Blisko ludziKompas na seks, czyli seksturystyka Polaków

Kompas na seks, czyli seksturystyka Polaków

Piasek, słońce i drink z parasolką to dla niektórych za mało, by urlop uznać za udany. Coraz częściej głównym powodem wakacyjnych wojaży jest seks. Seksturystykę uprawiają już nie tylko żądni wrażeń (i młodych ciał) mężczyźni, ale też nastolatki obu płci czy kobiety dużo po czterdziestce. Gdzie podróżują najczęściej? I co zrobić, jeśli nie stać nas na zagraniczny urlop, a marzymy o egzotycznym romansie?

Kompas na seks, czyli seksturystyka Polaków
Źródło zdjęć: © 123RF

02.06.2015 | aktual.: 02.06.2015 12:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Piasek, słońce i drink z parasolką to dla niektórych za mało, by urlop uznać za udany. Coraz częściej głównym powodem wakacyjnych wojaży jest seks. Seksturystykę uprawiają już nie tylko żądni wrażeń (i młodych ciał) mężczyźni, ale też nastolatki obu płci czy kobiety dużo po czterdziestce. Gdzie podróżują najczęściej? I co zrobić, jeśli nie stać nas na zagraniczny urlop, a marzymy o egzotycznym romansie?

Turystyka seksualna to nic nowego. Już kilkaset lat temu podróżowano w poszukiwaniu idealnych miejsc na wakacyjne romanse, jednak dopiero w XX wieku wzięto ją pod lupę i zdefiniowano. Według Światowej Organizacji Turystycznej seksturystyka to podróże „których podstawowym celem jest doprowadzenie do komercyjnych kontaktów seksualnych między turystami a osobami zamieszkującymi dane terytorium”. Są badacze, którzy to pojęcie rozumieją szerzej, jako „stosunek płciowy z daleka od domu” (S. Horner, J. Swarbrooke „Business Traveland Tourism”, 2001). Do jednego worka wrzucone są więc zachowania dosyć niewinne, jak seks między uczestnikami kolonii, ale i te bulwersujące, choć w wielu krajach wciąż legalne, jak prostytucja dziecięca. W 2013 roku aż co dziesiąty turysta z Polski (dane portalu C-Date.pl) wyjeżdżał na urlop, którego głównym celem było przeżycie romansu czy seksualnej przygody.

Seksbusem do erotycznego raju

Najpopularniejszym celem erotycznych wojaży jest Tajlandia. Ale nie najsłynniejszy, najbardziej zatłoczony i mocno nastawiony na biznes Bangkok, a niewielka (ok. 100 tys. mieszkańców) Pattaya, do której ze stolicy można dotrzeć jednym z wielu tzw. seksbusów już w półtorej godziny.
W mieście każdy chętny znajdzie dla siebie partnerkę: na bogatszych w hotelach czekają bardziej luksusowe prostytutki, na ulicach najtańsze – przyjezdne z biedniejszych regionów Tajlandii. W efekcie każdy może poczuć się tu jak bogacz, na dodatek przystojny, bo chcące zarobić Tajki same podrywają potencjalnych klientów. Nic dziwnego, że Pattayę, zwaną erotyczną rajem, odwiedza ponad 6 milionów turystów rocznie.

Do popularnych kierunków wybieranych przez polskich seksturystów płci męskiej należą też Kambodża, Wietnam, Kuba (gdzie cena za seks wciąż jest stosunkowo – nomen omen – niska) oraz Brazylia i Dominikana (gdzie swoboda seksualna pozwala na spełnienie wszystkich zachcianek).

Po romans lub… po męża

Polki-seksturystki można podzielić na trzy grupy: szukające okazji do erotycznej przygody, szukające romantycznych gestów i silnego męskiego ramienia oraz szukające męża. - Z seksturystyki korzystają Polki w różnym wieku i o różnym statusie społecznym. Wyjazdy traktują w kategoriach higieny seksualnej i relaksu. Jadą, by naładować akumulatory – mówił w jednym z wywiadów prof. Zbigniew Izdebski. - Wyjeżdżają zarówno singielki, jak i mężatki.

Bez względu na potrzeby Polki najczęściej kierują się do krajów arabskich, bo o ile tamtejsze kobiety obowiązuje ścisły zakaz kontaktów seksualnych przed ślubem, o tyle tubylcy chętnie zaopiekują się spragnionymi wrażeń turystkami.

Egipt (byle nie Hurghada pełna Polaków w skarpetkach do sandałów!), a do niedawna także Tunezja, to najpopularniejsze kierunki, na które stać nawet średnio zamożne Polki. Wielu z nich wraca stamtąd z kontraktem urfi, będącym czymś na kształt aktu małżeństwa. Tyle tylko, że małżeństwo może być w każdej chwili unieważnione poprzez porwanie kontraktu przez mężczyznę, a jeden tubylec może mieć nawet kilkaset żon urfi!

