Kuchenne wróżby i zabobony
Andrzejkowy wieczór to czas, gdy na chwilę rezygnujemy z kierowania się rozumem, a dopuszczamy do głosu rozmaite przesądy i zabobony.
27.11.2015 | aktual.: 05.01.2016 15:45
Andrzejkowy wieczór to czas, gdy na chwilę rezygnujemy z kierowania się rozumem, a dopuszczamy do głosu rozmaite przesądy i zabobony. Nawet jeśli nie przywiązujemy do tego większej wagi, bawimy się w odczytywanie przyszłości i zastanawiamy się nad symboliką określonych rzeczy oraz zdarzeń.
Wiele mitów i przesądów - a także andrzejkowych wróżb - ma związek z kuchnią. Skórka z jabłka rzucona za plecy, wskaże nam pierwszą literę imienia przyszłego ukochanego. W małych ciasteczkach chowamy karteczki z wróżbą, a panny na wydaniu w ten wieczór jadały niegdyś kwaszone śledzie - której się udało zjeść bez skrzywienia, w przyszłym roku miały wyjść za mąż.
Niektórzy też zamiast z wosku, wróżą z ciasta naleśnikowego. Każdy uczestnik zabawy sam smaży swój placek. Wylewamy go w możliwie nieregularnym kształcie. Gdy jest gotowy, rzucamy na ścianę jego cień i zgadujemy co nas czeka w przyszłości. Co najważniejsze i najsmaczniejsze, po zabawie naleśnika możemy zjeść.
Kulinarne przesądy obecne są w naszym życiu nie tylko w dniu św. Andrzeja. Choć dziś coraz więcej z nich zanika, mity i zabobony dotyczące jedzenia, przekazywane nam przez mamy czy babcie wciąż są obecne w naszych domach.
Najwięcej wierzeń dotyczy tych produktów, które mają w naszej kulturze znaczenie symboliczne. Jednym z nich jest chleb. Niektóre osoby nigdy nie położą bochenka stroną, od której odcinali kromki w kierunku okna. Dlaczego? Żeby chleb z domu nie uciekł. Dostatek pieczywa ma także zapewnić gest krzyża czyniony na bochenku przed odkrojeniem pajdy.
Większość ludzi ma opory by chleb wyrzucić. Czasem jednak kawałek przechowywanego zbyt długo pieczywa do niczego więcej się nie nadaje. Co wtedy? Część osób wierzy, że jeśli trzeba chleb wyrzucić, należy najpierw go pocałować.
Nie wszystkie obrzędy związane z pieczywem dotyczą jednak uchronienia się przed głodem. Pewien przesąd wiąże się raczej z kobiecą urodą. Podobno jedzenie piętek sprawia, że paniom rosną piersi. Skąd ten mit? Nie wiadomo. Mało też jest doniesień na temat jego prawdziwości. No chyba, że tych piętek jemy naprawdę dużo. Wówczas jest bardzo prawdopodobne, że urośnie nam zarówno biust, jak i biodra, a także oponka na brzuchu…
Kolejnym produktem, który w naszej kulturze ma znaczenie symboliczne jest sól. Co ciekawe - z jednej strony ta biała przyprawa zwiastuje pecha, a z drugiej może od niego uchronić. Rozsypanie soli zwiastuje rozmaite przykrości, dlatego lepiej na nią uważać. Jednocześnie gdy rzuci się odrobinę soli przez lewe ramię (koniecznie prawą ręką) uchroni nas ona od działania złych mocy. Może więc, gdy przez przypadek wysypiemy zawartość solniczki, a potem odrobinę soli przerzucimy przez ramię - pech zostanie zneutralizowany?
Wierzenia dotyczące jajka - symbolu życia - najsilniej obecne są w naszych domach podczas Wielkiej Nocy. W tym dniu dzielimy się jajkiem, by zapewnić sobie wszelką pomyślność w nadchodzącym roku. Podczas świątecznego śniadania w wielu domach odbywa się też wojna na pisanki. Uderzając jajkiem o jajko, staramy się rozbić skorupkę. Ten, kogo pisanka będzie nietknięta, może liczyć na naprawdę pomyślny okres w życiu.
