Koronawirus. Adwokat Magdalena Wilk wyjaśnia, jak rozmawiać z policjantem podczas kontroli
Po sieci krąży oświadczenie, które ma uchronić nas przed mandatem za naruszenie nakazów i zakazów epidemicznych. – Ono nic nie da – mówi WP Kobieta adwokat Magdalena Wilk. – To sformułowanie, nieodpowiednio przedstawione, może skierować na nas postępowanie karne – dodaje.
15.04.2020 | aktual.: 16.04.2020 07:22
Spacer po plaży, poranny jogging, papieros przed blokiem? Mnożą się wątpliwości, za co można dostać mandat lub karę administracyjną w wysokości nawet 30 tysięcy zł. Czy warto wydrukować oświadczenie, które krąży od kilku dni w mediach społecznościowych, i powoływać się na konstytucyjne prawo do wolności poruszania się?
Agresją nie przekonasz policjanta
"Oświadczam, że jestem w trakcie realizacji spraw niezbędnych do zaspokojenia potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego, zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia. Jednocześnie na podstawie zasady ochrony życia prywatnego, odmawiam dalszych wyjaśnień szczegółów sprawy, jaką realizuję" – brzmią pierwsze akapity oświadczenia, które krąży po sieci jako "broń" przeciwko policjantom.
Dalej autor powielanego w sieci pisma powołuje się na Konstytucję RP, która gwarantuje obywatelowi wolność poruszania się. Adwokat Magdalena Wilk nie ma jednak wątpliwości: powyższe oświadczenie nie ma żadnej mocy prawnej. Wilk wyjaśnia również, jak zachować się podczas policyjnej kontroli, aby mieć szansę na uniknięcie kary administracyjnej czy też mandatu.
Anna Podlaska, WP Kobieta: Oświadczenie, które ma być "bronią" w walce z policyjnymi kontrolami, zyskuje na popularności. Czy, jak poleca autor, warto je mieć wydrukowane podczas spaceru po plaży, bo uchroni nas od otrzymania mandatu bądź kary administracyjnej?
Magdalena Wilk, adwokat: Posługiwać się nim możemy, tylko że to nam absolutnie nic nie da. W rozmowie z policjantem możemy przywołać pierwszą część – że niemożność spacerowania czy biegania gwałci nasze podstawowe prawa konstytucyjne – bo tak jest.
Tylko powoływanie się na to prawo nic nam nie da w pierwszym kontakcie z funkcjonariuszem. Policjant nie zakwestionuje przepisów, na podstawie których działa, dlatego że są niezgodne z konstytucją. Nie ma w końcu stanu nadzwyczajnego, przepisy są teraz pisane "na kolanie" z pogwałceniem podstawowych praw obywatelskich. W kontakcie z policjantem może skończyć się na pouczeniu, jeśli on zobaczy, że można z nami rozmawiać, że nie robimy nic, aby intencjonalnie łamać prawo.
W oświadczeniu pojawia się też sugestia, że jeśli przedstawione przez nas pismo będzie włączone do akt sprawy, to może nam pomóc, jeżeli policjant będzie chciał skierować wniosek do sanepidu o ukaranie nas karą administracyjną.
Osobiście uważam, że to nic nie da, ale też nie zaszkodzi. Podkreślam jednak, że to pismo ma żadnego znaczenia prawnego.
Dwa ostatnie akapity oświadczenia mówią, że jeżeli policjant złoży przeciwko obywatelowi wniosek o ukaranie, to on z kolei złoży doniesienie o popełnieniu przestępstwa z art. 231 KK, czyli przekroczenia uprawnień na szkodę interesu prywatnego. Czy to coś daje?
To sformułowanie, nieodpowiednio przedstawione, może skierować na nas postępowanie karne. Może być potraktowane przez funkcjonariusza jako groźba bezprawna.
Paradoksalnie, jeżeli powiemy policjantowi: "ja użyję swoich wpływów i straci pan pracę" – to groźną karalną nie jest, ale jak się powie: "jak mi pan wystawi mandat, to ja złożę zawiadomienie o przekroczenie uprawnień" – to już groźba karalna. Grozimy wówczas wszczęciem postępowania karnego. Jeśli grozimy postępowaniem karnym, to możemy się dopuszczać groźby bezprawnej. Gdy grozimy postępowaniem dyscyplinarnym, cywilnym, pracowniczym, to takiej groźby bezprawnej nie ma. To jest paradoks naszego prawa.