Bogatsze panie mogą pozwolić sobie na coraz modniejszą wśród przodujących w seksturystyce Brytyjek Afrykę – Senegal, Gambię czy Kenię. Na tamtejszych plażach nikogo już nie dziwi widok starszych, białych kobiet wtulonych w ciemnoskórych młodzieńców.

Mekką dla nastawionych na gorący romans Polek jest także niewielka wyspa na Karaibach: Saint Laurent. Ta destynacja jest tak oblegana przez kobiety, że pracownicy biur podróży delikatnie odradzają wyjazdy tam niezorientowanym w realiach mężczyznom. Saint Laurent mogą wybrać nawet panie nieznające zbyt dobrze języków obcych - pamiątką po polskich legionistach wysłanych na Karaiby 200 lat temu jest znajomość wśród tubylców podstaw naszego języka.

On szuka jego, ona szuka jej

W starożytnej Grecji kontakty homoseksualne (zwłaszcza starszy mężczyzna – młody chłopak) były na porządku dziennym. Choć współcześnie grecki kościół prawosławny jest przeciwny nie tylko małżeństwom, ale i związkom homoseksualnym, przedstawiciele społeczności LGBT chętnie podróżują na greckie wyspy.

Najsłynniejsza jest wyspa Mykonos, popularna także wśród polskich gwiazd o orientacji homoseksualnej, ale geje i lesbijki chętnie odwiedzają też Folegandros, Skiathos, Milos czy Ios. Bardzo otwarta na turystykę LGBT jest też Hiszpania, a zwłaszcza Ibiza, Majorka i Gran Canaria, choć i na kontynencie geje i lesbijki znajdą idealne miejsca na wakacyjne romanse (Malaga, Barcelona, a zwłaszcza plaża Mar Bella dla homoseksualnych nudystów).

CI, którzy mają mniej czasu i pieniędzy, mogą wybrać się do naszych sąsiadów – Czech czy Austrii, gdzie w każdym większym mieście bez problemu można znaleźć klub gejowski, a w nich potencjalnego partnera.

Pierwszy raz zagranicą

Do seksturystyki w szerokim znaczeniu można zaliczyć też wakacyjne wyjazdy polskich nastolatków, na których dochodzi do kontaktów seksualnych ze współuczestnikami kolonii lub z tubylcami. Według badań prof. Izdebskiego systematycznie obniża się średni wiek inicjacji seksualnej i obecnie wynosi 16 lat – i dla chłopców, i dla dziewcząt. Można jednak zakładać, że nastolatki wyjeżdżające za granicę bez rodziców, z opiekunami, którzy boją się reagować na niewłaściwe zachowanie podopiecznych, by nie wyrobić biurze podróży opinii organizującego nudne i sztywne wyjazdy, przeżywają pierwszy raz szybciej.

„Mam 15 lat i swój pierwszy raz za sobą. Zrobiłam to na wakacjach w Grecji na obozie. (…) Po kilku dniach poznałam chłopaka, który pracował w kawiarni. Miał na imię Mehalis. (…) Pewnego razu nasze pieszczoty zmieniły się w coś więcej. Zrobił to szybko” – pisze Oleńka na jednym z forów.

Polskie nastolatki na zagraniczne obozy, gdzie swoboda jest największa, jeżdżą najczęściej do Włoch, Hiszpanii, ale też tańszej Chorwacji i Bułgarii (zwłaszcza do Złotych Piasków). Młodzi Brytyjczycy natomiast organizują sobie dużo droższe wypady na Ibizę, Kavos, Zante, Magaluf, Kos, czy do Tajlandii (Koh Samui, Koh Phangan). To, jak wyglądają takie wakacje, można było oglądać w emitowanym także w Polsce serialu dokumentalnym BBC „Sun, sex and suspicious parents”. Nawet dorośli mogą się z nich wiele „nauczyć” o imprezowaniu!

Seksturtystyka dla ubogich

Nie stać cię na wyjazd w poszukiwaniu wakacyjnego kochanka? Niech kochanek przyjedzie do ciebie! Dla tych, których nie stać na zagraniczne wojaże, a którzy nadal marzą o wakacyjnym romansie, idealnym rozwiązaniem jest couchsurfing, czyli wynajmowanie „kanapy” w swoim mieszkaniu turystom z zagranicy. Na wielu stronach oferujących pośrednictwo w tego typu usłudze można wybrać sobie potencjalnego lokatora. Można przebierać wśród Latynosów, blondynów ze Skandynawii albo czarnoskórych przystojniaków z Afryki.

Oczywiście, nie można zakładać, że twój lokator też będzie miał ochotę na niezobowiązujący romans, ale pewnie masz swoje sposoby, by zamiast oficjalnie proponowanej mu kanapy wybrał twoje łóżko…

Paulina Lipka/(gabi)/WP Kobieta

POLECAMY:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (146)