Blisko ludziKoronawirus a seniorzy. Rodzice stanęli przed dylematem

Koronawirus a seniorzy. Rodzice stanęli przed dylematem

GIS apeluje, aby w obliczu zagrożenia epidemią koronawirusa otoczyć seniorów specjalną troską. Podkreśla, że to właśnie oni są w grupie największego ryzyka. Seniorzy jednak różnie reagują na te zalecenia, a rodzice, których nie obejmuje zasiłek, nie wiedzą, co robić.

Koronawirus a seniorzy. Rodzice stanęli przed dylematem
Źródło zdjęć: © PAP

12.03.2020 | aktual.: 12.03.2020 17:15

Iwona mieszka w Warszawie. Jeszcze przed pojawieniem się informacji o pierwszym przypadku koronawirusa w Polsce miała zamiar odwiedzić swoją rodzinę spod Łodzi. W szczególności chciała zobaczyć się z babcią. Chociaż dziewczyna dba o swoje zdrowie, stara się pracować zdalnie i dba o higienę, otrzymała telefon od babci z jasnym przekazem.

– Byłyśmy umówione na za dwa tygodnie, cieszyłam się na to spotkanie, chociaż w głowie miałam różne myśli. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie i powiedziała jasno: "wnusiu, nie przyjeżdżaj" – wyjaśnia Iwona.

Choć na początku była zdezorientowana, babcia wytłumaczyła jej, że woli nie ryzykować. Starsza pani ma osłabioną odporność i woli dmuchać na zimne, więc spotkanie przełożyły "na spokojniejsze czasy".

"Mam wyrzuty sumienia"

W podobnej sytuacji znalazła się Oktawia. Kobieta wraz ze swoim 3-letnim synkiem planowała imprezę rodzinną z okazji 91. urodzin dziadka. Niestety, senior będzie musiał zjeść kawałek tortu bez najbliższych. – Mój dziadek mieszka 200 km ode mnie, w małej miejscowości Lidzbark Welski. Bardzo chcieliśmy się zobaczyć, ale boimy się o jego zdrowie – tłumaczy Oktawia.

Rodzina zadecydowała, że powstrzyma się od wizyt u mężczyzny. Tak, by nie narażać jego odporności. – Kiedy wyjaśniałam mu to przez telefon, powiedział, że sam o tym myślał. Słyszałam w jego głosie, że było mu bardzo przykro, ale zdrowie najważniejsze. Zawsze może liczyć na nasze wsparcie. Dziadek twierdzi, że przeżył już jedno piekło, to i jakiegoś wirusa przeżyje, chociaż wiem, że był zawiedziony. A ja mam wyrzuty sumienia – mówi.

Psychoterapeuta Karolina Jarmołowicz apeluje, żeby w podobnych sytuacjach przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek. – Pojawiła się trudność, z którą musimy sobie poradzić i poradzimy. Inspektorat podał oficjalne informacje i bardzo jasne zalecenia, których należy przestrzegać, żeby choroba się nie rozprzestrzeniała. Przede wszystkim trzeba być spokojnym i nie panikować – tłumaczy.

Jarmołowicz przekonuje, że uleganie panice to najgorsze, co możemy teraz zrobić. – Takie zachowania nikomu nie służą. Ani osobom, które są chore, ani zdrowym. Napięcie i stres obniżają naszą odporność, więc sami się bardziej narażamy – wyjaśnia.

"Zrezygnowałam tylko z sanatorium"

82-letnia Teresa Lipowska, chociaż jest w grupie największego ryzyka, apeluje o rozwagę. Bardziej przeraża ją panika społeczeństwa niż sam wirus. – Zachowuję sensowną ostrożność. Nie mam ostatnio zbyt wielu spotkań z większą ilością osób, dlatego nie musiałam niczego odwoływać – podkreśla w rozmowie z WP Kobieta.

Chociaż aktorka nie izoluje się od nikogo, to skorzystała z porady swojego lekarza. – Zrezygnowałam tylko z sanatorium. Poradzono mi, że w moim wieku może być to niebezpiecznie, ponieważ jest mnóstwo osób, które są kompletnie nieodpowiedzialne. Przyjeżdżają z Włoch czy Niemiec i nie zawsze mówią prawdę o swoim stanie zdrowia. Więc gdy mój lekarz zaproponował, żebym pojechała w innym terminie, to się nawet nie wahałam. I to jest jedyna rzecz, z której zrezygnowałam – mówi.

Lipowska uważa, że najlepszą obroną jest dostosowanie się do zaleceń Ministerstwa Zdrowia. – Uważam, że nie można panikować, ale bardzo przestrzegać tego, co mówią specjaliści. Czyli higiena w 100 proc., a nawet w 200 proc.. I należy ograniczyć spotkania. Lepiej też przejść dwa przystanki niż wsiadać do autobusu – radzi.

