Koronawirus. Dzieci i młodzież z dodatkowymi zakazami. "Czy dziecko ma prosić rodzica stosującego przemoc o wyjście na spacer?"
– Totalna izolacja to dramat dla wielu dzieci, które doświadczają przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej. Brak jakiejkolwiek możliwości samodzielnego opuszczenia miejsca zamieszkania praktycznie odcina je od możliwości pomocy – mówi w rozmowie z WP Kobieta Paula Włodarczyk, koordynatorka Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111.
Od 1 kwietnia dzieci i młodzież poniżej 18. roku życia mają zakaz wychodzenia z domu bez opieki dorosłego. Nowe przepisy obowiązują do odwołania. Rozmawiamy z Paulą Włodarczyk, psychologiem i koordynatorką Telefonu Zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która opowiada o skutkach wprowadzonego zakazu oraz o problemach, z jakimi mierzą się dzieci w czasie pandemii koronawirusa.
Anna Podlaska WP Kobieta: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę chroni dzieci przed krzywdą, niesie pomoc. Jak wygląda to wsparcie w czasie pandemii koronawirusa?
Paula Włodarczyk, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę: Tematy rozmów i natężenie kontaktów się zmieniły, ale my działamy tak samo. Zaobserwowaliśmy natomiast, że jest dwa razy więcej wiadomości mailowych od dzieci, ponieważ trudniej jest im rozmawiać o swoich problemach, kiedy rodzic jest za ścianą. Często odbieramy wiadomości od osób mieszkających w rodzinach wielodzietnych, w niewielkich kawalerkach. Mówią, że obecna sytuacja jest nie do wytrzymania. Dzieciom zatem łatwiej jest zaszyć się gdzieś w kącie i napisać wiadomość. Telefon jest trudny, bo domownicy słyszą.
Teraz, po wprowadzeniu dodatkowych ograniczeń w zakresie przemieszczania się małoletnich, tych kontaktów i zapytań od dzieci będzie jeszcze więcej.
Z jakimi problemami dzwonią dzieci i młodzież?
Dzieci głównie mówią o niepokoju o siebie i o bliskich. Mówią też o tym, że doświadczają przemocy, że trudno jest wytrzymać w domu. Nie mają dostępu do pomocy takiej, jaką miały wcześniej, czyli np. pomocy psychologa czy psychiatry, bo lekarze nie przyjmują tak, jak dotąd.
Dzieci również niepokoją się o szkołę. Mówią, że trudno jest im być na lekcjach on-line, realizować cały materiał. Nastolatkowie martwią się, czy odbędą się egzaminy, czy będą mogli zdawać maturę, czy dostaną się później na studia. Zatem mnóstwo jest tematów okołowirusowych, które są skutkami tej pandemii.
Których problemów jest najwięcej?
Zauważamy, że dużo więcej jest rozmów dotyczących przemocy. Albo ona zaczęła się pojawiać dopiero teraz, albo była i teraz zaczęła się nasilać. Siłą rzeczy dziecko musi spędzać więcej czasu w domu, ze swoimi rodzicami, i nie ma dokąd uciec.
Jakie formy ma ta przemoc?
Może być przemoc psychiczna, fizyczna, wykorzystywanie seksualne. O wszystkich tych formach dzieci u nas mówią. Może być to też zaniedbywanie. Podczas rozmów z nami dzieci przede wszystkim mówią, że doświadczają przemocy psychicznej. Informują o awanturach, kłótniach, poniżaniu.
Co radzicie dzieciom dotkniętym taką przemocą, zamkniętym w czterech ścianach?
Nie ma jednej złotej rady na poradzenie sobie z tym problemem. My, konsultanci telefonów zaufania, powtarzamy dzieciom, że nikt nie ma prawa stosować przemocy, że jest to niezgodne z prawem, że takie sytuacje należy zgłaszać.
