GwiazdyMałgorzata Rozenek-Majdan: Jestem aktywną feministką

Małgorzata Rozenek-Majdan: Jestem aktywną feministką

- Zgadzam się z papieżem Franciszkiem, że kobieta nie jest do szorowania garów – mówi Małgorzata Rozenek-Majdan, która jednocześnie zachęca Polaków w nowej kampanii Biedronki do wiosennych porządków. Co oznacza kontrakt reklamowy ze słynnym dyskontem dla takiej gwiazdy jak ona? Dlaczego Polacy potrzebują „Perfekcyjnej” i czy planuje rozebrać się na okładce „Playboya”? Oto pyta Małgorzatę Rozenek-Majdan Aleksandra Nagel.

Małgorzata Rozenek-Majdan: Jestem aktywną feministką
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Aleksandra Nagel

23.03.2017 | aktual.: 24.03.2017 14:52

Aleksandra Nagel: Dlaczego zdecydowałaś się na współpracę z Biedronką? *
Małgorzata Rozenek-Majdan: Dziś to jest miejsce, które jednoczy wszystkich Polaków. Żadna moja reklama nie spotkała się z taką sympatią, tak pozytywnymi komentarzami, jak reklama Biedronki. Pamiętamy czasy, gdy nie był to sklep WOW, ale dziś? Teraz to jest przybicie piątki wszystkim Polakom i cieszę się, że mogłam to zrobić. Mam nadzieję, że to nie będzie jednorazowa akcja. Poza tym, cieszę się gdy utożsamia się mnie z tym aspektem domowych porządków, organizacji, dbania o dom. To jest coś, co jest mi bliskie i dzięki czemu stałam się rozpoznawalna.
*
Od tego wyszłaś, prawda?

Od tego zaczęłam i widzowie tak mnie kojarzą.

Obraz
© Instagram.com

Podobno ekipa na planie filmowym przebudowała dla ciebie cały dom…
Nie dla mnie, ale dla wszystkich. Nigdy wcześniej nie byłam na tak zorganizowanym planie. Wyremontowano cały dom, by stał się właśnie perfekcyjny, żeby każdy element spotu się zgadzał.
Czułaś się jak gwiazda Hollywood?
Gdy pracuje się w takich warunkach, wychodzi coś naprawdę fajnego. Osiągnęliśmy efekt, o który nam chodziło, czyli klimat „Gotowych na wszystko”.
*Zamieniasz się tam w gospodynię z lat 50… *
Tak miało być, bo to były czasy, gdy kobieta, która pracowała w domu, była z tego naprawdę dumna. Potem to dbanie o dom stało się dodatkiem do rozwoju zawodowego. Teraz wreszcie dotarliśmy do czasów, kiedy kobieta może rozwijać się zawodowo i dbać o dom. Wszystko jest bardzo spójne i równie szanowane.
*Promując taką gospodynię w stylu retro, nie masz czasami poczucia, że promujesz model, w którym mężczyzna chodzi do pracy i utrzymuje rodzinę, a kobieta siedzi w domu? *
A co w tym jest złego? Jeśli to jest wybór kobiety, to wszystko jest ok. Poza tym ta reklama to była zabawa konwencją. Chodziło o to, by uśmiechnąć się do widza i wzbudzić w nim pozytywne skojarzenia, nadać trochę bajkowości zwykłym czynnościom domowym. Mogą być przyjemne i urocze.

Obraz
© Materiały prasowe

Czy mogą być robione na szpilkach?
To oczywiście był żart (śmiech).
*Właśnie zaczęła się wiosna, a wiosna to porządki, czyli idealny czas dla „Perfekcyjnej”, prawda? *
Owszem, pochodzę z bardzo tradycyjnej rodziny, a moja mama była typową „Perfekcyjną panią domu”. Mój tata pracował, a mama była w domu. Babcie też były gospodyniami domowymi. I wiesz co? Doskonale pamiętam ten moment przełomu, kiedy się na oścież otwierało okna, myło je, szorowało każdy kąt. To wypucowanie każdej, nawet najmniejszej rzeczy dawało poczucie czegoś nowego, świeżego. Takie wiosenne porządki są bardzo ważne, bo są zapowiedzią świąt, przygotowują nas na coś ważnego.
*Mężczyźni w twoim domu też pomagali przy tych wiosennych porządkach? *
Jasne! Faceci zawsze myli okna i trzepali dywany. Mimo że moja młodość przypadła na czasy komuny, to pamiętam, że ten podział obowiązków był naprawdę sprawiedliwy.
Ile czasu Małgorzata Rozenek poświęca na przygotowanie do wyjścia z domu?
*Ty sama sprzątasz w domu? *
Teraz już nie. Mam pomoc, ale kocham swój dom i uwielbiam wszystkie czynności związane z dekorowaniem. Ciągle przestawiam kwiaty, sadzę nowe, wyciągam stare. To nie jest tak, że nie potrafiłabym własnego domu posprzątać. Podam przykład: w niedzielę miałam pierwszy wolny dzień od bardzo dawna. Tak się złożyło, że Radosława nie było, nie było dzieci. Obudziłam się i mogłam poleżeć, ale nie umiem i nie chcę. Posprzątałam więc i zrobiłam kurczaka, po którym wybuchła wielka dyskusja na Instagramie, że to ziemniaki nie takie i kuper nie taki. Notabene, ja pochodzę z domu, w którym kuper zostawiało się do pieczenia, a do gotowania odcinało na rosół.

Obraz
© Instagram.com

*Przejmujesz się tymi wszystkimi komentarzami na Instagramie? *
Był moment, że mi to przeszkadzało, ale dziś - nie. Na samym początku byłam bardzo dumna, później zmierzyłam się z falą krytyki feministek. To mnie bardzo bolało, bo ja uważam się za aktywną feministkę. Jestem klasycznym przykładem na to, że kobieta ma wybór. Skończyłam studia, bo chciałam, skończyłam doktorat, bo chciałam, zostałam później w domu i to był też mój wybór. Później po dziesięciu latach powiedziałam sobie dość i rozpoczęłam karierę, którą pociągnęłam sprawnie. To jest chyba to, o co chodzi feministkom, prawda? Żeby nie decydował o nas mężczyzna, sytuacja, okoliczności, ale my same. Jednocześnie naprawdę uważam, że udaje mi się pogodzić role zawodowe z byciem bardzo dobrą mamą i szczęśliwą żoną. Wydaje mi się, że mam już w sobie taki luz, którego może na początku mi zabrakło, bo może za bardzo się starałam, bo jestem perfekcjonistką. Dziś już wiem, że najlepiej wyluzować.
*Wspominasz o kurczaku z Instagrama. Jak reagujesz na sytuacje, w których internauci wytykają ci błędy, dokuczają, hejtują ciebie i to, co robisz? *
To jest, kochanie, kwestia treningu. Jakby ci wytykali każdy błąd tak codziennie, przez kilka lat, naprawdę każdy, to w pewnym momencie na to obojętniejesz. Poza tym zauważ, że bardzo często pod tymi zdjęciami jest dyskusja w obie strony. Jedni są przeciwko kuprowi i pędom, a drudzy za. To bardzo ciekawe dyskusje (śmiech).

Obraz
© Instagram.com

Dziś jesteś nie tylko „Perfekcyjną Panią Domu”, ale mam wrażenie, że trendsetterką. Polacy bacznie obserwują twoje stylizacje. Czy to jest świat, który jest ci bliski? *
Jasne, że tak. Przecież jestem kobietą, a więc moda, uroda, to wszystko jest mi bliskie.
*
Czujesz się ikoną stylu?

Nie do końca, ale rzeczywiście lubię modę. Lubię eksperymentować, ale też zawsze mam swoje zdanie.
Stylizujesz się sama czy masz kogoś, kto cię ubiera? *
Pracuję ze stylistą, Bartkiem Indyką, który dba o moje stylizacje przy programach oraz na oficjalnych wyjściach.
*
Tak patrzę na twoje stylizacje i myślę, że lubisz być sexy. Uwodzicielka z ciebie…

To ciekawe, bo ludzie myślą, że stałam się taka teraz, odkąd jestem z Radosławem, ale to nieprawda. Lubię to i zawsze tak było, choć dopiero teraz media o tym piszą i zaczęły zwracać na to większą uwagę.

Są rzeczy, których nigdy nie założysz? *
Nie przepadam za koronkami, ale najbardziej za panterką i wszystkimi zwierzęcymi printami. Nie założę ich i już.
*
Nigdy? *
Nigdy!
*
Dlaczego? *
Nie wiem. Po prostu ich nie lubię i koniec.
*
Nigdy nie mów nigdy. Pamiętam, jak w wywiadzie, na łamach WP Kobieta zresztą, zapewniałaś, że nigdy nie założysz konta na Instagramie, a dziś? Proszę! Gwiazda Instagrama!

Lubię Instagrama, bo to ciekawe i nowoczesne narzędzie do komunikacji z ludźmi.
Ciekawe, ale też niebezpieczne. Łatwo zapomnieć, że jedno zdjęcie dociera do tysięcy, czasem milionów fanów. Czy stawiasz sobie jakieś granice? Na przykład, że tego nie wrzucisz na swój profil, a to już tak? Tego nie pokażesz, a to już tak?
Wiesz co? Paradoksalnie to Instagram nauczył mnie stawiania sobie granic. Dzięki niemu mogę kontrolować to, co pojawia się w mediach na mój temat. Pod moim domem dzień w dzień stoją paparazzi, którzy robią mi zdjęcia, gdy tylko wychylę nos zza drzwi. Nie mam wpływu na to, co sfotografują, jak to wygląda, jaki jest efekt. Na Instagramie mam pełną kontrolę. To ja wrzucam zdjęcia, to ja decyduję, co pokazuje i w jaki sposób. Jak mam wybrać okropne zdjęcie paparazzi czy moje zdjęcie z Instagrama, to wolę, aby dziennikarze pisali o tym drugim.

Obraz
© Instagram.com

*Ale jest coś, czego nie pokażesz na Instagramie? *
Nie postawiłam sobie takich granic. Na pewno nigdy nie rozbiorę się dla „Playboya”, ale na Instagramie to co innego. Tutaj mam poczucie większej swobody i tej kontroli, o której mówiłyśmy.

*Pojawiłaś się w mediach znienacka. Masz wrażenie, że to był moment, gdy w Polsce „Perfekcyjna” musiała się pojawić? *
Tak! Uważam, że Polakom był ktoś taki potrzebny. W mediach było już wszystko – show-biznes, taniec, kuchnia i raptem pojawiłam się ja z tym moim programem o sprzątaniu, układaniu, organizowaniu. Raptem program z małej anteny TVN Style wylądował w głównej stacji TVN. Tu była niezagospodarowana nisza i program wstrzelił się swój czas. Nasz program pojawił się w momencie, gdy kobiety w Polsce były mocno zaangażowane zawodowo. Były na szczycie i wstydziły się tego, że sprzątają w domu. To był wstydliwy temat tabu.

Obraz
© Instagram.com

Jak na twój program reagowali mężczyźni, a jak kobiety? *
Miałam wielu widzów, którzy byli zachwyceni i chętnie oglądali „Perfekcyjną”. Wśród kobiet było różnie – od miłości do nienawiści. Główne negatywne opinie padały z ust feministek, które twierdziły, że robię kobietom wodę z mózgu, bo każę im szorować gary i sprzątań po mężach i dzieciach. Jestem aktywną feministką i wszyscy, którzy mnie znają, mogą to potwierdzić. Dla mnie feminizm oznacza wolność. Moim zdaniem każda kobieta ma prawo wybrać, czy chce pracować, czy zajmować się domem, czy robić jedno i drugie. Tymczasem w naszym społeczeństwie na temat bycia tzw. „kurą domową” urosło wiele stereotypów. Znam wiele kobiet, które po prostu tak chcą żyć i jest to ich wolny wybór.
*
Co sądzisz o tym, co jakiś czas temu powiedział papież Franciszek, że kobieta nie jest do garów? *
Zgadzam się z nim w stu procentach!
*
Ale jednocześnie radzisz kobietom, by sprzątały swoje domy…

To siebie nie wyklucza. Może zacznę od tego, że pochodzę z bardzo tradycyjnego domu. Co prawda, mi się nie udało stworzyć jednego stałego związku na całe życie, ale wierzę, że to jest możliwe. Wierzę w tradycyjny model rodziny, co nie oznacza, że nie doceniam kobiet. Moim zdaniem żaden facet nie poradzi sobie bez kobiety, dlatego musi o nią dbać, starać się o nią i zrobić wszystko, by była szczęśliwa. Kobieta to skarb i w tej kwestii zgadzam się z papieżem Franciszkiem.
*A samo sprzątanie? *
Kobieta nie jest do garów, nie powinna robić czegoś, czego nie lubi i nie chce. Powinna mieć wybór i robić w życiu to, co kocha, ale moim zdaniem dbanie o dom może być przyjemnością. Może być czymś ważnym w życiu kobiety i nie tylko kobiety, ale związku, rodziny. Do tego zachęcam Polaków, by dbali o przestrzeń, w której żyją, by się nią opiekowali, pielęgnowali ten dom.

Dlaczego to jest takie ważne? *
Spójrz na współczesnych Polaków. Większość z nich ma mieszkania i domy na kredyt, czasami na trzydzieści, czterdzieści lat. Teraz robię to rzadziej, ale jak kiedyś wchodziłam do tych wszystkich mieszkań i widziałam, że te domy były zaniedbane, strasznie zapuszczone, że ludzie nie zwracają uwagi na miejsce, w którym żyją, to łapałam się za głowę. Jak można nie dbać o coś, co nas tak wiele kosztuje? Czasami harujemy na to mieszkanie przez całe życie! Jak to możliwe, że o to potem nie dbamy?! Nie mogłam tego zrozumieć.
*
To fakt, czasami traktujemy te nasze mieszkania po prostu jak sypialnie. Wychodzimy rano z domu i wracamy bardzo późno. To może z tego wynikać. Nie mamy czasu, by w tym domu żyć…

To prawda, ale to smutne i przerażające. Ja chciałam i chcę to zmienić. W moim programie „W dobrym stylu” pokazuję, jak można pięknie żyć. I znów mam wrażenie, że to nie jest moja i ekipy telewizyjnej fanaberia, ale program spotkał się z ogromnym zainteresowaniem.

Obraz
© Instagram.com

Mam wrażenie, że wszystko, co dzieje się w twoim życiu spotyka się z ogromnym zainteresowaniem. Wasz ubiegłoroczny ślub był jednym z najważniejszych wydarzeń w polskim show-biznesie. Jak wygląda wasze małżeństwo po tych kilku miesiącach? Nadal jest takie perfekcyjne, jak na zdjęciach ze ślubu? *
Wiesz co? To jest zabawne i ciekawe, bo wiele osób mówi mi o tym, że o małżeństwo trzeba dbać, pielęgnować je, że małżeństwo to trud, a u nas to czysta przyjemność! Wszystko jest takie naturalne. Zakochaliśmy się w sobie w ciągu kilku sekund i już tak zostało. Bardzo siebie kochamy i nic nie robimy na siłę. Szanujemy siebie i swoje odmienności.
*
Co jest w was odmienne? Co was różni? *
Miłość do piłki nożnej. Radosław wciąż mnie przekonuje do tej piłki, robi różne podchody, ale nic to nie da. Nie przepadam za piłką nożną i już, a on ma na jej punkcie bzika.
*
Krzyczy do telewizora, udziela rad zawodnikom i trenerowi? Mój mąż tak robi… *
Mój mąż z wielką pasją ogląda mecze piłkarskie. Nie przegapia żadnego. Najgorsze, że on chce, bym ja te mecze z nim oglądała. Mówi: „Chodź Małgosia, usiądź tu ze mną na tej kanapie”. Ja się bronię, bo to straszna nuda. Oglądam mecze reprezentacji, niektóre mecze Ligii Mistrzów obejrzę, ale Ekstraklasy już nie. Jak to wszystko nie pomogło, to nawet zaczął mnie podchodzić z innej strony. „Spójrz Małgosia jakie oni mają fajne koszulki” – mówi do mnie spryciarz.
*
Na ciebie to nie działa?

Nie dam się nabrać. Piłka to nie moja bajka, choć na koncert rockowy mnie namówił.
*Jak się ubrałaś? *
No wiesz, w garsonce nie poszłam. Na rockowo oczywiście.

Obraz
© Instagram.com

*Meryl Streep powiedziała kiedyś, że póki sama sobie prasuje ubrania, woda sodowa do głowy jej nie uderzy… *
To prawda, nigdy nie prasowałam sobie ubrań (śmiech). Tak na poważnie, prasowanie to jest jedyna rzecz, która sprawia mi problem. Mam tak od urodzenia i nic na to nie poradzę. Prasowanie jest żmudne, trudne, a poza tym pochodzę z domu, w którym to tata prasował. Mój tata, który był prezesem całe życie, prasował bluzki i koszule mojej mamie. Pamiętam taki obrazek z dzieciństwa, że w niedzielę przygotowywał sobie koszule na cały tydzień i jednocześnie mojej mamie bluzki. Nie mam tradycji prasowania w genach, ale jest masa innych rzeczy, które uwielbiam robić. Na przykład robić pranie, rozwieszać - jak na reklamie. Można jednak sparafrazować powiedzenie Meryl Streep. W moim domu brzmiałoby ono: „Dopóki zmieniasz swoją własną pościel, to woda sodowa ci nie uderzy”.
*Czyli woda sodowa ci nie uderzyła? *
Nie. Dopóki piorę i sama sobie zmieniam pościel, woda sodowa mi nie uderzy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (255)