Ostrzegam jednak przed wygrażaniem się: "odstąp od czynności, bo jak nie, to ja zawiadomię, że nadużyłeś uprawnień". Po pierwsze, to może być karalne, po drugie – nie nastawi funkcjonariusza pozytywnie do naszej sprawy.
Czego w takim razie możemy się spodziewać podczas policyjnej kontroli? Jak powinna ona przebiegać?
Przede wszystkim spodziewajmy się wylegitymowania. Pamiętajmy, że policjant może wylegitymować prawie zawsze, każdego. Nie musi legitymować tylko dlatego, że popełniliśmy przestępstwo czy wykroczenie. Równie dobrze może legitymować świadka jakiegoś zdarzenia. Musimy wtedy podać prawdziwe dane, w przeciwnym razie popełniamy wykroczenie.
Warto wiedzieć, że jak policjant przystępuje do legitymowania, to musi się przedstawić i podać stopień w taki sposób, abyśmy mogli to zanotować. Na nasze żądanie policjant musi wskazać podstawę prawną interwencji.
Druga ważna sprawa – policjant może nam wydawać polecenia w celu realizacji swoich obowiązków służbowych. Natomiast, w kontekście okołowirusowym, kiedy policjant każe nam np. zawracać się z drogi, to takich poleceń wykonywać nie musimy. Powinniśmy, ale nie musimy w takim sensie, że nie są one obłożone sankcją.
Rozumiem, że podczas kontroli powoływanie się na konstytucję niewiele da. Jak możemy zareagować inaczej, jeżeli nie zgadzamy się z policjantem?
Niezależnie od tego, czy jest wystawiony mandat czy nie, jeżeli się nie zgadzamy z czynnościami policjanta, w ciągu 7 dni możemy skierować wniosek do prokuratora. O takiej możliwości powinien nas poinformować policjant, ale to się rzadko dzieje, więc warto pamiętać.
Przypominam też, że mandatu zawsze można nie przyjmować. Wtedy jest kierowany wniosek do sądu o ukaranie. W sądzie możemy swoje prawa realizować.
A co z karę administracyjną? Możemy ją dostać niezależnie od mandatu czy prawa do złożenia zażalenia na postępowanie policjanta?
Tak, nie ukrywajmy – policjant może skierować wniosek do powiatowego inspektora sanitarnego o ukaranie nas karą administracyjną za złamanie nakazów. To jest uregulowane w ten sposób, aby te zakazy były jak najbardziej restrykcyjne dla obywatela.
Ile sytuacji, tyle interpretacji. Ale czy np. za palenie papierosa przed klatką można dostać mandat?
Moim zdaniem nie. To nie jest przemieszczanie się, ale stacjonarne usytuowanie się, mówiąc nowomową prawniczą. Przemieszczanie się będzie wtedy, gdy pójdziemy po papierosy do sklepu, ale to też jest jak najbardziej uzasadniona potrzeba – a nikt nam w siatki nie może zaglądać.
Za co zatem można dostać mandat?
Wątpliwości, które się rodzą, jest mnóstwo. Najgorsze jest to, że ten wyjątek, najbardziej dyskusyjny, który pozwala nam na przemieszczanie się, aby zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe, daje ogromne pole do interpretacji funkcjonariuszom czy organom sanitarnym. To stwarza pole do nadużyć. Jeżeli nie przyjmiemy mandatu i sprawa trafi do sądu, mamy duże możliwości, aby się wybronić. Gorzej jest z karami administracyjnymi.
Na wniosek policjanta o ukaranie nas inspektor sanitarny może wymierzyć nam karę od 5 do 30 tys. zł. Problem jest taki, że kara administracyjna jest natychmiast wykonalna. Zanim dojdziemy swoich praw w drodze odwoławczej, ta kara po prostu będzie przez organy administracyjne ściągnięta.
Czy możemy dostać i karę administracyjną, i mandat?
Tak. To, czy to jest zasadne, to co innego. Nie powinno się karać dwa razy za to samo, ale zdarzały się już takie przypadki. Na chwilę obecną takie mamy konstrukcje prawne.
Jednak musimy pamiętać, że to policjant jest inicjatorem całego postępowania. Kluczem jest normalna rozmowa z funkcjonariuszem. Nie sądzę, by inne środki – np. zastraszenie – osiągnęły taki skutek, że policjant z tego strachu nie złoży zawiadomienia.