Szukamy również wspólnie z dzieckiem osoby zaufanej w jej otoczeniu, której mogłoby problem zgłosić. Może to być np. osoba ze szkoły, czyli nauczyciel, pedagog, psycholog. Jeżeli w danym momencie dziecko doświadcza przemocy i mówi nam o tym, że jego życie jest zagrożone, to my też mamy możliwość podjęcia interwencji. Co też się dzieje.
Czy dzieci i młodzież mówią o strachu przed koronawirusem?
Tak. Mówią, że obawiają się, że zachorują, bądź ktoś z bliskich zachoruje. Mamy telefony od dzieci, których rodzic jest pracownikiem służby zdrowia. Boją się, że pewnego dnia nie wróci do domu, a one zostaną same.
Dzieci czytają i słuchają o koronawirusie w mediach, gdzie jest duża dezinformacja. Mnóstwo jest komunikatów dotyczących tragicznych skutków wirusa. Dzieci słuchając tego, bardzo to przeżywają.
Dzwoniło do nas np. 13-letnie dziecko, którego mama jest pielęgniarką. Powiedziało, że w szpitalu, w którym pracuje kobieta, są robione testy na obecność koronawirusa. Jego mama dostała informację, że gdy na jej oddziale pojawi się osoba zakażona, to nie będzie mogła wrócić do domu. Mieszkają tylko we dwoje. To jest ogromnie trudne. Dziecko żyje teraz w takim ogromnym lęku, że mama może kiedyś nie wrócić. Pyta nas, jak to będzie, czy trafi do domu dziecka. Ten lęk jest realny.
Jak skomentuje pani zakaz wychodzenia z domu dzieci poniżej 18. roku życia bez obecności rodzica? Ograniczenie weszło w życie 1 kwietnia 2020.
Myślę, że to była decyzja głęboko nieprzemyślana. Rozumiem, że bezpieczeństwo jest najważniejsze i się z tym zgadzam, ale chyba nie w taki sposób powinniśmy to realizować, bo dziecko jest obywatelem tego kraju i ma takie samo prawo jak osoba dorosła do tego, żeby wyjść z domu i np. wyprowadzić psa czy pospacerować.
Gdy myślę o dzieciach, z którymi my mamy kontakt, które np. żyją z rodzicami uzależnionymi od alkoholu, stosującymi przemoc, to bardzo się obawiam. To dziecko ma teraz poprosić takiego rodzica, aby wyszło z nim na spacer? Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Myślę, że konsekwencje będą olbrzymie. Odbije się to na zdrowiu psychicznym, a pomocy nie będzie można uzyskać.
Tak sformułowany zakaz ogranicza również możliwość przemieszczenia się np. nastoletniego rodzica, pracownika czy wolontariusza – który ze względu na obowiązki rodzinne lub zawodowe może tego szczególnie potrzebować. Nowe rozwiązanie uniemożliwia także dzieciom i młodzieży niesienie społecznego wsparcia.
Jakie jeszcze skutki może wywołać wprowadzenie takiego zakazu?
Siedzenie w domu może się też odbić nie tylko na zdrowiu psychicznym, ale również fizycznym. Jeżeli ktoś dysponuje domem z ogrodem, to wspaniale. W naszym społeczeństwie jednak większość osób żyje w mieszkaniach, często bez balkonów. To mnie niepokoi i martwi.
Rozumiem, że obecna sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań. Dobrym kierunkiem w dobie epidemii jest wprowadzony zakaz zgromadzeń i powinien być bezwzględnie przestrzegany przez wszystkich obywateli, niezależnie od wieku. Warto wzmocnić przekaz edukacyjny na ten temat skierowany do młodych ludzi.
W działaniach ochronnych, które dotyczą dzieci, konieczne jest uwzględnienie ich bezpieczeństwa, komfortu emocjonalnego i dostępu do odpowiedniej pomocy. Dlatego jako fundacja apelujemy do premiera Mateusza Morawieckiego o objęcie osób poniżej 18. roku życia takimi samymi zapisami dotyczącymi opuszczania domu, jakie odnoszą się do osób dorosłych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl