Blisko ludziMa 16 lat i prowadzi własny biznes. Poznaj najsłynniejszego petsittera w Warszawie

Ma 16 lat i prowadzi własny biznes. Poznaj najsłynniejszego petsittera w Warszawie

Ma 16 lat i prowadzi własny biznes. Poznaj najsłynniejszego petsittera w Warszawie
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Another Perspective
Karolina Sarniewicz
10.04.2017 14:40, aktualizacja: 11.04.2017 14:54

Kiedy status materialny jego rodziny stanął pod znakiem zapytania, dwunastoletni wówczas Bartek wpadł na genialny sposób na biznes. Czym dokładnie zajmuje się najmłodszy w Polsce petsitter, ile zwierząt jest w stanie zmieścić w swoim mieszkaniu i co na to wszystko jego dzielna mama?

Młody chłopak, uczący się jeszcze w gimnazjum, oferuje się w internecie jako opiekun psów i kotów. Skąd właściwie pomysł na taki biznes i to w takim wieku? *
*
Anna Kusz, mama Bartka:
Kilka lat temu nasze życie trochę się zmieniło, niestety również w kwestii materialnej. Bartek chciał mi pomóc i odciążyć domowy budżet, ale miał zaledwie 12 lat, więc w pierwszej chwili wydało mi się to niemożliwe.

Trudno wyobrazić sobie nastolatka, który chodzi do szkoły, a po szkole jeszcze do pracy.
Anna Kusz: Właśnie. Moje podejście zmieniło się jednak, kiedy powiedział, że chce wyprowadzać psy sąsiadów i ogólnie zajmować się zwierzętami. To mogło się dać pogodzić ze szkolnymi obowiązkami. Już wcześniej wyprowadzał psy w ramach wolontariatu i świetnie sobie z tym radził. Był bardzo uparty w tym, co sobie postanowił, więc mimo trudu odsunęłam na dalszy plan matczyny instynkt, który kazał mi chronić Bartka przed rozczarowaniami. Podjęliśmy wspólną decyzję, że warto, żeby spróbował i zobaczył kawałek dorosłości.

Obraz
© Archiwum prywatne

I co? Rozczarowałeś się?
Bartek Kusz: Na początku zleceń mieliśmy rzeczywiście mało. Zanim na dobre się rozkręciły, miewałem chwile zwątpienia. Na początku wydawało mi się, że wpadłem na tak dobry pomysł, że mój plan wypali. Nagle okazało się, że to nie wszystko. Tylko dzięki wsparciu mamy było mi łatwiej to przejść. To ona założyła mi stronę na Facebooku i po kilku miesiącach zleceń było już więcej. Wtedy właśnie spełniłem swoje wielkie marzenie - kupiłem komputer.

No dobrze. Ale nie powiesz mi chyba, że wsparcie mamy ograniczyło się tylko do pomocy przy prowadzeniu fanstrony. Przecież ktoś musi zajmować się zwierzętami, kiedy ty jesteś w szkole.
Bartek Kusz: Podział obowiązków wypracował się z biegiem czasu sam. Mama zajmuje się stroną organizacyjną i marketingiem. Odbiera telefony, zapisuje rezerwacje, wysyła potwierdzenia i sprawdza przelewy. Poza tym wychodzi na spacery z psami rano i w ciągu dnia. Ja robię to po powrocie ze szkoły. Z moim trzyosobowym teamem odbywam wizyty domowe u kotów i wyprowadzam na spacery psy, których właściciele długo pracują.

Trzyosobowym teamem? To jacyś Twoi koledzy?
Bartek Kusz: Tak. To osiemnastoletni Patryk Sznajder i siedemnastoletnia Kasia Obuchowicz, z którą znam się od dziecka. Są takimi samymi zwierzolubami jak ja i moja mama, każde z nich ma też swojego prywatnego zwierzaka. Mamy do nich zaufanie. Wspólnie budujemy nasza markę na rynku. Wspólnie też uczymy się jak pracować ze zwierzakami. Poza zwierzętami łączą mnie z nimi również inne pasje - w końcu jesteśmy nastolatkami!