Mniej znanym zwyczajem jest uderzanie jajkiem w czoło sąsiada. Kto pierwszy to zrobi, będzie miał oczywiście największe szczęście.
Kolejny produkt, który obrósł w liczne wierzenia to ciasto. Oczywiście to wypiekane w domu. Po pierwsze nie wolno się nim zachwycać, przed spróbowaniem, a już kategorycznie - podczas pieczenia. Zawstydzone może bowiem zrobić nam psikusa i opaść.
Kolejny przesąd wydaje się jeszcze bardziej absurdalny, jednak wiele osób przyznaje, że się do niego stosuje - co więcej, że przynosi to dobry skutek. O co chodzi? O zrzucenie biszkoptu po upieczeniu. Najlepiej opuścić ciasto na rozłożony na podłodze papier lub ścierkę. Pytanie tylko po co rzucać ciastem? Jest na to odpowiedź: biszkopt najwyraźniej to lubi, bo nigdy potem nie opada.
Istnieje też mnóstwo przesądów dotyczących wpływu miesiączki na gotowanie. Warto zaznaczyć, że w wielu kulturach kobieta w trakcie okresu faktycznie odganiana jest od kuchni. Decyzje te różnie są motywowane - zarówno tym, że kobieta w tym czasie jest "nieczysta", jak i bardziej prozaicznie, że jedzenie przez nią przygotowywane zwyczajnie się nie udaje. Dotyczy to przede wszystkim przygotowywania wypieków i przetworów. Co ciekawe, wiele pań potwierdza prawdziwość tego wierzenia. Może więc nie warto walczyć z zabobonem, a te kilka dni potraktować po prostu jako urlop od kuchni?
Choć trudno tu o racjonalne wytłumaczenie, wiele osób w sposób szczególny celebruje jedzenie nowalijek. W niektórych polskich domach do tej pory, gdy na stół wjeżdżają pierwsze młode ziemniaki, ktoś zostaje uderzony łyżką (koniecznie łyżką) w czoło. To znak, że pora głodu już się skończyła.
Inni gwizdaniem witają pierwsze wiosenne nowalijki, a naprawdę duża grupa osób uważa, że zjedzenie po raz pierwszy w roku każdego rodzaju owocu i warzywa należy upamiętnić pociągnięciem się za ucho.
W andrzejkowy wieczór powinniśmy jednak być szczególnie wyczuleni na te kulinarne przesądy, które wiążą się z przewidywaniem przyszłości. A więc, gdy spadnie nam nóż spodziewajmy się nadejścia mężczyzny. Upuszczony widelec zwiastuje kobietę, a łyżka dziecko. Obierając jabłko, by poznać imię ukochanego, warto też je rozkroić. Podobno liczba pestek mówi o tym, jak liczne będziemy mieli potomstwo.
Jeśli na imieniny Andrzeja przybyła jakaś panna, nie powinniśmy dolewać jej wina, bo jak mówi przysłowie "panience się nie dolewa, bo za mąż nie wyjdzie". Nie znaczy to, że niezamężnej kobiecie nie wolno raczyć się tym trunkiem. Zakazane jest tylko dolewania napoju do kieliszka, który nie jest całkowicie pusty. Panny nie sadzajmy też w rogu stołu. To kolejna przeszkoda w znalezieniu męża.
W kuchni może się też dowiedzieć kilku szczegółów o przyszłym mężu. Dziewczęta, które przy jedzeniu czytają, raczej nie wyjdą za intelektualistę. Te, które chlapią wodą przy zmywaniu zwiążą się z pijakiem. Za to panny, które oblizują wałek lub łyżkę do mieszania ciasta, muszą pogodzić się z tym, że ich luby szybko straci włosy.
Biorąc pod uwagę, że niedługo święta, a co za tym idzie na stole królować będą pierogi, warto poznać jeszcze jeden kulinarny zabobon - policzone przed wrzuceniem do garnka pierogi, na pewno się rozkleją. Dlaczego? Trudno zgadnąć. Ale lepiej nie ryzykować, a pierogi zamiast liczyć - zwyczajnie zjeść.
AD/mp/WP Kobieta