Blisko ludziKongres Kobiet: przyjęcie ustawy to mały krok w dobrą stronę

Kongres Kobiet: przyjęcie ustawy to mały krok w dobrą stronę

Przyjęcie ustawy zwiększającej udział kobiet na listach wyborczych to mały
krok w dobrą stronę - uważa Magdalena Środa ze stowarzyszenia Kongres Kobiet, które przygotowało projekt ustawy

Kongres Kobiet: przyjęcie ustawy to mały krok w dobrą stronę
Źródło zdjęć: © mwmedia

03.12.2010 | aktual.: 06.12.2010 12:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przyjęcie ustawy zwiększającej udział kobiet na listach wyborczych to mały krok w dobrą stronę - uważa Magdalena Środa ze stowarzyszenia Kongres Kobiet, które przygotowało projekt ustawy.

W piątek Sejm przyjął ustawę wprowadzającą kwoty na listach wyborczych. W myśl nowych przepisów, żeby lista została zarejestrowana musi być na niej nie mniej niż 35 proc. kobiet i nie mniej niż 35 proc. mężczyzn. Projekt ustawy - pierwotnie wprowadzającej parytety, czyli równy udział kobiet i mężczyzn na listach wyborczych - był obywatelską inicjatywą zgłoszoną przez Kongres Kobiet.

"Efekt jest pozytywny, mamy kwoty. Będziemy dążyły do tego, żeby ta ustawa była nowelizowana. Na razie ważne jest, aby w nadchodzących wyborach do parlamentu ona obowiązywała i będzie obowiązywała. Natomiast myślę, że w kolejnych wyborach ta kwota powinna rosnąć w kierunku parytetów" - powiedziała po głosowaniu Środa, która razem z innymi członkiniami Kongresu Kobiet obserwowała głosowanie w Sejmie. Jej zdaniem - jak pokazują doświadczenia krajów europejskich - po kilku kadencjach obowiązywania ustawa nie będzie potrzebna, bo kobiety bez problemu będą wchodzić na listy, będzie nawyk szukania i wybierania ich. "Co zresztą okaże się bardzo proste, bo kobiety w Polsce są dużo lepiej wykształcone niż mężczyźni; trudno byłoby znaleźć kobiety równie niekompetentne, jak niektórzy panowie obecni tutaj na sali" - dodała.

"Bez ustawy liczba kobiet na listach byłaby czasem mniejsza, czasem większa i to zależałoby od woli liderów, a powinno zależeć od prawa i takie prawo zostało teraz ustanowione. Szkoda, że w tym ważnym cywilizacyjnym kroku dla naszego parlamentu nie towarzyszyła mu powaga, tylko kompletne niezrozumienie i ignorancja" - powiedziała.

Zdaniem Agnieszki Grzybek z Kongresu Kobiet, która badała udział kobiet w ostatnich wyborach samorządowych, partie same wytrąciły sobie z rąk argument, że trudno znaleźć kobiety do kandydowania. "Były takie regiony, gdzie nawet PSL, który zawsze najbardziej się uskarżał, że brakuje mu kobiet, osiągnął więcej niż parytet, ponieważ były okręgi, gdzie było aż 52 proc. kobiet na liście. To dowodzi, że jak partie chcą, to potrafią namówić kobiety do kandydowania. Natomiast problem jest taki, że wtedy najchętniej wystawiają je w takich okręgach, gdzie wiadomo, że partia nie ma szans na mandat. Można powiedzieć, że tę technikę w wyborach samorządowych stosowały w zasadzie wszystkie partie polityczne" - podkreśliła.

W tegorocznych wyborach samorządowych na listach wyborczych było ok. 31 proc. kobiet, ok. 22 proc. zdobyło mandat. Zdaniem Grzybek byłoby ich więcej, gdyby nie polityka umieszczania kobiet na miejscach "niemandatowych".

Pytana, czy ustawa wprowadzająca kwotę niewiele wyższą od odsetka kobiet startujących w ostatnich wyborach i niegwarantująca im wysokich miejsc na listach rzeczywiście coś zmieni, zaznaczyła, że ważne jest, by te kwestie były regulowane ustawowo. "Było to widać na przykładzie wyborów samorządowych i pokazuje to doświadczenie z lat poprzednich: ilekroć partie polityczne czują presję, gdy wywierane są naciski, aby kobiet było więcej, to rzeczywiście dokładają starań, ale gdy tej presji nie ma, to wówczas nie czują się tak zobligowane. Dlatego tak ważne jest, żeby jednak była regulacja prawna" - mówiła Grzybek.

Ona także jest przekonana, że ustawę można zmienić. "Tak się stało z ustawą o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Kiedy w 2005 r. została przyjęta, wypadły z niej przepisy najlepiej chroniące ofiary przemocy, m.in. dotyczące nakazu opuszczenia mieszkania przez sprawcę czy zakazu zbliżania się. W tym roku podczas nowelizacji udało się te zapisy do ustawy wprowadzić i to głosami tych posłów, którzy pięć lat temu byli przeciw" - przypomniała.

Obecnie w Sejmie jest ok. 20 proc. kobiet, a w Senacie - zaledwie 8 proc.

Agata Kwiatkowska

Źródło artykułu:WP Kobieta
magdalena środakongres kobietparytet
Komentarze (9)