KTO ZNOWU OBRAŻA KOBIETY?
Od wczoraj na ulicach Warszawy, Krakowa i Trójmiasta pojawiły się billboardy z kontrowersyjnymi hasłami dotyczącymi kobiet. Kto stoi za tą prowokacją?
14.02.2020 | aktual.: 14.02.2020 12:24
Wszystkie użyte hasła opierają się na szkodliwych stereotypach społecznych. Wśród nich znalazł się billboard z hasłem "Kobiety są przewrażliwione na punkcie dzieci”, który stanął między innymi pod Instytutem Matki i Dziecka w Warszawie oraz Szpitalem Morskim im. PCK w Gdyni. Z kolei na krakowskim Kazimierzu i na molo w Gdyni w Orłowie pojawiło się hasło "Kobiety ciągle gadają i gadają”.
Natomiast w modnych miejscach spotkań, m.in. pod warszawską Halą Koszyki i krakowską Galerią Kazimierz, stanął baner z hasłem "Miejsce kobiet jest w kuchni”. Ich kontrowersyjny charakter w połączeniu z miejscami, w których się pojawiły, daje tak dobitny przekaz, że łatwo uznać je za prowokację. Co więcej, hasła można zauważyć również pod redakcją WP oraz w okolicach innych czołowych redakcji w Warszawie. Można zatem podejrzewać, że nie jest to spontaniczna, lecz dobrze przemyślana akcja.
Rodzi się naturalnie pytanie, kto w 2020 roku zadaje sobie tyle trudu, by kontrowersyjne i stereotypowe twierdzenia propagować w tak zorganizowany i zsynchronizowany sposób oraz dlaczego w ogóle to robi? Czy to próba zwrócenia uwagi na problem stygmatyzacji kobiet? A może jakaś dziwna deklaracja programowa? Czy należy wiązać je z elementem kampanii wyborczej? A jeśli tak, to czyjej? Billboardy nie są w żaden sposób podpisane i jak do tej pory nikt nie przyznał się do ich autorstwa. Nie wiadomo do końca, czy hasła te należy traktować poważnie i czy stoi za nimi jakieś konserwatywne ugrupowanie. Czy może powinniśmy czytać je ironicznie, bo w ten sposób jakaś postępowa organizacja chce zwrócić naszą uwagę na palący problem stereotypizacji zachowań i ról kobiet?
Możliwe także, że jest to szeroko zorganizowana akcja marketingowa, nie wiadomo jednak, kto miałby za nią stać i co w taki sposób reklamować. Brak wyraźnego kontekstu sprawił, że billboardy wywołały różne reakcje – od oburzenia, przez ciekawość, po zgodne potakiwania.