Obraz
© Archiwum prywatne

*Jesteście nastolatkami, ale zarabiacie jak dorośli. Rozumiem, że z punktu widzenia prawa jest to możliwe? *
*Bartek Kusz: *Oczywiście, rozliczamy się jak każdy inny obywatel - płacimy podatki. Niepełnoletni pracownicy rozliczają się za pomocą PIT-u M. To jest całkowicie legalne. Staramy się robić wszystko jak najlepiej, profesjonalnie podchodzimy do każdego zlecenia. Każda wizyta podopiecznych to podpisana umowa. Po takim czasie bycia na rynku nawet nastolatek nie może sobie pozwolić na błędy. Ludzie darzą nas zaufaniem a my za wszelką cenę dbamy by nadal byli zadowoleni.

Czy w ramach budowania tej marki zapewniacie swoim podopiecznym jakieś szczególne rozrywki? *
*
Bartek Kusz:
Mamy mnóstwo zabawek, więc bawimy się na naszym osiedlowym podwórku z tymi zwierzakami, których nie możemy spuszczać na otwartej przestrzeni. Z innymi chodzimy do parku, żeby się wybiegały. A niektóre z nich to po prostu kanapowce, które nie potrzebują wiele ruchu i wolą pieszczoty, przytulanie i drapanie za uchem - w tym jesteśmy najlepsi.

Dużo takich miłośników przytulania jesteście w stanie jednorazowo zmieścić w domu?
Anna Kusz: Prowadzimy domowy i kameralny hotelik w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie, dlatego nie możemy przyjąć zbyt dużo zwierzaków. To właściwie też nasz atut, bo wszystkie zwierzaki będące pod naszą opieką są dopieszczone i cała nasza uwaga jest skupiona na nich. Zdecydowana większość z nich śpi z nami w łóżkach, przez co często nawet trudno nam się ruszyć. (śmiech)

Bartek Kusz: Kiedy mamy więcej podopiecznych, korzystamy z dwóch mieszkań. W sąsiedztwie mieszka moja przyjaciółka, która bierze do siebie niektórych z nich. Zazwyczaj jednak nie przyjmujemy więcej zwierzaków niż cztery. Wszystko zależy od ich charakteru i potrzeb. Mamy dość szczegółową ankietę, którą właściciele wypełniają przed oddaniem zwierzaka pod naszą opiekę. Dzięki temu wiemy, czego możemy się spodziewać.

Jakim ludziom zdarza się wypełniać tę ankietę? Kto właściwie w naszym kraju poszukuje opiekunki dla swojego psa lub kota?
Bartek Kusz: To albo ludzie aktywni zawodowo, albo emeryci, którzy jadą do sanatorium. Przedział wiekowy jak również zawodowy jest tak obszerny, że nie da się tego sklasyfikować.

I nikt nie boi się zostawić psa gimnazjaliście? *
*
Bartek Kusz:
Jakoś nigdy nie stanowiło to dla nikogo problemu. Nasz pierwszy klient dał mi klucze do mieszkania, kod do furtki, odwrócił się i pojechał, a potem polecił nas kolejnym osobom. To było oczywiście zaskakujące, ale i tak nigdy nie musieliśmy tłumaczyć, że za nastolatkiem stoi dorosła, odpowiedzialna osoba - ta sama, która podpisuje umowy.

Kiedy tak słucham Bartka, nie mogę uwierzyć, że ma dopiero 16 lat. Jak udało się Pani wychować tak odpowiedzialnego i przedsiębiorczego syna? *
*
Anna Kusz:
Tego nie da się tak po prostu zrobić - wiele zależy od charakteru dziecka. Ja wcale nie chciałam, żeby Bartek pracował. Chciałam jednak, żeby był odpowiedzialny i dawał sobie radę w życiu. To on wpadł na pomysł otwarcia firmy, ja tylko mu trochę pomogłam. Moim celem jest wspieranie go i asekurowanie podczas życiowych eksperymentów. Chociaż faktycznie, taki biznes w wieku 16 lat - to już naprawdę coś!

Pełną ofertę usług Bartka Kusza można znaleźć na stronie http://www.petsitter.4kusz.pl/

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (80)
Zobacz także