnie. Zanim wybrałam się do specjalisty, zaczęłam czytać o ZA u kobiet i faktycznie, mogłam się podpisać pod każdym zdaniem. Zastanawiam się, dlaczego tyle lat nikt tego nie widział, pomimo tego, że chodziłam do szkolnej psycholożki i próbowałam się dowiedzieć, skąd biorą się moje problemy. Diagnozowanie kobiet z ZA wciąż jest na niskim poziomie, dlatego chcę głośno o tym mówić, żeby pomagać młodszym od siebie. Wiem, że jeśli szybciej dostałabym diagnozę, to też szybciej ułożyłabym sobie życie. Te problemy niestety zdążyły się u mnie nawarstwić i przez to przeszłam przez bardzo trudny okres w życiu.

Kiedy rozmawiamy, widzę wrażliwą, delikatną, lekko nieśmiałą dziewczynę i zastanawiam się, jak dajesz radę mierzyć się z krytyką i atakami ze strony chociażby Kai Godek i środowiska prawicowego?

Na początku, kiedy wystartowałam ze swoją twórczością i stała się ona mocno viralowa, nie dawałam sobie rady z krytyką. Było to trudne szczególnie wtedy, kiedy poruszałam osobiste tematy albo rysowałam komiksy, które dotykały bezpośrednio mnie i mojej historii. Natomiast w pewnym momencie zrozumiałam, że niepotrzebnie angażuję się w to emocjonalnie, niepotrzebnie tracę energię, którą mogę przecież wykorzystać na pracę twórczą. Być może hejt nigdy nie zniknie z internetu, ale to ode mnie zależy, czy wolę się skupić na nim, czy na tym, żeby dalej robić swoje. Wiem, że strach potrafi bardzo zablokować, więc gdybym się nim kierowała, może w ogóle nic bym nie tworzyła.

Z drugiej strony dostajesz mnóstwo wiadomości od młodzieży, które są dowodem na to, że cenią twoje wsparcie…

I to jest dla mnie najważniejsze. Bardzo mnie cieszy pozytywny odbiór moich prac wśród młodzieży. Ktoś napisał, że mijał mój billboard codziennie w drodze do szkoły na egzamin maturalny i dzięki temu miał lepszy nastrój. Dostaję dużo selfików z tymi billboardami. Ludzie piszą, że dzięki nim czują, że ich głos jest słyszalny. Są dumni, że też się dołożyli do tych plakatów. A jeśli chodzi o komiksy, które publikuję od dwóch lat w internecie, to dostaję wiadomości, że np. komuś pomogły przepracować traumę albo że pomagają w codziennym mierzeniu się z depresją. Od koleżanki dostałam wiadomość, że pod wpływem moich komiksów postanowiła zmierzyć się ze swoją przeszłością i po wielu latach napisała bardzo trudny list do swojej mamy. Takie osobiste historie bardzo mnie poruszają.

Twoje plakaty znalazły się w całej Polsce. Nie spodziewałaś się takiego odzewu…

Do tej pory rysowałam przecież tylko obrazki do internetu. Jednak po opublikowaniu rysunku "Kochajcie mnie, mamo i tato" pojawiły się głosy, że ludzie chcieliby zobaczyć go na billboardach. Radzili mi, żebym otworzyła zbiórkę. Dlatego napisałam do "Miłość nie wyklucza" z prośbą o pomoc w jej zorganizowaniu. Najpierw myślałam, że może będzie to jeden billboard. Dlatego kiedy zobaczyłam, że w dwie doby zebraliśmy ponad pół miliona złotych, wprost nie mogłam w to uwierzyć. Bardzo wiele osób wsparło ten projekt. Billboardy pojawiły się w sumie w 266 miejscowościach w całej Polsce. A zaczęło się przecież tylko od tego mojego jednego rysunku…

W jednym z postów na Instagramie i Facebooku napisałaś, że niektórzy zaczęli wtedy sugerować, żebyś zajęła się "ważniejszymi tematami".

Tak, były też takie komentarze. Od lat zajmuję się różnymi tematami społecznymi, ale dopiero kiedy zaczęłam mówić o młodzieży LGBT+, nagle pojawiły się pytania, dlaczego zajmuję się czymś takim. Ale przecież ten temat jest niezwykle ważny, dotyka dzieci i młodzieży, która potrzebuje wsparcia i akceptacji, szczególnie w najbliższej rodzinie. Poruszyłam też na tych plakatach problem przemocy wobec dzieci, bo jest to temat, na który jest we mnie najwięcej niezgody. Nie wiem, jak ktoś może twierdzić, że to jest coś nieważnego, skoro młodzież popełnia samobójstwa, mierzy się z depresją, jest wyrzucana z domu.

Komiksy to jedno, a czym zajmujesz się na co dzień?

Jestem graficzką freelancerką. To, co najbardziej lubię robić, to praca nad książkami, czyli skład tekstu, przygotowanie do druku, opracowania graficzne i ilustrowanie. Ilustruję podręczniki i robię projekty okładek. Wydaję też komiksy i książki z własnym tekstem i ilustracjami. Marzy mi się też tworzenie ilustracji i komiksów dla portali internetowych i gazet, szczególnie tych poruszających ważne tematy społeczne.

Życzę ci, żeby spełniły się te marzenia. Dziękuję za rozmowę.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Komentarze (9)