Aktorka podkreśla, że pomimo chęci wyręczania jej w obowiązkach przez rodzinę, nie chce dać się zwariować. – Ja normalnie wychodzę. Ostrzegają, żeby nie wchodzić do większych marketów, ale ja mam wkoło siebie pełno małych sklepików. Ludzie podobno oszaleli. Dzwoniła do mnie zaprzyjaźniona starsza pani i mówiła, że ludzie wykupują makarony, cukry, konserwy – relacjonuje.

– Moim zdaniem nie ma powodów do stwarzania aż takiej paniki. Dzisiaj słyszałam taką mądrą wypowiedź, że sklepy będą na pewno otwarte, dlatego nie widzę sensu w kupowaniu tony makaronów. Na pewno będziemy karmieni – uspokaja aktorka. – Przestrzeganie higieny i unikanie osób, które kaszlą, to podstawa, ale trzeba pamiętać, że ludzie są też przeziębieni, nie zawsze musi być to koronawirus – zauważa.

Co z dziećmi?

Katarzyna jest wdzięczna swoim rodzicom, że podobnie jak Teresa Lipowska, nie dali się zwariować. – Moi rodzice są już starsi. Są w wieku 60 plus, więc jak czytam, co się dzieje, to zwyczajnie się o nich martwię, chociaż wiem, że oni tak tego nie odbierają – wyjaśnia.

Kobieta stanęła przed trudnym wyborem. Jej dzieci są już nastolatkami, więc nie przysługuje jej zasiłek na dodatkowe 14 dni zwolnienia, jednak jest samotną matką i nie wie, jak sobie z tym poradzić. – Zwyczajnie nie wiem, jak to rozegrać. Nie chcę podrzucać dzieci do dziadków, bo nie chcę narażać ich zdrowia, ale z drugiej strony czuję, że nie mam wyboru – tłumaczy.

43-latka szuka rozwiązania sytuacji. – Już nawet myślałam o tym, żeby podrzucać rodzicom zakupy, żeby nie musieli wychodzić, ale moje dzieci to żywe srebro, nie usiedzą tyle w domu – żali się kobieta.

Chociaż wie, że jej rodzice cieszą się dobrym zdrowiem i chcą jej pomóc w tej trudnej sytuacji, to nadal stoi przed dylematem. – Nie chcę być w pracy z myślą, że naraziłam swoich rodziców, ale nie chcę też zostawiać dzieci samych, naprawdę nie wiem, co robić – mówi.

Chrońmy naszych seniorów

Karolina Jarmołowicz podkreśla, że w takich sytuacjach nie powinniśmy kierować się paniką, bo tak naprawdę decyzję powierzenia opieki nad dziećmi podejmujemy każdego dnia. – Tu znowu wszystko sprowadza się do tego zdrowego rozsądku. Nie trzeba do tego koronawirusa. Myślę, że rodzice nieraz podejmowali decyzję, czy dziecko z bólem gardła lub katarem powinno iść do szkoły, czy do dziadków. Trzymając się faktów, nigdzie nie jest powiedziane, żeby nie wychodzić z domów w ogóle. Szkoły są zamknięte nie dlatego, że tam "lata wirus w powietrzu", którym można się zarazić, tylko żeby uniknąć rozprzestrzeniania się wirusa – mówi.

Główny Inspektorat Sanitarny także prosi o zachowanie racjonalnego myślenia. Apeluje również o opiekę nad seniorami. "Najbardziej narażone na rozwinięcie ciężkiej postaci choroby i zgon są osoby starsze, z obniżoną odpornością, którym towarzyszą inne choroby, w szczególności przewlekłe. Prosimy o otoczenie szczególną opieką osób starszych i innych osób o obniżonej odporności. W szczególności chodzi o pomoc w codziennych czynnościach, takich jak zakupy, zaopatrzenie w leki, załatwianie spraw urzędowych, a także po prostu rozmowę" – czytamy.

Choć wielu rodziców zastanawia się, czy powierzyć dziadkom opiekę nad dziećmi, szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski stawia sprawę jasno – sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.

"Dlatego są te zasiłki dla rodziców, by jeden rodzic zajmował się dziećmi. Dopóki nie będziemy wiedzieli po tych 14-dniach, czy nasze dzieci są zdrowe, starajmy się, aby dzieci nie miały tak bliskich kontaktów z osobami starszymi. W polskim społeczeństwie jest kulturowo przyjęte, że dziadkowie są blisko wnuków, ale tutaj jest ta szczególna sytuacja. Powinniśmy sobie te zachowania kulturowe przewartościować. Chrońmy nasze babcie, dziadków, seniorów przed tym ryzykiem" – mówił podczas jednej z konferencji dotyczących koronowirusa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)